Wracałam pieszo do domu. Rodziców nie było w domu, a samej nie chciało mi się w nim siedzieć. Do domu miałam jeszcze z jakieś dwie godziny. Równie dobrze mogłam pojechać autobusem, ale przecież ruch to zdrowie.
- T.I.- usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię... Odwróciłam się i zaczęłam szukać wzrokiem tej osoby...- Tutaj.- pomachał w moją stronę...
T.I- Dzień dobry.- odmachałam mu...
Jg- Chodź tu.- ruszyłam niechętnie w jego stronę...
T.I- Dzień dobry.
Jg- Mówiłem, żebyś mówiła do mnie po imieniu.
T.I- Staram się, ale to jest trochę niezręczne.
Jg- Niezręczne? Dla ciebie?
T.I- Jest pan... Jesteś moim nauczycielem.
Jg- Tylko w szkole. Dokąd zmierzasz?
T.I- Do domu. A ty co tu robisz?
Jg- Odwoziłem córkę.
T.I- Córkę?- powiedziałam zszokowana...
Jg- Tak, córkę. Mam siedmioletnią córkę... Szok, co nie?
T.I- No trochę. Myślałam, że jesteś wolny. Nie widziałam cię nigdy z żadną dziewczyną, obrączki też nie masz więc...
Jg- Bo nie mam nikogo. Miałem żonę, ale zdradziła mnie 3 lata po ślubie. Moja córka miała wtedy niecałe dwa latka. Dla jej dobra rozstaliśmy się w przyjaznych stosunkach. Dzielimy się opieką nad nią.
T.I- Nie musisz mi opowiadać, aż tak prywatnych rzeczy.
Jg- Nie muszę, ale chcę. Może cię podwiozę do domu?
T.I- Nie. Jeszcze ktoś nas zobaczy.
Jg- Nikt nie zobaczy. Lubisz motory?
T.I- Uwielbiam. Mam motor.
Jg- Naprawdę?
T.I- No tak. Chcesz zobaczyć prawo jazdy?
Jg- Nie, wierzę ci. Mamy wspólną pasję. Też mam motor.- wskazał na swój pojazd...
T.I- O wow. Drogi był?- powiedziałam z zachwytem oglądając pojazd...
Jg- No troszkę. Ale było warto. Mam już go około dwa lata. Ale z mojej marnej pensji nauczyciela bym go nie kupił. Poza szkołą dorabiam sobie.
T.I- Gdzie?
Jg- Kiedyś ci może powiem. A póki co to jest tajemnica.
T.I- Rozumiem.
Jg- Może pojeździmy kiedyś razem?
T.I- Z nauczycielem nie wypada.
Jg- Zapamiętaj, że jestem twoim nauczycielem tylko w szkole. Poza szkołą łączą nas co najwyżej przyjazne stosunki.
T.I- Muszę już iść.
Jg- Podwiozę cię. Trzymaj.- podał mi kask...
T.I- Nie mogę.
Jg- Możesz. Wskakuj.- powiedział nakładając kask...- Na co czekasz? Mam ci pomóc?
T.I- Naprawdę nie mogę.
Jg- Możesz.- wziął ode mnie kask i nałożył mi go...- Wskakuj.- powiedział siadając na motor...- Mam ci pomóc?
T.I- Nie.- powiedziałam i wsiadłam na motor...- Nie znasz mojego adresu.
YOU ARE READING
"Obietnica"|| Taehyung || ZAKOŃCZONE
Fanfiction- Nie ważne co się wydarzy... Zawsze będę cię kochać. - Obiecujesz? - Obiecuję. - Nawet jeśli wyjedziesz na te 6 miesięcy to dalej będziesz o mnie pamiętać? - Nie mógłbym o tobie zapomnieć. Pojadę, zrobię co mam zrobić i wrócę do ciebie. Tylko m...