| Kanato Sakamaki |

Comincia dall'inizio
                                    

   Wtedy nie wiedziała, jakiego dostąpiła zaszczytu, ale gdy zrozumiała, ile Teddy znaczył dla Kanato, zupełnie inaczej na nich obu patrzyła. Ale nawet w najgorszych momentach nie spodziewała się, że to wszystko straci na znaczeniu.

   Spojrzała w stronę okna, zastanawiając się, dlaczego tak musiało się stać. Nie rozumiała motywów, jakimi kierował się Azusa, ale nawet jakby było inaczej, wciąż nie potrafiłaby wybaczyć mu tego, co zrobił.

   Przykryła się kołdrą po samą szyję, zastanawiając się, czy od teraz Kanato już zawsze będzie ją ignorował. Rozumiała jego stratę, także przez to cierpiała, dlatego musiała coś z tym zrobić. Postanowiła więc uczynić wszystko, aby załagodzić pustkę po Teddy'm.



~ * ~



   Od każdego wampira biła specyficzna aura, która podpowiadała, do kogo w żadnym wypadku lepiej się nie zbliżać. Każdy z braci Sakamakich takową posiadał, więc wolałaś trzymać się od nich z daleka, mimo że mieszkanie z nimi pod jednym dachem to utrudniało.

   Twój pogląd zaczął się zmieniać, po tym, jak coraz więcej czasu spędzałaś z Kanato. Ostatecznie doszłaś do wniosku, że ktoś, kto lubi maskotki, nie może być złą osobą. Powtarzałaś to sobie w kółko w myślach, zbierając się na odwagę w zakłóceniu jego spokoju.

   Wiedziałaś, że dotychczas wystarczało nie być denerwującą, aby Kanato się nie złościł, ale ostatnio cały czas wydawał się nie w sosie.

   — Dzień dobry, Kanato-kun — przywitałaś się miło, nieco drżącym ze strachu głosem. Dodałaś sobie w myślach odwagi, aby móc kontynuować i przedstawić sprawę, jaką do niego miałaś. Doskonale pamiętałaś, że Kanato nie lubił bezsensownych pogaduszek czy pytań. — Masz ochotę na ciasto truskawkowe? Właśnie skończyłam je piec.

   — Nie mówiłaś, że robisz ciasto — odparł beznamiętnie, nawet na ciebie nie patrząc.

   Zakłopotana zaczęłaś bawić się palcami, wodząc wzrokiem po całym pomieszczeniu, szukając w głowie odpowiednich słów.

   — Wolałam powiedzieć ci o tym, gdy skończę, abyś nie musiał czekać. W końcu nienawidzisz tego — wytłumaczyłaś, przypominając sobie, jak kazałaś Kanato czekać półgodziny na naleśniki.

   Tłumaczyłaś mu, że robiłaś, co mogłaś, aby ukończyć danie jak najszybciej, ale go to nie obchodziło. Wściekł się i nazwał cię okropną kobietą, tuż po tym, jak rzucił przygotowane przez ciebie naleśniki na podłogę. Nigdy więcej nie powtórzyłaś ów błędu, nie chcąc się liczyć z cielesną karą.

   — Nie mam ochoty na ciasto — powiedział, zbywając cię.

   Otworzyłaś szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszałaś.

   — Ale... Jest ono bardzo słodkie, zupełnie tak jak lubisz, Kanato-kun! — dodałaś, mając nadzieję, że zmieni zdanie.

   — Nie słyszałaś? Powiedziałem, że nie chcę — powtórzył mrożącym krew w żyłach głosem, co wywołało u ciebie nieprzyjemne dreszcze. — Jeżeli to wszystko, co chciałaś powiedzieć, to odejdź.

   Przełknęłaś ciężko ślinę, nie chcąc się poddawać, lecz wiedziałaś, że nic więcej w obecnej chwili nie wskórasz. Przyjrzałaś się jego twarzy bez wyrazu, nim zdecydowałaś się wrócić do kuchni.

   Oparłaś się ciężko o blat, spoglądając z rozczarowaniem na przygotowane ciasto. Wyglądało apetycznie i byłaś pewna, że jeżeli Kanato go nie tknie, zrobi to któryś z jego braci. Gdy tylko o tym pomyślałaś, ogarnęła cię złość i nieznośne poczucie bezradności. Ze zmarszczonymi brwiami otworzyłaś kubeł na śmieci, do którego wrzuciłaś wypiek. Bolało to bardziej, niż myślałaś, ale zmotywowało cię to do jeszcze cięższej pracy.

Codziennie anime || one-shotyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora