Jak tylko zza horyzontu wyszło Słońce, nasi podróżnicy wyruszyli do Stolicy Narodu Ognia.
Po pożegnaniu się z Suki i mieszkańcami Appa na polecenie Aanga wzbił się w powietrze i ruszył na zachód.
Czekała ich jeszcze połowa drogi, która powinna zająć im cały dzień.
Z trójki naszych bohaterów Sokka wyglądał na najbardziej niewyspanego.
-Co się stało Sokka? Czemu taki niewyspany jesteś?- zapytała się go Katara lekko podejrzliwie.
-A nic, nic. Po prostu poszedłem zbyt późno spać.- odpowiedział głośno przy tym ziewając.
-A co było tego przyczyną?- dziewczyna nadal dopytywała się swego brata, aby dostać szczegółową odpowiedź.
-A co ty opiekunka jesteś czy co?- powiedział lekko poirytowany zachowaniem siostry.- To co ja robiłem po nocach to moja prywatna sprawa.
-Nie wiedziałam, że takie proste pytanie zada ci aż tak wiele trudności.
-Bo wszystko chcesz wiedzieć. To tak jakbym ciebie zapytał co robiłaś z Aangiem w noc.
-Spałam.
-No właśnie. Dlatego również i ja odpowiem, że spałem z Suki tylko, że trochę później zasnęliśmy.
-Zaraz, zaraz...-do rozmowy wtrącił się Aang.- Powiedziałeś, że spałeś z Suki. Chodzi ci o to, że spałeś u niej w domu, a nie, że...
-Dość!!! Skończmy ten temat!
Jak Sokka krzyknął, tak postanowili. To był właśnie ten moment, aby skończyć wgłębiać się w sprawy, które należały już to tych prywatnych.
Większa część podróży minęła na podziwianiu widoków i relaksowaniu się w ciszy i spokoju.
Każdy znalazł dla siebie zajęcie i myślał nad różnymi sprawami w tym również nad spotkaniem z Zuko i opowiedzeniu mu co się wydarzyło w Ba Sing Se.
Droga minęła znacznie szybciej niż zakładano lecz plany odnośnie wizyty nie uległy zmianie. Dzisiaj miało być tylko przywitanie z Zuko, a dopiero kolejnego dnia rozmowy na te ważniejsze tematy.
Stolica Narodu Ognia
Zuko z wielką niecierpliwością czekał na swoich przyjaciół.
Non stop obserwował niebo czekając aż wypatrzy na nim latającego bizona.
To akurat było trudne, ponieważ pogoda była bezchmurna, a Słońce tego dnia mocno dawało każdemu w kość poprzez swój oślepiający blask.
Nie przeraziło to jednak Lorda Ognia. Nadal stał na placu przed swoim pałacem i wyczekiwał na przybycie gości.
-Widzę buzie! Widzę buzie!- zaczął krzyczeć jeden ze strażników.
-Jaką buzię?
-Och, myślałem Wasza Wysokość, że mamy jakiś szyfr jak zobaczymy Avatara.
-A co my partyzanci, że szyframi się posługujemy?
-Nie, Wasza Wysokość.
-Dobra. Idź oznajmić kucharzom, aby rozpoczęli ucztę.
-Tak jest!
Akurat kiedy żołnierz pobiegł do pałacu, przed Zuko wylądował Appa z którego zeszli wyczekiwani przez chłopaka goście.
-Zuko!- krzyknął z radością Aang po czym uściskał go.
-Miło cię znów widzieć Aang.- rzekł i również objął swojego przyjaciela.
YOU ARE READING
Avatar: Legenda Aanga- Odrodzenie
FanfictionMinęły niespełna trzy miesiące od zakończenia Stuletniej Wojny. Świat powoli odbudowuje się, lecz nie jest tak kolorowo jak sobie to każdy zakładał. Panuje powszechna bieda czego skutkiem jest narastająca niechęć do Avatara i jego przyjaciół którzy...