Księga Pierwsza: Rewolucja- Rozdział 4 "Władca Ognia Zuko"

95 5 24
                                    

Jak tylko zza horyzontu wyszło Słońce, nasi podróżnicy wyruszyli do Stolicy Narodu Ognia.

Po pożegnaniu się z Suki i mieszkańcami Appa na polecenie Aanga wzbił się w powietrze i ruszył na zachód.

Czekała ich jeszcze połowa drogi, która powinna zająć im cały dzień.

Z trójki naszych bohaterów Sokka wyglądał na najbardziej niewyspanego.

-Co się stało Sokka? Czemu taki niewyspany jesteś?- zapytała się go Katara lekko podejrzliwie.

-A nic, nic. Po prostu poszedłem zbyt późno spać.- odpowiedział głośno przy tym ziewając.

-A co było tego przyczyną?- dziewczyna nadal dopytywała się swego brata, aby dostać szczegółową odpowiedź.

-A co ty opiekunka jesteś czy co?- powiedział lekko poirytowany zachowaniem siostry.- To co ja robiłem po nocach to moja prywatna sprawa.

-Nie wiedziałam, że takie proste pytanie zada ci aż tak wiele trudności.

-Bo wszystko chcesz wiedzieć. To tak jakbym ciebie zapytał co robiłaś z Aangiem w noc.

-Spałam.

-No właśnie. Dlatego również i ja odpowiem, że spałem z Suki tylko, że trochę później zasnęliśmy.

-Zaraz, zaraz...-do rozmowy wtrącił się Aang.- Powiedziałeś, że spałeś z Suki. Chodzi ci o to, że spałeś u niej w domu, a nie, że...

-Dość!!! Skończmy ten temat!

Jak Sokka krzyknął, tak postanowili. To był właśnie ten moment, aby skończyć wgłębiać się w  sprawy, które należały już to tych prywatnych.

Większa część podróży minęła na podziwianiu widoków i relaksowaniu się w ciszy i spokoju.

Każdy znalazł dla siebie zajęcie i myślał nad różnymi sprawami w tym również nad spotkaniem z Zuko i opowiedzeniu mu co się wydarzyło w Ba Sing Se.

Droga minęła znacznie szybciej niż zakładano lecz plany odnośnie wizyty nie uległy zmianie. Dzisiaj miało być tylko przywitanie z Zuko, a dopiero kolejnego dnia rozmowy na te ważniejsze tematy.

Stolica Narodu Ognia

Zuko z wielką niecierpliwością czekał na swoich przyjaciół.

Non stop obserwował niebo czekając aż wypatrzy na nim latającego bizona.

To akurat było trudne, ponieważ pogoda była bezchmurna, a Słońce tego dnia mocno dawało każdemu w kość poprzez swój oślepiający blask.

Nie przeraziło to jednak Lorda Ognia. Nadal stał na placu przed swoim pałacem i wyczekiwał na przybycie gości.

-Widzę buzie! Widzę buzie!- zaczął krzyczeć jeden ze strażników.

-Jaką buzię?

-Och, myślałem Wasza Wysokość, że mamy jakiś szyfr jak zobaczymy Avatara.

-A co my partyzanci, że szyframi się posługujemy?

-Nie, Wasza Wysokość.

-Dobra. Idź oznajmić kucharzom, aby rozpoczęli ucztę.

-Tak jest!

Akurat kiedy żołnierz pobiegł do pałacu, przed Zuko wylądował Appa z którego zeszli wyczekiwani przez chłopaka goście.

-Zuko!- krzyknął z radością Aang po czym uściskał go.

-Miło cię znów widzieć Aang.- rzekł i również objął swojego przyjaciela.

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now