Księga Druga: Dobro i Zło- Rozdział 15 "Niespodziewana pomoc"

34 1 0
                                    

Od pamiętnej próby wyciągnięcia informacji od drużyny Avatara minęło kilka godzin.

Była piękna księżycowa noc.

Już następnego dnia o poranku miało dojść do egzekucji więźniów.

Aang przygotowywał się na taki obrót sytuacji lecz do końca wierzył, że tak nie będzie.

Rzeczywistość bywa brutalna.

Następny wschód Słońca będzie jego ostatnim w życiu.

Nie będzie mu dane długie życie. Nie ożeni się z Katarą, nie będzie mieć dzieci ani wnuków.

Umrze w młodym wieku pomijając te sto lat jakie przesiedział w górze lodowej.

W ogóle nie patrzył na to, że po jego śmierci Ruch Przywrócenia Harmonii osłabnie diametralnie. Może nawet zapanować chaos. Wielka Armia może się rozbić i tak oto nastąpi koniec tej wojny. Wojny, która zostanie wygrana przez Azulę.

Na nic zda się ucieczka.

Jeżeli uciekłby stąd to jeszcze do uratowania są jego przyjaciele, którzy ponieśliby srogą karę za jego wybryk.

Nie mógł tego zrobić. Ich ewentualna śmierć ciążyłaby na nim do końca życia.

Czekał więc na nieuniknione.

Zamknął oczy i zaczął medytować.

Chciał oczyścić umysł zanim odejdzie z tego świata.

Czynność ta została przerwana przez hałasy dobiegające z zewnątrz.

Chłopak popatrzył się dookoła, aby sprawdzić co się dzieje.

Czyżby już mieli ich brać?

Jak się później okazało było to błędne stwierdzenie.

Na zewnątrz doszło do walki pomiędzy żołnierzami, a nieznanymi ludźmi, którzy ubrani byli jak ninja. Ich twarze były zakryte maskami, aby nikt ich nie rozpoznał.

Gdy pokonali wszystkich strażników co do jednego weszli do lochów i zaczęli otwierać cele.

-Kim...wy jesteście?- zapytał się nomad do nieznajomego, który zaczął niszczyć łańcuchy, które go blokowały.

Ten nic mu nie odpowiedział tylko złapał go za rękę i zabrał z więzienia.

Nie tylko on został uratowany, ale też i wszyscy jego przyjaciele.

Zanim jednak cokolwiek powiedziano, tajemniczy ludzie zabrali ich pod mur i dzięki magi ziemi wydrążyli w nim dziurę dzięki czemu mogli wyjść poza miasto.

Niestety zostali wykryci.

Najwidoczniej dostrzeżono, że więźniowie uciekli z cel.

-Biegiem za mną!- krzyknął jeden z nieznajomych po czym zaczął biec w kierunku lasu.

To samo uczynili jego kompani oraz nasi bohaterowie.

Biegli ile sił mieli w nogach.

Kiedy znaleźli się dość daleko murów miasta nastąpiła chwila na złapanie oddechu.

-Kim...wy...jesteście?- Avatar ponowił swoje zapytanie.

Postacie odsłoniły swoje twarze. Byli w podobnym wieku co oni. Wtem odezwała się jedna z nich.

-Nazywam się Kori Morishita i dowodzę ruchem oporu przeciwko tyranii Azuli.

-To tutaj jest jakiś ruch oporu?!- rzekł zdziwiony słowami dziewczyny Sokka.

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now