- Ktoś tu ma kłopoty - zauważa Nita niemal śpiewnym tonem, przez co mam ochotę zaatakować ją łyżką, którą właśnie jem owsiankę.
- Zamknij się - rzucam tylko, bo nie potrafię wymyślić żadnej innej odpowiedzi. Dopiero po chwili orientuję się, że nie wiem, o co jej chodzi. - Jakie kłopoty?
- Domyślam się, że Tobias nie jest zadowolony z faktu, że odrzuciłaś jego zaproszenie - dziewczyna unosi brwi.
Opuszczam łyżkę z powrotem do talerza. Po wczorajszym wieczorze, chociaż nie wszystko wróciło do normy, myślałam, że niewiele rzeczy będzie mogło zniszczyć mi humor.
Najwyraźniej znowu nie odcieniałam uroczego charakteru Nity Waters.
- A ty niby skąd o tym wiesz?
- Nie twoja sprawa - odpowiada słodko, uśmiechając się i wracając do jedzenia.
- To jest bardzo moja sprawa - warczę, ale ona tylko przewraca oczami.
- Na twoim miejscu byłabym trochę milsza - prycha.
Szybko lustruję ją wzrokiem, starając się znaleźć jakiś element, do którego mogłabym się przyczepić, jednak Nita wygląda po prostu idealnie, więc muszę bazować na jej charakterze, który z kolei pozostawia wiele do życzenia.
- A ja na twoim miejscu w ogóle nie wychodziła bym z domu. Po co psuć komuś dzień towarzystwem kogoś takiego jak ty?
- Na mnie przynajmniej da się patrzeć - zauważa dziewczyna.
Zaciskam dłonie w pięści. Musi być jakiś sposób, jakiś słaby punkt, a który mogłabym uderzyć tak, żeby zabolało.
- Rzeczywiście - przyznaję przez zaciśnięte zęby. - Szkoda, że to jedyna dobra rzecz, jaką można o tobie powiedzieć.
Odwracam się od niej na znak, że rozmowa jest z mojej strony zakończona i, co dziwne i nieco niepokojące, Nita rzeczywiście daje mi spokój. Może udało mi się ją zgasić, ale wątpię, żeby to w ogóle było możliwe. Jej w ogóle nie obchodzi, co ludzie o niej myślą. Liczy się tylko to, że jest teraz kimś ważnym i w swoim urojonym odczuciu lepszym od pozostałych. Niestety, nie jestem w stanie sprawić, że poczuje się gorsza.
Zerkam na puste miejsce Shauny. Żałuję, że nie może pokłócić się z Nitą razem ze mną. Dla mnie byłoby to wsparciem, a dla niej - samą przyjemnością. Dla Nieustraszonych konflikty to właściwie hobby.
Oprócz Shauny w jadalni nie ma także Tobiasa, więc pewnie razem jedzą śniadanie. Zastanawiam się, czy ja zostanę jeszcze kiedyś zaproszona na randkę, chociaż może znowu pomyliłam się co do księcia i z jego perspektywy moje błędy są o wiele bardziej błache, niż z mojej.
Wzdycham i zaczynam bezmyślenie grzebać łyżką w talerzu. Pewnie powinnam postarać się, żeby nie wyglądać na przybitą, ale sytuacja mi na to nie pozwala.
Nie mogę wyjechać i zostawić tutaj Caleba, myślę, chociaż wiem, że w końcu i tak mnie to pewnie czeka.
Przykładam dłoń do ust i zaczynam obgryzać paznokicie. Przestaję, kiedy tylko orientuję się, że to robię. Kątem oka zauważam, że Nita uśmiecha się lekko. Najwyraźniej moje zdenerwowanie daje jej satysfakcję.Podnoszę wzrok znad talerza i łapie spojrzenie Marlene, która pewnie przygląda mi się już od dłuższego czasu. Blondynka unosi brwi.
Okay?
Wzruszam ramionami. Nie zamierzam znowu zwierzać się komuś ze swoich problemów.
Nieważne.
YOU ARE READING
Queen ✔
FanfictionTrzecie miejsce w konkursie Seventeeners2018 w kategorii "Nasi Idole Też Są Ludźmi", czyli ff. Rozdziały 1 - 50 zostały poprawione. * * * Beatrice żyje w społeczeństwie podzielonym na pięć frakcji. Nie pasuje do własnej, ale nie może nic na to pora...