Rozdział 6

6.2K 231 4
                                    

*POV Justin*

Tym razem James przegiął. Miał się trzymać od niej z daleka. Ostrzegałem go, że jeśli jego ludzie będą próbowali się do niej zbliżyć, to będzie miał ze mną do czynienia. Teraz poniesie tego konsekwencje.

Po odwiezieniu Ariany do szkoły bez zastanowienia skierowałem się na obrzeża miasta. Po ponad trzydziestu minutach dojechałem do bocznej drogi prowadzącej do magazynu, w którym mieściła się siedziba Jamesa. Nie było nigdzie jego samochodu, więc jeszcze nie przyjechał na miejsce. Okrążyłem budynek i zaparkowałem auto z boku. Musiałem na niego zaczekać. Minęły dwie godziny i powoli zaczynałem się niecierpliwić. Już dawno powinien tutaj być. Po chwili przez otwarte okno usłyszałem ryk silnika i w tym samym momencie jego auto podjechało pod magazyn. Obserwowałem jak parkuje samochód i wchodzi do budynku głównym wejściem. Odczekałem kilka minut, po czym wysiadłem z mojego auta i skierowałem się do bocznego wejścia. Chwilę siłowałem się z drzwiami, po czym wszedłem do środka i ruszyłem długim korytarzem prowadzącym do pomieszczenia, w którym prawdopodobnie przebywał teraz James. Doskonale znałem rozkład pomieszczeń w budynku. Otworzyłem szeroko drzwi i stanąłem w progu.

Mężczyzna siedział na swoim fotelu i palił papierosa. Spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.

- Nie spodziewałem się tu ciebie. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Chętnie bym się go pozbył.

- A powinieneś - warknąłem. - Trzymaj się od dziewczyny z daleka.

- Jest mi coś winna, więc...

- Nathan jest ci coś winien, ale jej w to nie mieszaj. - przerwałem mu.

- A co ci tak na niej zależy, Bieber? - zachichotał.

- Nie twój interes - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

  - Nie zamierzam jej zostawić w spokoju, rozumiesz? Chcę, żeby cierpiała. - wstał z fotela i podszedł do mnie. - I tak jest już zamieszana w to gówno, a teraz może być tylko zabawniej - kończąc swoją wypowiedź uśmiechnął się szyderczo.

Krew się we mnie zagotowała. W tym momencie nie wytrzymałem. Podszedłem do Jamesa, złapałem go za kurtkę i z całej siły pchnąłem na ścianę. 

- Nie waż się jej tknąć! - zamachnąłem się i uderzyłem go pięścią w brzuch. James padł na kolana.

- Zobaczymy kto wygra tą grę. - powiedział z szyderczym uśmiechem i bólem wypisanym na twarzy.

Odwróciłem się i po prostu stamtąd wyszedłem. Nie miałem siły kłócić się z tym śmieciem. Mimo wszystko gdzieś w środku wiedziałem, że James spełni swoje groźby i będzie starał się zastraszyć Arianę, a może nawet ją skrzywdzić. Nie mogłem do tego dopuścić. Wyszedłem z budynku i wsiadłem do auta. Wyjechałem na ulicę i skierowałem się do szkoły Ariany.


Czekałem na dziewczynę na parkingu szkolnym. Lekcje miała skończyć za dziesięć minut, więc nie musiałem długo czekać.

Żeby móc ją pilnować musiałem dowiedzieć się o niej praktycznie wszystkiego. Każde miejsce, w którym przebywała, osoby, z jakimi się kontaktowała, godziny, w jakich odbywały się lekcje, godziny nieobecności jej rodziców, a także podstawowe informacje o niej, czyli kim ta dziewczyna w ogóle jest.

Nie wiem dlaczego przyjąłem zadanie chronienia jej. Można powiedzieć, że łączą mnie bliskie kontakty z osobą, która mnie o to poprosiła. Więc w sumie ciężko było mi odmówić.  Pomyślałem, że pomoże mi to sprowadzić samego siebie na dobrą drogę w życiu i zapomnieć o przeszłości. Czy myślałem o tym, by się wycofać? Nawet nie jeden raz. Wiedziałem, że współpraca z dziewczyną nie będzie łatwa. Dlatego pomyślałem, że może uda mi się pozostać w cieniu, nie ujawniać się. Ale popełniłem błąd, kiedy po raz pierwszy mnie zobaczyła i wypowiedziałem jej imię. I można powiedzieć, że od tamtej pory działa to na zasadzie domina. Kiedy upadnie jedna ścianka, za nią upadają kolejne. Dziewczyna pragnęła informacji i ciągle mnie o nie pytała. Starałem się jej nic nie mówić, ale nie dałem rady. Zdradziłem jej tylko okruchy informacji, ale to i tak za wiele. Mimo wszystko czułem, że nie chciałem jej okłamywać. Jakaś część mnie chciała, żeby dziewczyna była bezpieczna i nie musiała przez to wszystko przechodzić. A czułem, że najgorsze było jeszcze przed nią.

Safe PointOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz