Rozdział 18

2.8K 139 38
                                    

- Wczoraj było super - odzywa się Shauna przy śniadaniu. - Trzeba to kiedyś powtórzyć.

Rano z łatwością da się zauważyć mieszane uczucia panujące wśród pozostałych kandydatek. Puste krzesła od razu rzucają się w oczy, a część dziewczyn uparcie wpatruje się w swoje talerze.

- A co takiego robiłyście? - odzywa się nagle Nita. Przez chwilę boję się, że przez jej ton głosu dostanę cukrzycy. Dziewczyna trzepocze rzęsami i uśmiecha się, jakby w głębi duszy wcale nie zastanawiała się, czy nie wydłubać nam oczu nożem do masła.

- Świetnie się bawiłyśmy - odpowiadan warkliwie i skupiam się na jedzeniu, ignorując jej natarczywe spojrzenie.

Przez chwilę panuje cisza, mam wrażenie, że jest niemal namacalna. Później do moich uszu zaczynają docierać pojedyncze dźwięki, takie jak skrzypnięcie widelcem o talerz lub szuranie przesuwanego krzesła. Z każdą chwilą wszystko staje się coraz trudniejsze do wytrzymania, jakby wdzierało się do mojej czaszki i co chwila dźgało mózg.

W końcu mam dość, odkładam sztućce i wstaję. Przed wyjściem dygam przed rodziną królewską, a Tobias posyła mi lekki uśmiech. Nie mam siły go odwzajemnić.

Na korytarzu opieram się o ścianę i biorę kilka głębokich wydechowe. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Całe życie lubiłam samotność, a teraz...

Nie chciałam spędzać każdej godziny zamknięta sama w pokoju, ale  towarzystwo na zmianę tylko rodziny, Susan i Roberta bywało męczące.

Kiedy tu przyjechałam coś się zmieniło. Tutaj nie ma zasad, które ograniczały mnie i Susan tak jak w Altruizmie i chyba dzięki temu teraz naprawdę uważam ją za przyjaciółkę. Nie wiem, jakbym sobie tu bez niej poradziła.

Mam też Christinę, a nigdy nie myślałam, że będę mieć przyjaciółkę z innej frakcji.

- Beatrice - odzywa się ktoś. Ktoś, kto nie jest Susan, Christiną ani Calebem. Ktoś, kogo nie uważam za przyjaciela.

Niechętnie podnoszę wzrok i zauważam Nitę.

- Czego chcesz? - pytam.

- Pogadać.

- Nie masz do tego jakiejś swojej psiapsiułki? - unoszę brwi, myśląc o dziewczynach, które z niewiadomych powodów wybrały sobie Nitę na swoją idolkę. - Molly? Darii? Albo Rity?

Dziewczyna staje naprzeciwko mnie ze skrzyżowanymi ramionami na piersi.

- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jedna randka nie czyni z ciebie królowej. Sama byłam już na trzech, więc jestem o wiele bliżej korony i Tobiasa niż ty.

Prycham i również krzyżuję ramiona.

- To zabawne, że właśnie ty mi to mówisz, biorąc pod uwagę, że to ty zachowujesz się, jakbyś już była jego żoną - odgryzam się.

- Może dlatego, że mam powody?

Zaciskam zęby. Częściowo dlatego, że mnie irytuje, a częściowo dlatego, że może mieć trochę racji.

Przyglądam jej się. Wszystkie nosimy teraz eleganckie suknie, ale ona prezentuje się w nich zdecydowanie najlepiej. Staramy się wyglądać jak księżniczki, podczas gdy ona już teraz wygląda jak królowa.

Pytanie tylko: kto ją koronował?

Przypominam sobie, że podczas lekcji historii z Tori, to właśnie Nicie idzie najlepiej, jest lepsza nawet od innych Erudytek. Jest bystra, piękna i pełna wdzięku. Tak naprawdę to chyba wszystkie się oszukujemy wierząc, że Tobias poważnie patrzy na kogokolwiek innego.

Queen ✔Where stories live. Discover now