Rozdział 43

2.5K 127 41
                                    

Podnoszę spanikowane spojrzenie i spoglądam prosto w zimne oczy dowódcy Daniela.

- Wiedziałem - mężczyna zaciska palce wokół mojego nadgarstka i szarpnięciem wyciąga mnie z kufra. Potykam się o ścianę skrzyni i tylko cudem udaje mi się nie runąć na podłogę.

Wyrywa mi się zduszony okrzyk zaskoczenia. Jak wielkiego trzeba mieć pecha, żeby dać się złapać dowódcy gwardii pałacowej? Gdybym została przyłapana przez kogokolwiek innego mogłabym spróbować go przekonać, żeby nikomu nie mówił, ale w tym przypadku sprawa jest z góry przegrana.

Daniel odwraca mnie w stronę drzwi, a ja czuję kolejny uścisk żołądka. Na widok trzech stojących w progu osób dociera do mnie, że mam jeszcze większe kłopoty niż myślałam. 

Pierwszą z nich jest gwardzista, którego kojarzę z widzenia. Ma ciemne włosy, a na twarzy mnóstwo kolczyków. Druga to Zeke Pedrad, nie potrafię w tej chwili wymyślić żadnego wytłumaczenia, dla którego miałby się tu znaleźć. Trzecia to Tobias.

Przełykam ślinę, oczekując na dalszy rozwój wydarzeń.

- Mówiłem, że słyszałem głosy - oznajmia Daniel, tonem pełnym wyższości. - I mówiłem, że ta kandydatka będzie sprawiać kłopoty.

Tobias patrzy mi w oczy, ale mimo to nie potrafię nic wyczytać z jego twarzy. Czyją będzie trzymać stronę? Zgodzi się z dowódcą, czy będzie próbować mnie bronić?

Zakładając oczywiście, że to drugie jest w ogóle wykonalne.

- Ha! - woła nagle Zeke, po czum doskakuje do mnie i Daniela. Chwyta mnie za drugą rękę, podnosi ją do góry, jakby miał zaraz oznajmić, że coś wygrałam. - Złapana! - uśmiecha się szeroko.

Wytrzeszczam oczy i szybko zerkam na Tobiasa. Doskonale wiem, że ten chłopak miewa szalone pomysły, ale zazwyczaj nie potrzebowałam wyjaśnień dla jego zachowań. Teraz potrzebuję.

- Widzisz, Danielu, gramy z kandydatkami w małą grę - mówi książe spokojnym tonem. - Musimy je znaleźć przed północą, inaczej będę musiał się codziennie umawiać z przynajmniej połową z nich przez tydzień. Chyba zgodzisz się ze mną, że lepiej tego uniknąć.

Uśmiecham się lekko, żeby ukryć zdumienie. Moje serce wciąż bije tak mocno, że mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi, ale staram się powoli uspokoić. Jeśli Tobias i Zeke zamierzają mnie kryć to istnieje pewna drobna szansa, że konsekwencje mojej wpadki nie będą aż tak drastyczne, jak myślałam.

Zerkam na Daniela. Mężczyzna wygląda, jakby zapomniał, jak wykorzystuje się zdolność komunikowania się z innymi. 

- A...ym... ja... - Przygląda się wszystkim po kolei. - Nie wiedziałem.

- Wiem, że powinienem ci powiedzieć, ale jego wysokość wolał utrzymać to w sekrecie - odzywa się drugi gwardzista. - Zwłaszcza przed królem i królową.

- A ty co tu robisz? - Daniel unosi brwi patrząc na chłopaka. - Nie powinieneś teraz...

- Naginam odrobinę zasady - przerywa mu Tobias, wzruszając ramionami. - Poprosiłem Erica, żeby mi pomógł.

Teraz sobie przypominam. To właśnie Eric był z nami w schronie podczas ataku rebeliantów i to on opatrzył rękę Petera.

Nagle udaje mi się całkowicie uspokoić. Jest nas czterech na jednego, nie możemy przegrać.

- Wiedziałam, że jego wysokość będzie oszukiwać - oznajmiam, posyłając księciu najsłodszy uśmiech, na jaki mnie stać. - W dodatku pomagają ci niewtajemniczeni gwardziści - spoglądam na Daniela z wyrzutem.

Queen ✔Where stories live. Discover now