Księga Pierwsza: Rewolucja- Rozdział 3 "Siostrzana pomoc"

96 5 11
                                    

Appa przelatywał nad Ba Sing Se kierując się ku zachodowi.

Na dole widać było wielkie poruszenie oraz setki żołnierzy którzy ruszyli patrolować ulice miasta, aby żaden szpieg nie czuł się bezpiecznie.

Każdy kto zostanie posądzony o zdradę stanu jest od razu wtrącany do lochu.

Temu wszystkiemu przyglądali się nasi bohaterowie którzy zmierzali w kierunku Narodu Ognia.

-Nie ciekawie to wygląda.- rzekła Katara.

-Spokojnie kochanie. Zuko i jego żołnierze zajmą się tym raz, dwa.

-A co jeśli ten "Nowy Ozai" jest potężniejszy niż my? Co jeśli mają wyszkoloną armię? Nie chcemy przecież, aby ponownie wybuchła kolejna wojna.

-Posłuchaj Kataro. Nawet jeśli "Nowy Ozai" jest dobrze zorganizowany to wciąż my mamy przewagę. Mamy przecież mnie, Naród Ognia, Królestwo Ziemi, Plemiona Wody oraz Porządek Białego Lotosu, który w ostateczności może stanąć również do walki. Zresztą po to został powołany Ruch Przywrócenia Harmonii, aby zapobiegać takim sytuacjom jak ta.

-Jesteś bardzo dużym optymistom Aang.- do rozmowy wtrącił się Sokka.- Nie chce wyjść na smutasa, ale jeśli rewolucjoniści obalą Zuko to będą mieli najbardziej zaawansowaną technologicznie armię, a co za tym idzie...będzie trudno ich pokonać. No, ale mam nadzieję, że to co powiedział, to się nie wydarzy.

-Przestań Sokka być panem marudom. Zuko jest na tyle dobrym i silnym władcą, że nie pozwoli na utratę tronu na rzecz paru buntowników.

-Chce tu zaznaczyć, że...po pierwsze nie paru, a raczej paruset buntowników którzy wysyłają szpiegów nawet do tak niebezpiecznego dla nich miejsca jakim jest Ba Sing Se, a po drugie Zuko ma dopiero szesnaście lat. Nie wiem czy nastolatek jest wstanie trzymać naród tak dobrze na smyczy, że uda mu się zapanować nad wszystkim.

-Oj dobra Sokka, bo naprawdę przynudzasz. Mam racje Appa?

Bizon głośno zaryczał.

-Słyszysz? Nawet Appa ma dość twojego głupiego gadania.

-Jak widać bycie mądrym kosztuje.- powiedział chłopak i skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.

Po chwili wybuchnął wielki śmiech, który uświadomił mu, że nikt nie pojmuję go jako tego mądrego.

Od tej pory nikt już do siebie się nie odzywał.

(Kilkadziesiąt godzin później)

Nastolatkowie postanowili, że na jedną noc zatrzymają się na wyspie Kyoshi, aby Appa mógł odpocząć i najeść się przed wyruszeniem w dalszą podróż.

Wyspa Kyoshi leży w połowie drogi pomiędzy Ba Sing Se, a Stolicą Narodu Ognia. Trzeba nieco zboczyć z kursu na południe, ale nie robi to dużej różnicy w pokonywaniu kilometrów.

Jest ona mała przez co praktycznie nie widać jej na mapach, a jej mieszkańcy znają się czasami aż za dobrze.

Wokół wyspy żyją wielkie karpie Koi oraz Unagi, który pilnuje ją przed różnymi niebezpieczeństwami z zewnątrz.

Gdy drużyna zbliżała się do wyspy od razu wszyscy mieszkańcy wyszli im na powitanie.

Każdy chciał zobaczyć bohaterów którzy zakończyli stuletnią wojnę, a w szczególności Avatara.

-Niech żyje nam Avatar Aang!- takie hasła wykrzykiwali mieszkańcy w kierunku gości.

Kiedy bizon spokojnie wylądował na ziemi obok wysokiego na pięćdziesiąt metrów pomniku Avatar Kyoshi,  jako pierwszy do nastolatków podszedł Oyaji.

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now