Księga Pierwsza: Rewolucja- Rozdział 9 "Problemy Omashu"

58 3 15
                                    

Sokka ze stoickim spokojem studiował mapę Królestwa Ziemi, a raczej próbował gdyż wiatr ciągle przeszkadzał mu się nad tym skupić.

-Dobra...- rzekł po czym położył zwój na siodle ukazując ją wszystkim pozostałym. Swoimi rękami próbował ją powstrzymać przed odlotem w nieznane.- Jesteśmy teraz tutaj.- swoim palcem pokazał na kawałek lądu.- Kierujemy się do Ba Sing Se dlatego też najszybciej będzie jeśli polecimy o tak.- jego wskazujący palec przeleciał prawie przez cały kraj po czym zatrzymał się na stolicy.

-Będziemy blisko przelatywać koło Omashu.- rzekł ucieszony Avatar.

-Tak i czy coś to zmienia?

-Oczywiście! Będziemy mogli odwiedzić Bumiego.

-Czekaj, czekaj, czekaj...chcesz mi powiedzieć, że mamy zlecieć z kursu, abyś mógł przywitać się ze swoim starym przyjacielem?

-No tak...coś w tym złego niby jest?

Na te słowa Sokka zareagował delikatnym gniewem.

-Jeżeli zmienimy drogę to będziemy dłużej lecieć do celu.

-No i co z tego? Król Kuei nie pogniewa się jeśli będziemy dzień dłużej lecieć.

-Ale właśnie o to mi chodzi, aby tego dnia dłużej nie lecieć.

-Oj, weź Sokka. Wiem, że jesteś perfekcjonistą i chcesz, aby wszystko było po twojemu, ale daruj sobie dzisiaj.- do rozmowy wtrąciła się Katara.

-Eh...niech ci będzie. Polećmy do tego Omashu.

-Słyszałeś Appa? Lecimy do Omashu. Hop, hop!!!

Latający bizon skierował się wprost do miasta, którym władał król Bumi- stary znajomy Aanga oraz jeden z członków Porządku Białego Lotosu.

Dotarli do niego po niecałych dwóch godzinach.

Ośrodek znajdował się między górami, a został zbudowany na czterech spiczastych wzgórzach.

Wpasowywał się idealnie w otaczający go krajobraz dzięki temu wyglądał tak majestatycznie.

Jedynym minusem było to, że jak ktoś chciał załatwić jakieś ważniejsze sprawy to musiał wspinać się na samą górę co wymagało dużo wysiłku, a na to nie było stać każdego.

Kiedy przelatywali nad miastem w drodze do pałacu zauważyli tłumy ludzi którzy skandowali coś w ich kierunku.

Było to dość niepokojące, bo po odgłosach jakie dobiegły do ich uszów można było stwierdzić, że miło to tam "na dole" oni nie mają.

Mieli więc do czynienia z rozwścieczoną ludnością, która niezbyt przychylna była do gości którzy ich odwiedzili.

-Chyba są na nas źli. - skomentował ich zachowanie Sokka.- Tylko dlaczego?

-Nie wiem. Może Bumi coś o tym wie. Musimy się o to go zapytać.

Aang wylądował swoim zwierzakiem na najwyżej górze.

-Appa ty tutaj zostań. Idę na chwilę do Bumiego. Zaraz przyjdę, obiecuje.- rzekł chłopak i wraz z kompanami udał się do środka pałacu gdzie rezydował król tego miasta.

Kiedy weszli do sali tronowej zauważyli go jak sobie smacznie śpi na swoim tronie.

-Ekhm...-chrząknął głośno nomad powietrze przez co obudził swojego dawnego przyjaciela.

-Co...co się dzieje.- rzekł starzec będą rozkojarzony po obudzeniu się, lecz gdy zobaczył Avatara od razu się uśmiechnął.- Aang, ty stary druhu co tam u ciebie?

Avatar: Legenda Aanga- OdrodzenieWhere stories live. Discover now