Rozdział 43

2.7K 124 18
                                    

*POV Ariana*

*kilka dni później*

Siedziałam w tym domu niczym zamknięta w klatce. Może źle to ujęłam. Justin nie trzyma mnie tu na siłę, wręcz przeciwnie, namawiał mnie, żebym gdzieś wyszła i zajęła się czymś, ale najzwyczajniej w świecie nie czułam się na siłach, by robić cokolwiek więcej, niż siedzenie na kanapie i oglądanie telewizji, podczas gdy on załatwiał swoje sprawy, o które nawet nie pytałam. Każdy mój dzień wyglądał tak samo. Czułam się tak jakbym została wrzucona do głębokiej studni i nie potrafiła z niej wyjść. Miałam wrażenie, że  zakręciłam się w błędnym kole, z którego nikt nie chciał mnie wypchnąć. Nie potrafiłam w żaden logiczny sposób wytłumaczyć swojego stanu, ani nawet zachowania. Tak już po prostu było, a ja jak dotąd nie zrobiłam niczego, by to zmienić.

Co więcej tęsknota za rodziną miała znaczący wpływ na moje ogólne samopoczucie w następnych dniach. Mimo, że był to dosyć krótki okres czasu, bardzo brakowało mi moich rodziców. Zostałam porwana i skrzywdzona, co w pewnym sensie zmienia postać rzeczy. Wpłynęło to na moją psychikę, co silnie odczułam aż do teraz. Miałam potrzebę, wtulenia się w pierś mojej mamy i usłyszenia od niej, że już wszystko jest w porządku. Jednak nie miałam takiej możliwości, ponieważ Justin się uparł twierdząc, że tak właśnie będzie najlepiej. Cały czas to powtarzał, przez co jego słowa na okrągło powtarzały się w mojej głowie niczym zacięta płyta.

W domu rozległo się głośne trzaśnięcie drzwiami frontowymi, co oznaczało powrót z Justina z gdziekolwiek-on-w-ogóle-był. Przekręciłam się na kanapie, by mieć na niego lepszy widok. Przyglądałam się każdemu jego najdrobniejszemu ruchowi, nie wiedząc nawet po co. W pewnym sensie lubiłam to. Zauważałam szczegóły, na które nikt inny nie zwróciłby uwagi. Kiedy się denerwował, potrafiłam to rozpoznać po sposobie w jaki napinał swoje mięśnie. W takich momentach jego charakterystyczny akcent był dużo bardziej wyraźny. Kiedy był szczęśliwy, także doskonale widziałam to, ponieważ pod koniec zdania kąciki jego ust delikatnie unosiły się do góry.

Potrzasnęłam głową, jakby upominając samą siebie, że muszę z nim przeprowadzić ważną rozmowę, która nie może czekać. Gwałtownie wstałam wygładzając podnieciony materiał moich spodni. Wszelkie fantazje i myśli o Justinie odłożyłam na bok mojego umysłu. Teraz liczła się moja rodzina.

- Chcę zobaczyć się z rodziną, Justin. - powiedziałam stanowczo zakładając ręce na biodra. Podeszłam do niego i teraz staliśmy już w niewielkiej odległości od siebie. On odwrócił wzrok wypuszczając głośno powietrze.

- Mówiłem ci, że to nie jest najlepszy pomysł. - pokręcił głową w ogóle na mnie nie patrząc.

- Nie możesz mi tego zabronić. - przełknęłam głośno ślinę. Wpatrywałam się w niego czując jak moje tętno przyspiesza i nie może się uspokoić.

- Chcę dla ciebie jak najlepiej. - szepnął niespodziewanie robiąc dwa małe kroki w moją stronę. Czułam rosnące między nami napięcie. - I dla twojej rodziny także. Tylko ty musisz to zrozumieć.

- Justin, ja chcę się zobaczyć z rodziną. - schyliłam głowę spoglądając na swoje bose stopy na zimnych kafelkach. - Oni cały czas się o mnie martwią, ponieważ nie wiedzą, co się ze mną dzieje. Na pewno odchodzą od zmysłów. Moi rodzice muszą się dowiedzieć, że wszystko jest ze mną w porządku i nic mi nie grozi.

- A co jeśli zaczną zadawać pytania? Co zrobisz, kiedy będą oczekiwali wyjaśnień twojego zniknięcia? - jego ton był ostry o nieprzyjemny dla mojego ucha. Był zdenerwowany, co widać było po jego wyrazie twarzy. - Nie możesz im niczego powiedzieć, ale oni i tak będą na ciebie naciskać. Już to przerabialiśmy.

Safe PointOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz