Księga Pierwsza: Rewolucja- Rozdział 17 "Na skraju przepaści"

46 2 24
                                    

Drużyna Avatara doleciała do Stolicy Narodu Ognia.

Sytuacja w jakiej wyglądało miasto patrząc z góry była nieciekawa.

Jak na dłoni widać rzeszę ludzi którzy idą w kierunku Królewskiego Pałacu.

-Szybko do pałacu!- krzyknął Zuko w kierunku Aanga. Bardzo bał się o swoją Mai. Jak ona sama wraz z wojowniczkami z Kyoshi miałaby się przeciwstawić takiej hordzie wściekłych ludzi?

Nurtującym pytaniem było również to dlaczego oni protestują?

-Nie podoba mi się to.- podsumował to wszystko Avatar.- Trzeba jak najszybciej dowiedzieć się co tu się działo przez ten jeden dzień.- chłopak skierował Appe wprost na Pałac.

Tam na dziedzińcu bezpiecznie wylądowali i od razu zostali otoczeni przez wojsko.

-Wasza Wysokość!- krzyknął jeden ze służących biegnąć do nich.- Jak dobrze, że już Wasza Wysokość wróciła. Proszę za mną. Na zewnątrz jest zbyt niebezpiecznie.- rzekł i zaprowadził wszystkich do środka.

-Co tutaj się do cholery dzieje?

-Zaraz wszystko się Wasza Wysokość dowie.

W tym momencie przed naszymi bohaterami ukazała się Mai.

-Mai?

-Zuko.- rzekła swoim typowym obojętnym głosem.- Chodź nie czas na przywitania. Musimy poważnie porozmawiać.

Chłopak i jego przyjaciele bez żadnych "ale" ruszyli za dziewczyną.

Doszli do sali tronowej gdzie zazwyczaj odbywały się narady.

Dzisiaj również miała taka się odbyć, ale tylko pomiędzy nimi.

-To o czym mieliśmy tak poważnie porozmawiać?

-Od wczoraj w stolicy rozpoczęły się masowe zamieszki przeciwko tobie i twojej polityce zagranicznej.

-Niby dlaczego?!

-Słyszałam od matki, że ludzie są źli na ciebie, ponieważ "oddajesz za darmo" ziemie Narodu Ognia. Tu mają na myśli nasze Kolonie. Nie chcą po prostu abyś je zlikwidował i przekazał te tereny pod panowanie Królestwa Ziemi.

-Ale to omówiłem już z królem Kueiem. Te tereny należały do Królestwa Ziemi dopóki Władca Ognia Sozin nie postanowił je skolonizować. Trzeba oddać to co zabraliśmy, bez żadnych dyskusji.

-Wiesz ja tam jestem z tobą, ale spróbuj powiedzieć to tym ludziom. Są bardzo źle nastawieni do ciebie oraz do Avatara i jego przyjaciół. A z tego co widzę to przyleciała tutaj z tobą cała jego drużyna...- dziewczyna przechyliła się delikatnie w bok, aby zobaczyć czy to co mówiła było prawdą. Nie myliła się.

-Cóż...trzeba do nich wyjść i ich przekonać do mojej racji.

-Wolałabym abyś nie wychodził z pałacu. Niektórzy są naprawdę agresywni i potrafią nawet zabić swojego przeciwnika. Wczoraj wieczorem kilku z nich próbowało wejść do pałacu, aby go "zdobyć" i przy okazji mnie uwięzić. Głupi, nie wiedzą z kim zadarli. Szybko skończyli w lochach.

-Ale nic im nie jest?- dopytał się Aang mając nadzieję, że dziewczyna Zuko potraktowała ich dobrze nie robiąc im krzywdy.

-Nie. Jeszcze.- to ostatnie słowo powiedziała szeptem, ale szybko wróciła do głównej myśli.- Nakazałam wojowniczkom Kyoshi oraz naszej ochronie pilnowania wejść. Jak na razie udaje im się to, ale myślę, że trzeba podjąć jeszcze inne środki bezpieczeństwa.

-Masz rację skarbie. Zaraz ogłoszę, aby zamknięto pałac i nikogo nie wpuszczano do odwołania.

-Wow. Bardzo drastyczne środki. Żeby cały pałac wraz z dziedzińcem ogrodzić? Chyba jesteś pierwszym Władcą Ognia, który takie coś zrobi.- rzekł Sokka.

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now