Rozdział 13

4.2K 197 56
                                    

*POV Ariana*

Od razu po otwarciu oczu poczułam, jak moje ciało zesztywniało. Z każdym oddechem ból rozchodził się po moim ciele. Odwinęłam kawałek materiału bluzki i przeraziłam się tym, co tam zobaczyłam. Mój cały brzuch pokryty był ciemnymi sińcami. Próbowałam się ruszyć, ale każdy ruch sprawiał mi ogromny ból. Złapałam się ostrożnie za ramię, po czym jęknęłam.

Wróciły do mnie wspomnienia poprzedniego wieczoru. Czerwona ze złości twarz Justina i on sam zadający mi ciosy. To wszystko działo się tak szybko. Rozmazane obrazy przelatywały mi przed oczami. Dlaczego to się wydarzyło? Zanim się zorientowałam po moich policzkach popłynęła pierwsza łza, po niej kolejne. Cicho załkałam nie rozumiejąc, jak on mógł mi coś takiego zrobić. Przecież nigdy się tak nie zachowywał. Nie traktował mnie w taki sposób. A teraz? Czułam się jak worek treningowy. Jak on mógł się tak zachować? Nie powinnam była mu zaufać.

*POV Justin*

Skrzywdziłeś ją. A właśnie przed tym miałeś ją chronić.

Te słowa rozchodziły się po mojej głowie bez ustanku od kilku godzin. Przez to nie zmrużyłem oka przez całą noc.

Jak mogłem do tego dopuścić? Ariana miała czuć się przy mnie bezpiecznie i nic miało jej nie grozić. Tyle razy powtarzałem sobie, by przy niej nie stracić kontroli. Nie chciałem, by przez to przechodziła. Nie chciałem, by widziała mnie w takim stanie. Wszystko miało się ułożyć, a ja miałem się opanować. Już tak dobrze mi szło. Miałem nadzieję, że jestem na dobrej drodze. Pracowałem nad sobą. Mogłem sobie wiele wmawiać, ale prawda jest taka, że Ariana przeze mnie cierpiała i nie wiedziałem, jak teraz odzyskać jej zaufanie. Ona musi tu zostać. Nie pozwolę jej odejść. Nie, kiedy James tylko czeka, aż spuszczę ją z oczu. Nie wiem jak ona mi wybaczy. Będę musiał poruszyć niebo i ziemię, by do tego doprowadzić.

Wszedłem po schodach i ruszyłem w kierunku sypialni Ariany, do której wcześniej ją zaniosłem. Jak najciszej otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Ariana leżała skulona na łóżku trzęsąc się i głośno wciągając powietrze. Ten widok sprawił, że moje serce dosłownie było bliskie rozlecenia się na małe kawałki. Nie mogłem patrzeć na nią w takim stanie. Ty do tego doprowadziłeś, moje sumienie po raz kolejny dało o sobie znać. Podszedłem powoli do łóżka i usiadłem na brzegu dużego materaca. Ariana zamarła na sekundę, po czym próbowała się odwrócić w moją stronę. Widziałem, ile bólu kosztował ją każdy najmniejszy ruch. Ujrzałem jej załzawione oczy skierowane w moją stronę. W mgnieniu oka odsunęła się na drugi koniec łóżka.

Najgorsze było to, że kiedy na mnie patrzyła, widziałem w jej oczach strach. Bała się mnie. Byłem dla niej potworem. Nie wiedziałem co mam w tej chwili zrobić. Jak ją przeprosić, jak sprawić, żeby mi wybaczyła?

- Ariana...proszę nie bój się mnie. - ciężko mi było spojrzeć w jej oczy. - Nie chciałem cię skrzywdzić.

- Zostaw mnie. - syknęła trzęsącym się od płaczu głosem.

- Przepraszam cię...musisz mnie wysłuchać. - próbowałem złapać ją za rękę, ale ją odsunęła. Moje serce wręcz łamało się w pół. - Tak bardzo mi przykro. Wiem, że bardzo cię skrzywdziłem. Przepraszam...tak nie miało być...

- A jak miało być, Justin? Dlaczego mi to zrobiłeś? - wychrypiała z żalem w oczach. - Jak mogłeś?

- Przepraszam cię, poniosło mnie. Nie wiedziałem, że to się tak skończy. Kiedyś... - urwałem. - Miałem duże problemy z opanowaniem gniewu. Nie mogłem kontrolować tego, co robiłem. Ale, uwierz mi, że skrzywdziłem cię pierwszy i ostatni raz. To już nigdy się nie powtórzy. Tak bardzo mi przykro. - przysunąłem się nieco bliżej.

Safe PointOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz