Rozdział 36

2.6K 126 17
                                    

- Ktoś tu ma kłopoty - zauważa Nita niemal śpiewnym tonem, przez co mam ochotę zaatakować ją łyżką, którą właśnie jem owsiankę.

- Zamknij się - rzucam tylko, bo nie potrafię wymyślić żadnej innej odpowiedzi. Dopiero po chwili orientuję się, że nie wiem, o co jej chodzi. - Jakie kłopoty?

- Domyślam się, że Tobias nie jest zadowolony z faktu, że odrzuciłaś jego zaproszenie - dziewczyna unosi brwi.

Opuszczam łyżkę z powrotem do talerza. Po wczorajszym wieczorze, chociaż nie wszystko wróciło do normy, myślałam, że niewiele rzeczy będzie mogło zniszczyć mi humor.

Najwyraźniej znowu nie odcieniałam uroczego charakteru Nity Waters.

- A ty niby skąd o tym wiesz?

- Nie twoja sprawa - odpowiada słodko, uśmiechając się i wracając do jedzenia.

- To jest bardzo moja sprawa - warczę, ale ona tylko przewraca oczami.

- Na twoim miejscu byłabym trochę milsza - prycha.

Szybko lustruję ją wzrokiem, starając się znaleźć jakiś element, do którego mogłabym się przyczepić, jednak Nita wygląda po prostu idealnie, więc muszę bazować na jej charakterze, który z kolei pozostawia wiele do życzenia.

- A ja na twoim miejscu w ogóle nie wychodziła bym z domu. Po co psuć komuś dzień towarzystwem kogoś takiego jak ty?

- Na mnie przynajmniej da się patrzeć - zauważa dziewczyna.

Zaciskam dłonie w pięści. Musi być jakiś sposób, jakiś słaby punkt, a który mogłabym uderzyć tak, żeby zabolało.

- Rzeczywiście - przyznaję przez zaciśnięte zęby. - Szkoda, że to jedyna dobra rzecz, jaką można o tobie powiedzieć. 

Odwracam się od niej na znak, że rozmowa jest z mojej strony zakończona i, co dziwne i nieco niepokojące, Nita rzeczywiście daje mi spokój. Może udało mi się ją zgasić, ale wątpię, żeby to w ogóle było możliwe. Jej w ogóle nie obchodzi, co ludzie o niej myślą. Liczy się tylko to, że jest teraz kimś ważnym i w swoim urojonym odczuciu lepszym od pozostałych. Niestety, nie jestem w stanie sprawić, że poczuje się gorsza.

Zerkam na puste miejsce Shauny. Żałuję, że nie może pokłócić się z Nitą razem ze mną. Dla mnie byłoby to wsparciem, a dla niej - samą przyjemnością. Dla Nieustraszonych konflikty to właściwie hobby.

Oprócz Shauny w jadalni nie ma także Tobiasa, więc pewnie razem jedzą śniadanie. Zastanawiam się, czy ja zostanę jeszcze kiedyś zaproszona na randkę, chociaż może znowu pomyliłam się co do księcia i z jego perspektywy moje błędy są o wiele bardziej błache, niż z mojej.

Wzdycham i zaczynam bezmyślenie grzebać łyżką w talerzu. Pewnie powinnam postarać się, żeby nie wyglądać na przybitą, ale sytuacja mi na to nie pozwala.

Nie mogę wyjechać i zostawić tutaj Caleba, myślę, chociaż wiem, że w końcu i tak mnie to pewnie czeka.
Przykładam dłoń do ust i zaczynam obgryzać paznokicie. Przestaję, kiedy tylko orientuję się, że to robię. Kątem oka zauważam, że Nita uśmiecha się lekko. Najwyraźniej moje zdenerwowanie daje jej satysfakcję.

Podnoszę wzrok znad talerza i łapie spojrzenie Marlene, która pewnie przygląda mi się już od dłuższego czasu. Blondynka unosi brwi.

Okay?

Wzruszam ramionami. Nie zamierzam znowu zwierzać się komuś ze swoich problemów.

Nieważne.

Queen ✔Where stories live. Discover now