Księga Druga: Dobro i Zło- Rozdział 16 "Powrót do domu"

33 2 0
                                    

-I to tyle?- zapytała się Kori z niedowierzania.

-Tak. Tylko tyle.

-Okej...czym tutaj dotarliście?

-Appą. Jest gdzieś ukryty w jaskini za miastem.

-W porządku. Pomożemy wam wydostać się z miasta, a później znaleźć wasz transport.

-Raczej latającego bizona. Nie lubię jak ktoś nazywa go transportem. To jest zwierzę. On też czuje i należy się dla niego szacunek jak dla każdej żyjącej istoty.

-Niech ci będzie Avatarze...-dziewczyna z powrotem zakryła swoją twarz maską i razem z naszą czwórką udała się do granic miasta.

Targowisko przez które rano przechodzili było już opustoszałe.

To co ludzie mieli kupić to kupili. Teraz siedzą w swoich domach.

O tej porze na ulicach można napotkać tylko bezdomnych albo żołnierzy Narodu Ognia.

Każdy chciał jak najmniej chodzić po mieście, aby nie mieć styczności z wojskiem Azuli.

Ich kultura była na niskim poziomie, a niektórzy dopuszczali się haniebnych czynów na młodych kobietach.

Armia, która miała ich "wyzwolić" od tyrani Królestwa Ziemi stała się sama tyranem wobec mieszkańców Kolonii. Nieważne czy dla magów ziemi czy ognia.

W Narodzie Ognia i tak tylko złe opinie można było usłyszeć o rodakach z miast kolonialnych.

A to, że się nie myją, są wulgarni, hałaśliwi, agresywni oraz, że u nich naturalne jest kazirodztwo.

Dlatego też mieszkańcy nie chcieli za bardzo paradować po Yu Dao.

Wychodzili z domów jedynie wtedy kiedy potrzebowali czegoś do jedzenia.

Oczywiście dla Kori taki przebieg sytuacji był zły, gdyż teraz partyzanci są na dużym widoku.

Musieli zatem przemieszczać się szybko.

-Chodźcie za mną. Znam skrót.- rzekła i pobiegła w jakąś alejkę.

Za nią ruszyła reszta.

Weszli w dość mroczną część miasta gdzie powszechne są kradzieże oraz zabójstwa.

Co na to policja?

No cóż...wszyscy zostali zabici za współpracę z tamtym rządem i zastąpieni przez nowych, słabo wyszkolonych ludzi, których głównym zadaniem była ochrona Władcy Ognia Azuli przed wszystkim i niczym.

-Na pewno chcesz iść tymi miejsca?- zapytał się dość niepewnie Sokka.

-Tak. Jesteśmy magami. Nic nam nie zrobią.

-Ekhm...ja akurat nie jestem.

-To będziesz stał z tyłu i patrzył.

-Ale ja umiem się bić!

-No to będziesz stał z tyłu i czasem pomagał.

Na te słowa chłopak zaczerwienił się ze złości.

Wszyscy zareagowali śmiechem.

W tym samym czasie Kori, która skupiała się na misji zaczęła niszczyć mur do którego o dziwo szybko i bez żadnego wykrycia dotarli.

Przebiła się przez niego z wielką mocą.

Miała gdzieś to, że wszyscy to usłyszą.

Misje, którą miała zrobić to zrobiła. Teraz mogą ją szukać.

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now