- Rozumiem. - uśmiechnął się figlarnie i schylił głowę, szukając kontaktu wzrokowego z moimi oczami.

- To miało dać ci do zrozumienia, że powinieneś już wyjść. - zaśmiałam się odpychając jego ciało delikatnie.

- Naprawdę? - jego palec sunął po moim ramieniu zatrzymując się w okolicach obojczyka. Jego ciało przyciskało mnie do blatu, nie dając właściwie żadnej możliwości ruchu. Moja przestrzeń osobista została naruszona, lecz w cale mi to nie przeszkadzało. Wygięłam swoje ciało do tyłu, gdy jeszcze bardziej na mnie napierał.

- Justin! - zaśmiałam się, gdy jego usta znalazły się na mojej szyi pieszcząc mój słaby punkt. Oplótł swoimi rękami moją talię trzymając mnie blisko przy sobie.

Złapałam w dłonie jego twarz i odsunęłam jego głowę tak, by spojrzeć mu w oczy. Moje kciuki gładziły jego policzki, a oczy wpatrywały się w jego ciemne tęczówki.

- Teraz dasz mi spokój? - zaśmiałam się cicho, nadal trzymając jego twarz blisko mojej.

- Daj mi dwie minuty. - odparł zupełnie poważnie zmieniając swój wyraz twarz na stanowczy i zimny. - Potem dam ci spokój.

Spojrzałam na niego zdezorientowana. On bez słowa zabawnie poruszył brwią uśmiechając się głupio. Parsknęłam śmiechem, a on bez ostrzeżenia naparł swoimi ustami na moje. Bez zastanowienia odwzajemniłam pocałunek, nie widząc powodu, by to przerywać. Uczucie, kiedy Justin mnie całował było zbyt przyjemne, a ja po prostu tego pragnęłam. Czułam, że ciągle było mi mało, chciałam więcej. Złapałam za jego kark przyciągając go jeszcze bliżej. Nasze języki ocierały się o siebie, tocząc zajętą walkę o dominację. Justin złapał za moje biodra i podniósł mnie na wysokość blatu, następnie mnie tam sadzając. Nasz pocałunek był przepełniony namiętnością i pożądaniem. Chłopak rozchylił moje uda i stanął między nimi zmniejszając odległość między naszymi ciałami. Jego klatka piersiowa napierała na moją. Przerwaliśmy pocałunek łapiąc powietrze. Czułam szybkie bicie serca, na moich nogach pojawiła się gęsia skórka spowodowana emocjami, jakie odczuwałam. Spojrzałam na niego, po czym na siebie, przypominając sobie, że on był tylko w bokserkach, a ja w majtkach i zwykłej wygniecionej koszulce. Na moich policzkach zapewne pojawił się rumieniec. Musnęłam szybko jego usta, po czym położyłam rękę na jego klatce piersiowej.

- Myślę, że twoje dwie minuty już się skończyły. - szepnęłam mu do ucha nachylając się w jego stronę.

- Niemożliwe. - mruknął oplatając sobie wokół palca kosmyk moich włosów.

Odepchnęłam go delikatnie i zeskoczyłam z blatu. Popatrzyłam na niego ostrzegawczo, dając sygnał, że nie żartuję. On powiedział coś pod nosem, uśmiechnął się, udając zawiedzionego i wyszedł z łazienki. Zamknęłam za nim drzwi i bez pośpiechu zdjęłam, to co miałam na sobie. Okręciłam wodę i stanęłam pod jej gorącym strumieniem w kabinie prysznicowej. Prysznic zdecydowanie taką częścią mojego dnia, kiedy miałam choć chwilę na mentalny odpoczynek i moment, kiedy mogłam wyłączyć swoje myślenie. Namydliłam swoje ciało, a po krótkiej chwili spłukałam pianę i wyszłam z kabiny. Wytarłam się dokładnie ręcznikiem, po czym owinęłam się nim i wyszłam z łazienki podchodząc do szafy w moim pokoju. Wszystkie rzeczy miałam już wcześniej poukładane, więc bez problemu mogłam wybrać coś do ubrania.

Kiedy byłam już gotowa, zeszłam na dół i razem z Justinem w ciszy zjedliśmy przygotowaną przez niego jajecznicę. Zaniosłam swój talerz do zlewu i skierowałam się do salonu, gdzie usiadłam na wygodnej kanapie. Nie minęła nawet chwila, kiedy Justin stanął nade mną i mierząc mnie swoim spojrzeniem. Uniosłam łuk brwiowy i wstałam prostując się przed nim.

- Muszę dzisiaj coś załatwić. - poinformował mnie spokojnym, codziennym tonem. - Zostaniesz trochę sama?

- Justin. - zaczęłam biorąc głęboki oddech. - Nie jestem dzieckiem, przecież możesz zostawić mnie samą w domu. Już nie jeden raz to robiłeś.

- Wiem, kochanie. Tylko po prostu chciałem cię o to zapytać. - odwrócił się w stronę korytarza. - Tak na wszelki wypadek. - dodał spoglądając na mnie przez ramię.

*POV Justin*

Wyszedłem z salonu i zabrałem klucze od auta kierując się do drzwi wyjściowych. Złapałem za klamkę, ale nie zdążyłem jej nacisnąć, ponieważ w ostatniej chwili zatrzymał mnie głos Ariany.

- A właściwie to nie mogłabym jechać z tobą?

Odwróciłem się i ujrzałem jej sylwetkę stojącą przede mną w korytarzu.

- Myślę, że nie ma takiej potrzeby. - machnąłem ręką. - Będziesz się tylko nudzić.

- Uwierz mi, że w domu będę się bardziej nudzić niż będąc z tobą. - starała się mnie przekonać. - Mogę jechać z tobą?

Moim odruchem było powiedzenie jej, że to jest wykluczone i Ariana będzie musiała na mnie zaczekać w domu. Jednak coś mnie powstrzymało od wypowiedzenia tych słów, a tym czymś było sumienie. Obiecałem jej przecież, że nie będziemy już mieli przed sobą żadnych tajemnic. Zero kłamstw, jakichkowiek sekretów. Pomyślałem sobie wtedy, że może nawet powinna ze mną jechać. Właśnie tak. Powinna to załatwić razem ze mną i coś ważnego sobie uświadomić.

________________________
Gdzie Justin zabierze Arianę? Co takiego powinna sobie uświadomić? Macie jakieś podejrzenia?

Do następnego x

Safe PointDonde viven las historias. Descúbrelo ahora