Rozdział 11

3K 150 62
                                    

Ostatnie dwie kandydatki zajmują miejsce na minutę przed rozpoczęciem się programu. Kiedy zapalają się czerwone lampki kamer staram się uśmiechnąć i wyglądać na zrelaksowaną, ale wątpię żeby mi się to udało.

Muszę dać radę, myślę. Rodzina na mnie patrzy. Ta myśl sprawia, że zaczynam się uśmiechać odrobinę szerzej, świadomość, że gdzieś tam są ludzie, którzy niczego ode mnie nie oczekują, chcą tylko, żebym była szczęśliwa.

I zastanawiają się, dlaczego wyglądam jak Serdeczna.

Marcus jak zwykle omawia najważniejsze wydarzenia, a ja staram się wyglądać, jakby było to niesamowicie interesujące i jakbym rozumiała wszystkie wypowiadane przez niego trudne słowa.

W końcu na planie pojawia się Zeke Pedrad. Żałuję, że nie może mi użyczyć trochę swojej pewności siebie.

- Witam wasze wysokości i całe Chicago - chłopak uśmiecha się do obiektywu. - O - obraca się w naszą stronę. - I trzydzieści pięć pięknych kandydatek, których nie zauważyłem wcześniej.

Wszystkie dziewczyny wokół mnie zaczynają się śmiać, więc robię to samo.

- Dzisiaj skupimy się na głównym bohaterze tego niesamowitego wydarzenia, jakim są Eliminacje - Zeke odwraca się w stronę rodziny królewskiej.- Czy Jego Wysokość, księciunio Tobias, byłby tak uprzejmy i zechciał zejść tutaj do mnie na dół?

Tobias patrzy na Zeke, jakby chciał go zabić, ale wstaje i siada na jednym z dwóch eleganckich krzeseł ustawionych na dole w celu wywiadu. Zeke siada na drugim.

- A więc jak księciunio odnajduje się w nowej sytuacji? - pyta prowadzący.

- No cóż, nie jest to tak proste jak mogłoby się wydawać - dookoła słychać śmiechy. Najwyraźniej to miało być zabawne, ale mnie jakoś nie śmieszy. Czy naprawdę tak trudno zauważyć, że to co robi książe nie wygląda na naturalne zachowanie? Wiecznie wygląda na wkurzonego, a teraz żartuje. - Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę poznać te trzydzieści pięć wspaniałych dziewczyn, jednak oczywiste jest, że mam związane z tym wszystkim obawy.

- A jak... księciu idą randki? - Zeke najwyraźniej nie jest w stanie odmienić słowa "księciunio" - Czy któraś się wyróżniła? Obiło mi się o uczy, że Wasza Wysokość spotkał się już prawie z połową kandydatek.

- Rzeczywiście - przyznaje Tobias. - Z jednymi kandydatkami rozmawiało mi się lepiej z innymi gorzej, ale jak narazie nie zamierzam nikogo odsyłać.

Powstrzymuje się przed przewróceniem oczami. Jeśli ma mnie odesłać to lepiej niech się pospieszy, bo zaczynam się nudzić.

- Cóż, gdyby księciunio zdecydował się którąś wyrzucić proszę mnie o tym poinformować. Chętnie się z nią umówię - prowadzący odwraca się w naszą stronę i przez chwilę zabawnie porusza brwiami, przez co naprawdę się uśmiecham, a ucisk w żołądku staje się odrobinę lżejszy.

Zeke wstaje z krzesła i podchodzi do pierwszego rzędu kandydatek, zostawiając na środku sali lekko zdezorientowanego Tobiasa, który po sekundzie obraca się na krześle tak, żeby móc obserwować dalszy rozwój wydarzeń.

- Które z was były już z księciuniem sam na sam? - pyta chłopak, na co około tuzin dziewczyn podnosi ręce.

- Jak wrażenia? - Zeke zwraca się do Rachel. - Gdzie byliście?

- Jego wysokość pokazał mi ogród botaniczny w pałacu. To było naprawdę niesamowite.

Zeke kiwa głową i podsuwa mikrofon uśmiechającej się szeroko Marlene.

- Jego wysokość zaprosił mnie na romantyczną kolację przy świecach. Bardzo miło mi się z nim rozmawiało.

Pozostałe dziewczyny opowiadają o swoich randkach równie zwięźle, ale z niemałym entuzjazmem.

Susan mówi ze spokojem i opanowaniem, którego bardzo jej zazdroszczę. Dobrze że muszę tylko siedzieć i nikt mnie o nic nie pyta.

W końcu nagranie się kończy i mogę wrócić do swojego pokoju przed kolacją. Gdy tylko gaśnie czerwona lampka nad obiektywem czuję się, jakbym miała się zaraz rozpłynąć z ulgi.

Zatrzymuję się przed drzwiami żeby zaczekać na Susan i Christinę, jednak zauważam że ta druga rozmawia z Tobiasem, więc wracamy w dwójkę.

- Bardzo dobrze ci poszło - mówię do Susan.

- O czym ty mówisz, Beatrice?

- O Biuletynie. Ja bym nie umiała tak gładko odpowiedzieć na jakiekolwiek pytanie przed kamerami.

- To nie jest takie trudne. Starałam się po prostu rozmawiać z Zeke'm, jakby był moim znajomym ze szkoły. Spróbuj udawać, że to, no nie wiem, może Caleb? Nie denerwowałabyś się rozmową z Calebem, prawda?

Przytakuję, na co dziewczyna reaguje lekkim uśmiechem. Przez chwilę chcę ją zapytać o swojego brata, ale dobrze wiem, że ona nigdy nie porusza tematu, o którym nie chciałabym rozmawiać.

Wchodzę do swojego pokoju i ledwo zdążę usiąść na łóżku, kiedy rozlega się pukanie do drzwi. Jo łapię za klamkę, a ja wstaję i kiwam głową, dając jej tym samym znak, że może wpuścić do sypialni kolejne kłopoty, które tym razem przybierają postać Tori.

Kobieta szybko rozgląda się po pomieszczeniu, jakby znowu starała się odszukać jakiekolwiek odchylenia od zasad, po czym podchodzi do mnie.

- Książe prosił mnie, żebym przekazała każdej z was, że powinniście napisać do swoich rodzin. Macie czas do kolacji. Listy przekażcie mi w jadalni. Papier i koperty są w biurku - informuje mnie, jak zwykle ograniczając się tylko do najważniejszych wiadomości.

Kiedy wychodzi wyciągam z szuflady kilka kartek i długopis, chociaż najchętniej przewróciłabym się na łóżko i po prostu zasnęła.

- Mogłybyście zostawić mnie samą? - zwracam się do pokojówek, które tym razem nie protestują.

Siadam przy biurku i staram się wymyślić, co mam napisać rodzicom. Mogłabym im opowiedzieć, co się tak na prawdę dzieje, ale nie chcę ich martwić. Jednocześnie potrzebuję rady.

W końcu decyduję się napisać do nich krótki i bardzo ogólny list, w którym właściwie nie wspominam o Tobiasie. Piszę o tym, że go poznałam i że umówił się z Susan, ale nic ponad to. Piszę o Christinie i swoich pokojówkach, opisuję pałac.

Potem składam list na pół i wkładam do koperty. To powinno wystarczyć. Musi.

Sięgam po drugą kartkę i zaczynam pisać drugi list, tym razem do Caleba.

Caleb,

W liście do rodziców starałam się o tym nie pisać, ale z tobą wolałabym być w pełni szczera. Nie wiem, co robić, czuję się zagubiona.

Pamiętasz, jak spytałam, co będzie, jeśli Tobias okaże się być dupkiem?

Jest dupkiem. Pokłóciłam się z nim podczas naszej pierwszej rozmowy (tj. wczoraj przed śniadaniem) i teraz cały czas czekam aż mnie odeśle, ale podczas Biuletynu powiedział, że narazie nikt nie wyjedzie, co zresztą sam pewnie widziałeś.

Nie jestem pewna, czy mam się z tego powodu cieszyć.

Tobias jest strasznym bucem, nie wiem, jak to inaczej ująć, ale inne kandydatki zdają się tego nie widzieć. Czy to znaczy, że to ze mną jest coś nie tak czy z nimi?

Tęsknię za Tobą, ale jeśli nic się nie zmieni, wkrótce się zobaczymy.

Kocham Cię,
Beatrice

P.S. Mam nadzieję, że nikt poza Tobą tego nie przeczyta.

Queen ✔Where stories live. Discover now