Rozdział 17

3.4K 168 12
                                    

*POV Ariana*

Po około godzinie Justin pojechał twierdząc, że ma do załatwienia kilka ważnych spraw i wróci za kilka godzin. Pod jego nieobecność postanowiłam zadzwonić do Allie, ale nie odbierała telefonu i po kilku nieudanych próbach dodzwonienia się do niej po prostu sobie odpuściłam. Musiałam przyznać, że cholernie się nudziłam. Nie miałam właściwie nic ciekawego do roboty. Cały czas siedziałam w piżamie, więc w końcu postanowiłam wziąć zimny prysznic i ubrać się w coś normalnego. Idąc korytarzem z ciekawości skręciłam do sypialni Justina i zmierzyłam ją wzrokiem. Było to duże jasne pomieszczenie bez zbędnych dekoracji. Było prosto i klasycznie. Na przeciwko wejścia znajdowały się duże drzwi balkonowe zasłonięte długimi zasłonami przepuszczającymi światło słoneczne. Na jednej ze ścian wisiała fotografia, na której znajdowało się kilka osób szeroko uśmiechających się do zdjęcia. Stali na sporej drewnianej kładce nad szeroko rozciągającym się jeziorem. Wśród nich rozpoznałam Justina trzymającego na rękach małego roześmianego chłopca. Byli tacy podobni. Na pewno byli ze sobą spokrewnieni. Następnie mój wzrok powędrował w stronę ogromnego łóżka, a raczej łoża z jasną pościelą. To tutaj spał Justin. Zrobiłam kilka kroków w stronę jego łazienki, po czym wślizgnęłam do środka. Była nieco większa od mojej. Wzdłuż długiego blatu ciągnęło się sporych rozmiarów lustro. Po prawej duża wanna, po lewej prysznic. O dziwo było tu wszystko poukładane na swoim miejscu, schludnie, utrzymane w porządku. Spodziewałam się jakiegoś bałaganu, jak u normalnego mężczyzny, ale jego sypialnia i łazienka wyglądały w porządku, a może nawet lepiej. Do głowy wpadła mi pewna myśl. Pobiegłam do mojego pokoju, wzięłam potrzebne rzeczy i wróciłam do łazienki Justina. Zamknęłam szklane drzwi z zamgloną szybą i pozbyłam się wszystkich części garderoby. Czy to coś złego, że zamierzam wziąć prysznic w jego łazience? Nie wydaje mi się. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam wodę, która zaczęła spływać strumieniami po moim ciele. Czułam jak moja skóra odpręża się pod wpływem zimnej wody. Użyłam jego żelu pod prysznic, który niezaprzeczalnie pachniał nim. Pokochałam ten zapach. Stałam pod prysznicem jeszcze kilka minut, po czym wyszłam i wytarłam się dokładnie ręcznikiem. Ubrałam zwykłe jeansy z wysokim stanem i szary podkoszulek. Zrobiłam delikatny makijaż ograniczony do korektora i kilku muśnięć rzęs maskarą. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do mojej sypialni. Rzuciłam się na łóżko i wpatrywałam w sufit. Po kilku może kilkunastu minutach usłyszałam charakterystyczny dzwonek mojego telefonu i wyjęłam go z torby. Na wyświetlaczu widniało imię mojego brata, co sprawiło, że zmarszczyłam brwi. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Nathan?

Nathan był moim starszym o trzy lata bratem mieszkającym obecnie w Nowym Yorku. Kilka lat temu wyjechał tam na studia, twierdząc, że New York University będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem. Pamiętam, jak bardzo rodzice się cieszyli, gdy otrzymał list potwierdzający jego przyjęcie. Od dłuższego czasu Nathan, można powiedzieć, zachowywał się jakby nie istniał. Przestał dzwonić, nie odbierał też naszych telefonów. Nie raczył nawet napisać maila lub chociaż sms'a, czy wszystko u niego dobrze się układa. Po kilku tygodniach ciszy z jego strony rodzice zaczęli się poważnie martwić i mieli wątpliwości, czy wysyłanie go na studia tak daleko było jak Nathan sam mówił "najlepszym rozwiązaniem". Tata nawet chciał jechać aż do Nowego Yorku, by sprawdzić, czy na pewno wszystko w porządku, ale w ostatniej chwili mama przekonała go, by wstrzymał się z tą decyzją. Po jakimś czasie Nathan zadzwonił do nas z przeprosinami i wytłumaczył się brakiem czasu i sporą ilością materiału do nauki, co już od samego początku uważałam za bzdurę. Nie długo po jego telefonie odwiedził nas i po kilku dniach wyjechał z powrotem na uczelnię. I znowu od kilku tygodni nie można było złapać z nim kontaktu. Nie muszę chyba tłumaczyć mojego zdziwienia, gdy zobaczyłam jego imię na wyświetlaczu telefonu.

Safe PointOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz