Rozdział 27

3.2K 144 12
                                    

*POV Ariana*

Ostatni pełny dzień w domu Justina postanowiliśmy spędzić razem, korzystając z czasu, jaki możemy poświęcić sobie nawzajem. Oboje rozłożyliśmy się na kanapie, oglądając film, który tym razem wybrałam ja. Justin co chwilę wtrącał swoje komentarze, które wyraźnie dawały mi do zrozumienia, że to zdecydowanie nie jego klimaty. No cóż... A Walk to Remember jest typowo babskim filmem i od początku spodziewałam się, że nie będzie zadowolony z mojego wyboru.

- Przecież to jest typowe romansidło, w którym bad boy zakochuje się w jakieś cichej myszce. - pokręcił głową wypuszczając głośno powietrze. - Mogli wymyślić coś bardziej oryginalnego, takich filmów są już tysiące.

- Mi się podoba. - zaśmiałam się cicho. - I przestań marudzić. Sam zaproponowałeś, żebym wybrała film, więc musisz się teraz męczyć.

- Ale sam nie miałem pojęcia, że wybierzesz coś takiego. - naburmuszony złapał się za głowę. W tej chwili jego mina wydawała mi się niezwykle zabawna, ale odpuściłam sobie żarty z niego.

Przez następne minuty filmu z jego ust padło jeszcze kilka komentarzy, muszę przyznać, że niektóre były nawet śmieszne. Za każdym razem spoglądałam na niego naburmuszona, aż w końcu postanowił się zamknąć. Dzięki Bogu. Może obejrzymy ten film normalnie do końca.

- Aha, teraz się okazuje, że ma białaczkę, ten się załamuje, coś tam będzie się działo... - złapał się na podróbek marszcząc brwi. - Pewnie z tej rozpaczy oświadczy się jej, będzie ślub i ona umrze. Chyba tak widzę ten scenariusz.

Cholera. Jak on mógł mi tak po prostu wyrecytować cały film do końca, jak jeszcze go nie obejrzał. A najlepsze było to, że miał zupełną rację, nie pomylił się.

- Zgadłem? - oderwał swoje tęczówki od ekranu i spojrzał na mnie, uśmiechając się głupio. Mimo to nadal wyglądał cudownie.

- Nic ci nie powiem. - na moją twarz wkradł się rumieniec, który niestety mnie zdradził.

- Naprawdę jestem w tym dobry. - z jego ust wydobył się cichy chichot.

Prychnęłam, teatralnie przewracając oczami. Oczywiście upewniłam się, że to widział, co wywołało u niego falę śmiechu.

Kiedy nareszcie przestał śmiać się jak pajac przysunął się do mnie na kanapie, spoglądając ukradkiem na moją twarz. Nie mogłam znieść jego spojrzenia skierowanego prosto na mnie. Justin doskonale zdawał sobie sprawę jak na mnie działa, więc na pewno robił to specjalnie.

- Przestań. - mruknęłam, starając skupić się na filmie, co oczywiście nie miało prawa się udać, dopóki nie przestanie się gapić.

- Co mam przestać? - uniósł brwi, udając, że nie ma pojęcia o czym mówię. Musiał dobrze się przy tym bawić.

- Wiesz, o czym mówię. - odwróciłam głowę w jego stronę, by nasze oczy się spotkały. Starałam się wyglądać na śmiertelnie poważną, ale na moje policzki wkradł się rumieniec, który zrujnował cały mój plan.

- Nie, nie mam pojęcia o czym ty mówisz. - widziałam, że był bliski wybuchnięcia śmiechem.

- Jeśli będziesz się tak na mnie patrzył, to nie obejrzę tego filmu w spokoju do końca. - wymamrotałam wpatrzona w ekran telewizora.

- Wiesz, chyba mam ochotę ci trochę poprzeszkadzać.

Popatrzyłam na niego zdezorientowana, kiedy on zbliżył się do mnie, a nasze klatki piersiowe dzieliła minimalna odległość.

Safe PointOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz