- Wczoraj było super - odzywa się Shauna przy śniadaniu. - Trzeba to kiedyś powtórzyć.
Rano z łatwością da się zauważyć mieszane uczucia panujące wśród pozostałych kandydatek. Puste krzesła od razu rzucają się w oczy, a część dziewczyn uparcie wpatruje się w swoje talerze.
- A co takiego robiłyście? - odzywa się nagle Nita. Przez chwilę boję się, że przez jej ton głosu dostanę cukrzycy. Dziewczyna trzepocze rzęsami i uśmiecha się, jakby w głębi duszy wcale nie zastanawiała się, czy nie wydłubać nam oczu nożem do masła.
- Świetnie się bawiłyśmy - odpowiadan warkliwie i skupiam się na jedzeniu, ignorując jej natarczywe spojrzenie.
Przez chwilę panuje cisza, mam wrażenie, że jest niemal namacalna. Później do moich uszu zaczynają docierać pojedyncze dźwięki, takie jak skrzypnięcie widelcem o talerz lub szuranie przesuwanego krzesła. Z każdą chwilą wszystko staje się coraz trudniejsze do wytrzymania, jakby wdzierało się do mojej czaszki i co chwila dźgało mózg.
W końcu mam dość, odkładam sztućce i wstaję. Przed wyjściem dygam przed rodziną królewską, a Tobias posyła mi lekki uśmiech. Nie mam siły go odwzajemnić.
Na korytarzu opieram się o ścianę i biorę kilka głębokich wydechowe. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Całe życie lubiłam samotność, a teraz...
Nie chciałam spędzać każdej godziny zamknięta sama w pokoju, ale towarzystwo na zmianę tylko rodziny, Susan i Roberta bywało męczące.
Kiedy tu przyjechałam coś się zmieniło. Tutaj nie ma zasad, które ograniczały mnie i Susan tak jak w Altruizmie i chyba dzięki temu teraz naprawdę uważam ją za przyjaciółkę. Nie wiem, jakbym sobie tu bez niej poradziła.
Mam też Christinę, a nigdy nie myślałam, że będę mieć przyjaciółkę z innej frakcji.
- Beatrice - odzywa się ktoś. Ktoś, kto nie jest Susan, Christiną ani Calebem. Ktoś, kogo nie uważam za przyjaciela.
Niechętnie podnoszę wzrok i zauważam Nitę.
- Czego chcesz? - pytam.
- Pogadać.
- Nie masz do tego jakiejś swojej psiapsiułki? - unoszę brwi, myśląc o dziewczynach, które z niewiadomych powodów wybrały sobie Nitę na swoją idolkę. - Molly? Darii? Albo Rity?
Dziewczyna staje naprzeciwko mnie ze skrzyżowanymi ramionami na piersi.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jedna randka nie czyni z ciebie królowej. Sama byłam już na trzech, więc jestem o wiele bliżej korony i Tobiasa niż ty.
Prycham i również krzyżuję ramiona.
- To zabawne, że właśnie ty mi to mówisz, biorąc pod uwagę, że to ty zachowujesz się, jakbyś już była jego żoną - odgryzam się.
- Może dlatego, że mam powody?
Zaciskam zęby. Częściowo dlatego, że mnie irytuje, a częściowo dlatego, że może mieć trochę racji.
Przyglądam jej się. Wszystkie nosimy teraz eleganckie suknie, ale ona prezentuje się w nich zdecydowanie najlepiej. Staramy się wyglądać jak księżniczki, podczas gdy ona już teraz wygląda jak królowa.
Pytanie tylko: kto ją koronował?
Przypominam sobie, że podczas lekcji historii z Tori, to właśnie Nicie idzie najlepiej, jest lepsza nawet od innych Erudytek. Jest bystra, piękna i pełna wdzięku. Tak naprawdę to chyba wszystkie się oszukujemy wierząc, że Tobias poważnie patrzy na kogokolwiek innego.
YOU ARE READING
Queen ✔
FanfictionTrzecie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii "Nasi Idole Też Są Ludźmi", czyli ff. Rozdziały 1 - 50 zostały poprawione. * * * Beatrice żyje w społeczeństwie podzielonym na pięć frakcji. Nie pasuje do własnej, ale nie może nic na to pora...