Rozdział 30

2.8K 133 29
                                    

Budzę się z uśmiechem na ustach. Staram się przegonić z głowy twarz Tobiasa, jego uśmiech, oczy i widok nocnego nieba, ale obrazy wciąż wracają, nie mogę nic na to poradzić.

Wczoraj dopiero po powrocie do pokoju zorientowałam się, że wciąż mam na sobie marynarkę Tobiasa, ale nie chciałam znowu go wołać i żegnać się z nim po raz kolejny.

Zerkam na ubranie, zawieszone na oparciu krzesła. Będę musiała oddać je dzisiaj księciu. Na myśl o tym czuję ucisk w żołądku. Nie chcę tego robić. Chcę schować marynarkę do szafy i móc patrzeć na nią za każdym razem, kiedy wejdę do pokoju i zakładać ją w gorszych chwilach.

Wiem jednak, że na dłuższą metę takie rozwiązanie nie jest możliwe. Hana, Jo albo Allie na pewno ją znajdą, kiedy tylko będą wyjmować dla mnie suknię, a wtedy będę musiała ją oddać. Nie mogę jej zatrzymać, ponieważ nie należy do mnie, podobnie jak żaden przedmiot w tym pokoju.

Póki co jednak chowam marynarkę do szafy.

Później dzwonię po pokojówki, które zjawiają się po kilkunastu minutach. Dziwi mnie, że nie było ich tutaj, kiedy się obudziłam, ale sama nalegałam, żeby nie spędzały tu całego dnia.

- Jednak wstajesz? - Hana uśmiecha się do mnie. - Już myślałam, że spędzisz cały dzień w łóżku.

- Co? - marszczę brwi, a potem rozglądam się nerwowo za zegarkiem. Która może być godzina?

- Przespałaś śniadanie - wyjaśnia dziewczyna.

- Dlaczego mnie nie obudziłyście? - wołam, na co wszystkie trzy reagują śmiechem. Nie mam do nich pretensji, bo naprawdę cudownie mi się spało, ale wydaje mi się, że o wyznaczonej godzinie powinnam się stawić w jadalni, a one powinny mi to umożliwić.

- Wróciłaś wczoraj bardzo późno - wyjaśnia Jo. - Chciałyśmy, żebyś była wyspana.

Staram się spuścić z siebie trochę powietrza. Oczywiście, że tego chciały. Zawsze się o mnie troszczą, są jak trzy starsze siostry, których nigdy nie miałam i nie mogłabym mieć, gdybym nie przyjechała do pałacu.

- Dzięki - uśmiecham się, chociaż pusty żołądek daje o sobie znać.

- Przyniosę ci coś do jedzenia - oferuje Jo i nie czekając na odpowiedź wychodzi z pokoju.

Kręce głową. To odrobinę przerażające, że zawsze wiedzą, czego mi potrzeba.

- To co chcesz dzisiaj założyć? - pyta Allie podchodząc do szafy.

Od razu czuję przypływ paniki i chcę ją jakoś zatrzymać, ale dziewczyna już otwiera jedne z drzwi i wydaje z siebie okrzyk zdumienia.

- A co to? - brunetka wyjmuje marynarkę i zaczyna wymachiwać nią w powietrzu. Mimowolnie zakrywam oczy dłonią, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

No to pięknie, myślę.

- Może założysz ją do obiadu? - proponuje Hana, mijając Allie i przyglądając się znalezisku.

- Świetny pomysł - odpowiadam, przewracając oczami. - A inne kandydatki wydłubią mi oczy.

Obie dziewczyny reagują śmiechem, a blondynka wyjmuje z szafy kremową suknię na grubych ramiączkach.

- No dobrze, to może to? - pyta, podając mi ubranie.

Przyglądam się sukni. Wydaje się być bardzo lekka, pewnie przez zwiewny materiał nałożony na sięgającą kostek spódnicę.

- Bardzo ładna - przyznaję, chociaż te dwa słowa to za mało, żeby ją opisać, podobnie jak każdą suknię, którą kiedykolwiek dla mnie uszyły.

Allie z uśmiechem podaje mi kremowe szpilki.

- Będziesz w tym ślicznie wyglądać - obiecuje.

- W porządku - zgadzam się. Skoro nie jestem teraz Altruistką powinnam przestać ubierać się jak oni. Suknia nie jest przecież nieodpowiednia, po prostu nie ma rękawów.

Zakładam na siebie sukienkę, ale przez dłuższą chwilę waham się przed założeniem szpilek.

A gdyby ludzie się umówili, że wypada nosić twaróg na głowie, nosiłabyś?

Kręce głową i wsuwam buty na stopy. Tobias powiedział to, bo stwierdziłam, że szpilki są niewygodne. Nie wiem, czy powiedziałby to samo, gdybym przyznała, że tak naprawdę chodzi o mój wzrost. Pewnie po prostu zacząłby się śmiać.

Kiedy kończę się ubierać do pokoju wraca Jo i stawia na stole talerz puszystych naleśników i kubek herbaty.

- Dzięki - mówię i od razu zaczynam jeść. Jestem w połowie posiłku, gdy ktoś puka do drzwi. Szybko przełykam kęs jedzenia, który akurat miałam w ustach, a potem pozwalam Allie otworzyć drzwi, wcześniej upewniając się jeszcze, że marynarka Tobiasa została bezpiecznie ukryta w szafie.

Brunetka naciska na klamkę, a do pokoju wkracza Christina, rozglądając się przez chwilę, a potem na mnie wzrok.

- Ślicznie wyglądasz - zauważa. - Cześć, dziewczyny.

- Witaj, panienko - wszystkie moje pokojówki dygają jednocześnie. Czasem zapominam, że nawet jeśli do mnie zwracają się po imieniu i grały z Christiną i Susan w karty, to wciąż są pokojówkami, a reszta moich przyjaciółek kandydatkami. Nagle znowu czuję się wyjęta z kontekstu.

- Dzięki - odpowiadam. - Usiądziesz? - wskazuję na drugie krzesło. Brunetka kiwa głową i zajmuje miejsce obok mnie.

- Nie było cię na śniadaniu - zauważa. - Chciałam sprawdzić, czy wszystko w porządku.

- Po prostu zaspałam - wzruszam ramionami i wkładam do ust kawałek naleśnika. Z jakiegoś powodu nie chcę jej opowiadać o wczorajszym spotkaniu. - Jak randka? - pytam, przypominając sobie, że kiedy mówiłam Susan o zaproszeniu, Christina była z Tobiasem.

- Było super - mówi, uśmiechając się szeroko. Oczy jej błyszczą. - Tobias zabrał mnie...

Christina zaczyna długą relację z randki, a ja właściwie słucham ją tylko jednym uchem. Po prostu co jakiś czas kiwam głową. Nie wiem, skąd bierze się u mnie taki chłód i obojętność.

-  A jak tam twoja randka? - odzywa się. Więc jednak Susan przekazała jej, że ja też poszłam się spotkać z księciem.

- Było... - dziwnie. Cudownie. Pięknie. - Właściwie trochę nudno.

- Nudno? - dziwi się. Tylko kiwam głową. Dlaczego to powiedziałam? - Hm... Przykro mi.

Nie odzywam się, bo wtedy pewnie powiedziałabym za dużo. Chcę zachować wczorajszy wieczór dla siebie - widok gwiazd, szorstki materiał marynatki, ciepło skóry Tobiasa.

- Idziemy do reszty? - proponuje Christina, podnosząc się z krzesła.

- Pewnie - wypijam resztę herbaty. - Do zobaczenia później - zwracam się do pokojówek, które machają mi ma pożegnanie.

- Teraz trochę mi głupio - odzywa się Christina, kiedy idziemy korytarzem.

- Dlaczego? - marszczę brwi.

- Bo Tobias to świetny facet, mega przystojny, i ja się z nim świetnie dogaduję, a ty najwyraźniej nie. Nie chcę się przechwalać ani wywyższać.  Dlatego.

- Um... - Nie wiem, co powiedzieć. To wszystko nieprawda, ale nie wiem, jak miałabym jej to wytłumaczyć. - Nie przejmuj się - rzucam tylko.

- Mam tylko nadzieję, że w razie czego, nie będziesz miała do mnie pretensji - dziewczyna wykręca sobie palce. - No wiesz, gdybym została królową, a ty wróciła...

- Jasne, że nie - przerywam jej, kładąc dłoń na ramieniu przyjaciółki. Potem wyobrażam sobie, jak Tobias całuje Christinę w czoło, jak daje jej swoją marynarkę.

Wtedy rodzi się we mnie nowe uczucie, które znałam wcześniej, ale nie w takiej formie. Czasem chodziło o wygląd innych dziewczyn, którego i tak nie mogłam zmienić; o przynależność do frakcji, o jakiś przedmiot. Zawsze, kiedy się pojawiało starałam się z nim walczyć, ale teraz nie potrafię.

Cofam rękę, starając się pogodzić się z prawdą.

Jestem zazdrosna.

Queen ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz