Rozdział 2

9.2K 337 36
                                    

Rano obudził mnie nieznośny dźwięk budzika, którego z każdym dniem nienawidziłam coraz bardziej. Uderzyłam w niego ręką i zaspana zerwałam się z łóżka. Jeszcze niecałe trzy miesiące tych męczarni, a potem będę mogła wstawać, o której będzie mi się podobało. Chyba tylko ta myśl mnie teraz pocieszała. Po chwili przypomniałam sobie o wydarzeniach minionego wieczoru i powróciły do mnie wszystkie niemiłe wspomnienia. Postanowiłam, że teraz nie będę sobie zawracać tym głowy.

Weszłam do łazienki, umyłam się, trochę ogarnęłam i zajęłam się wyborem ubrań na dziś. Wcisnęłam na siebie czarne rurki z wysokim stanem, biały T-shirt z jakimś małym napisem, na który nie zwracałam specjalnej uwagi. Zrobiłam lekki makijaż - nałożyłam korektor w kilku miejscach i potuszowałam rzęsy. Włosy dokładnie rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone, czyli tak jak lubię najbardziej. Po wszystkich przygotowaniach stanęłam przed dużym lustrem na przeciwko łóżka w pokoju i stwierdziłam, że wyglądam nawet dobrze. Byłam szczupła i niezbyt wysoka. Miałam zgrabne nogi i wysportowaną sylwetkę. Bardzo podobała mi się moja figura. Moim atutem były długie brązowe lekko falowane włosy spływające kaskadami po moich plecach prawie do pasa. Wiedziałam, że byłam uważana za atrakcyjną i dodawało mi to pewności siebie. Stwierdziłam, że wyglądam w porządku i nie ma sensu już nic poprawiać.

Zeszłam do kuchni, gdzie zastałam obojga rodziców w ciszy jedzących śniadanie i czytających gazety.

- Cześć. Znowu jedziecie do pracy tak wcześnie? - rodzice pracowali w dużej firmie zajmującej się produkcją i sprzedażą drogich alkoholi. Tata jest prawą ręką szefa tego całego szajsu i musi tam być praktycznie codziennie od rana do nocy. Podobnie jest z mamą.

- Tata ma niedługo ważne spotkanie, a ja mam dzisiaj pełno papierkowej roboty, jak zawsze w piątki. - odparła mama i ze znużeniem upiła łyk kawy. Dopiero teraz zauważyłam ciemne ślady pod jej oczami i zdałam sobie sprawę, jak bardzo musi być zmęczona i niewyspana.

- Mamo, za dużo pracujecie, do tego ciągle nie ma was w domu. Chciałabym, żebyście trochę odpoczęli od pracy. - zabrałam się za jedzenie kanapki. - Zróbcie sobie jakieś wakacje czy coś.

- Kochanie, jak na razie mamy za dużo na głowie. Później porozmawiam z szefem o kilku dniach wolnego. - tym razem do rozmowy wtrącił się tata.

- Muszę już jechać do szkoły. Do zobaczenia. - wzięłam swoją torbę i w pośpiechu wyszłam z domu nie czekając na odpowiedź rodziny.

Wsiadłam do mojego samochodu stojącego na podjeździe i ruszyłam w kierunku szkoły. Po dotarciu na miejsce, zaparkowałam auto na parkingu szkolnym i ruszyłam do budynku.

Od razu przy wejściu poczułam szarpnięcie za koszulkę, odwróciłam się i zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę ciągnącą mnie w kierunku szkolnego patio. Usiadła na ławce, a ja razem z nią.

- Nie ukrywam, że jestem na ciebie zła, że wczoraj nie przyszłaś. Ale powiem ci o wszystkim teraz, bo chcę, żebyś już wiedziała. - dało się zauważyć rumieńce na twarzy dziewczyny. Zrobiła wdech i nastąpiła chwila ciszy, następnie Allie dosłownie krzyknęła w moją stronę. -Luke wreszcie zapytał mnie, czy się z nim umówię!- Od kiedy pamiętam Allie była po uszy zakochana w tym chłopaku i cały czas potrafiła tylko o nim gadać. Ledwo powstrzymywała uśmiech.

- Serio?! Luke West chce się z tobą umówić? Jezu to wspaniale. Gratuluję. - uściskałam przyjaciółkę. Szczerze cieszyłam się jej szczęściem.

- Nawet nie wiesz, jaka jestem podekscytowana. Od razu się zgodziłam. Idziemy do kina w sobotę.

- To cudownie. Jestem taka szczęśliwa. - na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Usłyszałyśmy dzwonek na lekcje i musiałyśmy się pożegnać.

- Pogadamy później. - ucałowałam przyjaciółkę i skierowałam się w kierunku sali od historii.

- Grande. - przed klasą zatrzymała mnie pani Russel. - Dostałaś maksymalną liczbę punktów z ostatniego testu. Gratuluję. - kobieta wypowiadała te słowa, jakby mówiła to codziennie to każdego ucznia w tej szkole. Jej niemłoda już twarz wyrażała znudzenie i brak chęci do życia. Od samego patrzenia na nią odechciewało się cokolwiek robić. Jej nastawienie było po prostu zaraźliwe.

- Dziękuję. - nie zdziwił mnie mój wynik. Poświęciłam cały ostatni weekend na naukę na ten test i byłam dokładnie przygotowana. Znałam odpowiedź na każde pytanie. Bez zbędnych komentarzy poszłam do swojej ławki.

Pozostałe lekcje minęły dosyć szybko i już po godzinie 14.00 wychodziłam z tego piekła z Allie u boku. Pożegnałyśmy się na parkingu i każda ruszyła w stronę swojego auta.

Miałam już otworzyć kluczykiem drzwi, kiedy między samochodami spostrzegłam wysokiego mężczyznę w kapturze, który wpatrywał się dokładnie we mnie. Jego twarz wyrażała skupienie i zainteresowanie. Przestraszył mnie jego groźny wygląd i to, że cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku. Jakiś przedmiot wystający z jego kieszeni odbijał promienie słoneczne i chwilę zajęło mi zorientowanie się, że to ostrze noża.

Kim jest ten człowiek? Po co mnie obserwuje? Czy zamierza mnie skrzywdzić?

Szybko otworzyłam drzwi auta i wsiadłam na miejsce kierowcy. Gdy odkładałam torebkę na miejsce pasażera spostrzegłam leżącą tam małą karteczkę.

"Jedź prosto do domu. Nigdzie się nie zatrzymuj."

Przeczytałam napisaną odręcznie notatkę. Co tu się do cholery dzieje? Kto to napisał? Jak dostał się do mojego samochodu? Naprawdę się zaniepokoiłam. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Czy ma to coś wspólnego z tamtym chłopakiem z wczoraj? Czy może napisał to facet, który mnie teraz obserwuje?

Podniosłam wzrok na parking. W miejscu, gdzie stał tamten mężczyzna nie było już nikogo. Miałam wrażenie, że to wszystko to jakiś głupi żart. Tylko o co tu chodzi? Nie pozostało mi już innego niż dostosować się do wskazówek z kartki. Jak najszybciej opuściłam szkolny parking i pojechałam w kierunku domu w obawie, że coś jeszcze mnie zaskoczy.

Safe PointOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz