Księga Trzecia: Wyzwolenie- Rozdział 12 "Marsz na Kolonie"

18 2 0
                                    

Wielka Armia pod dowództwem Białego Lotosu powoli zbliżała się do Yu Dao i pierwszych Koloni.

Od wielkiej bitwy w wąwozie minęło kilka dni.

W tym okresie armia Hakody wymieniała się wiadomościami z armią Iroh.

Ojciec Sokki i Katary miał łatwą drogę do celu.

Wprawdzie napotykał na swojej drodze jednostki Narodu Ognia, ale były one słabe i nie miały zamiaru podejmować z nim walki. Najczęściej poddawały się mu albo szybko uciekały.

Już po dwóch dniach marszu był pod murami Omashu. Rozpoczął negocjacje z obrońcami.

Nie chciał narażać życia swoich żołnierzy. Chciał najpierw rozwiązać sprawę pokojowo. Miał nadzieję, że obrońcy widząc, że nie mają wystarczającej liczby żołnierzy do obrony oraz oferta, że zostaną puszczeni do swoich domów, a nie wzięci do niewoli tliła w nim nadzieję na pokojowe zdobycie miasta.

Jak się okazało propaganda robi swoje.

Po kilku godzinach rozmów obrońcy zaatakowali swoimi katapultami.

Hakoda wraz z Arnookiem przegrupował swoje siły i rozpoczął oblężenie.

Trwało ono trzy dni po czym dowódca postanowił poddać się.

Świętowanie trwało krótko, gdyż trzeba było "ogarnąć" Omashu, wysłać żołnierzy wroga do niewoli oraz ruszyć na pomoc drugiej części armii, która idzie na Yu Dao.

U Iroh natomiast podczas marszu napotykano dość silne oddziały, które wycofywały się do Koloni.

Dochodziło między nimi do krótkich walk, które kończyły się zazwyczaj ucieczką żołnierzy Narodu Ognia.

Wielki Lotos wiedział jednak, że to nie była ucieczka z powodu strachu lecz z powody taktyki. Wszak lepiej toczyć walkę będąc okopany w twierdzy niż wykrwawiać się na otwartym polu.

Od Yu Dao dzieliło naszych bohaterów maksymalnie trzy dni.

Nie spieszyło im się.

Wiedzieli dobrze, że Plemiona Wody zrobiły blokadę morską miast kolonialnych dzięki czemu już żaden żołnierz Azuli nie przepłynie do niej prosto z ojczyzny, aby zasilić obronę.

Trzeba było również czekać na armię Hakody, aby w jeszcze większej sile uderzyć na przeciwnika.

Do niezbyt szybkiego spieszenia się powodowała również wiadomość prosto z Narodu Ognia od Kūdety, który poinformował Avatara oraz Władcę Ognia Zuko, że kraj został wyzwolono spod władzy Azuli i teraz to jego ruch oporu ma władzę w państwie, którą niezwłocznie przekaże Zuko kiedy tylko wróci do kraju.

Była to najbardziej pozytywna informacja ostatniego czasu.

Dawała ona jeszcze większe nadzieje na to, że raz na zawsze uda się przywrócić pokój na świecie i, że Azula za niedługo będzie już martwa.

Atmosferę radości można było wyczuć wśród żołnierzy Wielkiej Armii, ale nie u Aanga.

Avatar nadal miał w myślach nie wykorzystaną sytuację w wąwozie kiedy to mógł zabić Władczynię Ognia.

Mógł, ale tego nie zrobił...

Z każdą kolejną niewykorzystaną sytuacją chłopak coraz bardziej się bał o to czy w ogóle podoła temu zadaniu.

Musiał jednak przezwyciężyć ten strach, bo jeśli on zawładnie nad nim to w końcowym rezultacie nic się nie uda.

Na szczęście miał przy sobie przyjaciół którzy wspierali go w tak trudniej sytuacji dla niego kiedy to musi wbrew swoim przekonaniom zabić człowieka, aby uchronić setki innych...

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now