Rozdział 2 |cz.2|

1.5K 85 5
                                    

*POV Ariana*

Ze snu wybudziły mnie podejrzane dźwięki dochodzące z dołu. Przetarłam zaspane oczy i z jękiem podniosłam się do pozycji siedzącej. Początkowo nie rozumiałam nawet co się dzieje. W głowie miałam jedynie kuszący pomysł, by zapomnieć o tym i ponownie położyć głowę na miękkiej poduszce. Jednak dźwięk znowu się powtórzył. Z pewnością Justin wrócił do domu. Wcisnęłam przycisk na moim telefonie, po czym wyświetlacz podświetlił się pokazując godzinę drugą w nocy. Zmarszczyłam brwi i włożyłam stopy w moje kapcie. Wyszłam z naszej sypialni i zeszłam po schodach na dół. Usłyszałam jakiś szelest przy drzwiach.

W mgnieniu oka przede mną pojawił się Justin. Wyglądałby po prostu zwyczajnie, gdyby nie jego zmęczone spojrzenie. Jego spodnie dresowe w luźnym krokiem były delikatnie zabrudzone z jednej strony. Stałam na drugim stopniu schodów, a on podszedł do mnie swobodnym krokiem, jak gdyby nigdy nic.

- Jeszcze nie śpisz? - zmierzył mnie troskliwym spojrzeniem. Jego ręka zaczęła masować moje biodro w przyjemny sposób.

- Nie mogłam spać. - skłamałam uśmiechając się nieśmiało.

- Idź na górę. Zaraz do ciebie przyjdę. - pogłaskał mój policzek i odsunąwszy się przeszedł do kuchni.

Zamiast go posłuchać ruszyłam za nim i stanęłam przy wyspie kuchennej, opierając się ręką o blat. Obserwowałam go, podczas gdy wyciągnął z lodówki butelkę piwa i upił kilka dużych łyków pozostawiając niecałą połowę jej zawartości. Doskonale wiedział, że stoję za nim.  Odwrócił się i uniósł brwi patrząc w moim kierunku.

- Justin wiem, że jest późno i to może nieodpowiednia pora na taką rozmowę, ale od kilku miesięcy coś nie daje mi spokoju. - powiedziałam szybko na jednym wydechu.

Chciałam przeprowadzić z nim tą rozmowę. Musiałam upewnić się, że nie dręczą go jakieś problemy.

- O czym ty mówisz? - przełknął ślinę. Stanął w niewielkiej odległości ode mnie.

Otworzyłam usta i ponownie je zamknęłam. Musiałam dobrać odpowiednie słowa.

- W ostatnim czasie zaszły pewne zmiany. - kiwnęłam głową. - Z czasem coraz częściej cię nie ma, wychodzisz gdzieś i wracasz po długich godzinach. - oblizałam usta, gdyż w tym momencie wydały mi się bardzo suche. - Przez dłuższy czas sądziłam, że to wszystko to element twoich codziennych obowiązków i twojej pracy, ale dopiero niedawno zauważyłam, jak wiele się zmieniło. Nie mamy już takiego kontaktu jak kiedyś, wolisz zamknąć się w sobie... czuję się jakbyś mnie unikał.

- Ariana, o czym ty wygadujesz? - widziałam w jego oczach stres, który po chwili chciał zamaskować chichotem. - Nic się nie zmieniło. Nie masz się o co martwić.

Popatrzyłam na niego w sposób jaki nigdy nie myślałam, że będę na niego patrzeć. Moje oczy wyrażały w pewnym stopniu nieufność i zmieszanie.

- Hej, spójrz mi w oczy. - ominął wyspę kuchenną i przysunął się do mnie. Złapał za mój podbródek i uniósł lekko, by nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. - Absolutnie nie masz się o co martwić. - spojrzał mi głęboko w oczy. -  Przepraszam cię. 

*POV Justin*

- Czyli na pewno nie dzieje się nic, co powinno mnie niepokoić? - moje ręce gładziły jej kości policzkowe, gdy zadała mi to pytanie.

- Na pewno. - skłamałem. Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem jak te słowa wychodzą z moich ust. Nie chciałem jej okłamywać. Nie teraz.

- Obiecaj.

Kurwa wymyśl coś. Nie rób jej tego. 
Będziesz tego żałował, gdy się dowie....

- Obiecuję.

Ja pierdole.

Szeroki uśmiech Ariany tylko pogłębił moje obawy. Cholernie żałowałem tego, co właśnie zrobiłem. Nie chciałem nawet wyobrażać sobie, co by się stało, gdyby poznała prawdę. Ona przecież nienawidziła Jamesa i mojej przeszłości.

Safe PointWhere stories live. Discover now