Rozdział 44

2.6K 127 18
                                    

- No nareszcie! - w drzwiach do piwnicy stoi mój brat z niebieskim kubkiem w ręce. Kiedy nas zauważa,na jego twarzy maluje się widoczna ulga.

- Już myślałem, że nigdy nie przyjdziecie - uśmiecha się i mnie przytula, po czym kiwa głową pozostałym kandydatką. - Will!

Tuż obok pojawia się blondyn, który zdawkowo wita się z wszystkimi i zaraz odciąga Carę na drugą stronę pomieszczenia.

Piwnica to duży pokój, około piętnaście na piętnaście metrów, po którym kręci się mnóstwo ludzi. Część z nich to na pewno gwardziści, ale są tu też dziewczyny, co mnie trochę dziwi, chociaż nie wiem czemu. Czuję ukłucie żalu, kiedy nigdzie nie zauważam moich pokojówek, chociaż tak na prawdę nie spodziewałam się ich tutaj.

Caleb prowadzi nas do długiego stołu, na którym stoją miski z przekąskami i napoje. Tuż obok ludzie tańczą na prowizorycznym parkiecie, a za nimi widzę specjalne stanowisko dla DJa, który chyba jednak się nie pojawił. Mój brat podaje każdej z nas niebieski kubek.

- Alkohol? - pyta Marlene, na co chłopak reaguje śmiechem.

- Coś ty, to zwykły sok. Chyba nie sądzisz, że pozwolilibyśmy wam przyjść jutro na śniadanie na kacu? Poza tym, alkohol podaje się w czerwonych kubeczkach.

Uśmiecham się i zerkam do swojego kubka. W piwnicy jest ciemno, nie ma żadnego stałego światła, poza ruchomymi, kolorowymi kołami, przez co nie potrafię określić, jakiego koloru jest napój, jednak kiedy go wącham, udaje mi się rozpoznać sok jabłkowy. Nigdy nie piłam alkoholu, a sekretna impreza w pałacowej piwnicy nie wydaje mi się być najlepszym miejscem na tego rodzaju próby.

- Dzięki - rzuca nagle Caleb w moją stronę.

- Za co? - marszczę brwi.

- Za zaufanie - Mój brat udaje, że z wielkim powątpiewaniem wącha swój sok, co wywołuje śmiech u Marlene, Lacey i Christiny. - Myślisz, że chcę cię otruć?

Przewracam oczami i biorę łyk napoju. Po chwili Marlene porywa Nicole i Lynn na parkiet, więc zostaję tylko z Calebem, Christiną i Lacey.

- Chyba powinienem się przedstawić - Caleb sięga po dłoń Christiny i całuje ją, potem robi to samo z dłonią Lacey, która usiłuje ukryć chichot. Nie wychodzi jej. - Jestem Caleb.

Podczas gdy dziewczyny przedstawiają się mojemu bratu przyglądam się ludziom w tłumie. Staram się nie zwracać uwagi na fakt, że Nieustraszona ewidentnie flirtruje z moim bratem, chociaż on nie okazuje nią szczególnego zainteresowania.

Przez chwilę przychodzi mi do głowy, że może Tobias, Zeke i Eric szli właśnie tutaj, ale potem uświadamiam sobie, że to niemożliwe, a w każdym razie bardzo mało prawdopodobne. To nie jest impreza dla następcy tronu.

Szybko odtwarzam w głowie te kilka minut, które upłyneły odkąd tu przyszłyśmy i dochodzę do wniosku, że tutaj wszystko jest inne. W pałacu nie ma frakcji, ale i tak obowiązują pewne podziały; ja jestem wyżej w hierarchii od Allie, Jo i Hany, ale niżej od Tobiasa; Peter jest prawdopodobnie wyżej od Caleba, ale niżej od Daniela.

Ale tutaj, w podziemiu... Tutaj nie ma czegoś takiego. Widzę, jak Marlene tańczy z jakimś gwardzistą, a tuż obok chłopak w mundurze tańczy z pokojówką. Kiedy tu przyszłyśmy nikt nam się nie kłaniał, nikt nawet na nas nie spojrzał. Jesteśmy takimi samymi gośćmi jak wszyscy inni. Zastanawiam się, co Tobias by powiedział, gdyby to zobaczył. Podobałoby mu się? Ze smutkiem stwierdzam, że pewnie by się tu nawet nie odnalazł. Niezależnie od tego, jak dobrym człowiekiem był, całe życie był wychowywany w przekonaniu, że jest ponad nami, że jest od nas lepszy. Coś takiego pewnie trudno zmienić.

Queen ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz