11

3.9K 101 14
                                    

Stałam pod drzwiami mojego domu. Popchnelam klamkę i zdjelam buty.
— Jestem.— oznajmiłam. Weszłam w głąb i ujrzałam Kaję siedząca na tarasie z nogami podkurczonymi do klatki piersiowej. Podeszłam do niej i usiadłam na przeciwko, ta ani drgla.
— Od kiedy?— zapytała prawie nie mrugając.
— Co?— zapytałam zdezorientowana
— Od kiedy kurwisz się z Fornalem?!— wykrzyczała, ze aż ptaki na drzewie w ogrodzie odfrunęły.
— Eej! Cicho! I uspokój się. Nie kurwie się z nim, to po pierwsze, a po drugie-
— Dlatego masz jego koszulkę?— przerwała i spojrzała na mnie z obrzydzeniem i łzami w oczach.
— To nie jest teraz ważne.— spojrzałam szybko na swój ubiór i z powrotem na dziewczyne.— Opowiem Ci wszystko tylko mi nie przerywaj. — blondynka jedynie skinęła głowa, jakby było jej to obojętne chociaż wiem, ze nie bylo. — Od samego początku, go unikałam, jak tylko mogłam. A jedynie kiedy mogłam z nim rozmawiać, to było jak coś mu się stało lub, gdy pytałam o Ciebie.— dodałam nacisk na ostatnie słowo, a Kaja prychnęła. — No tak! Pytałam się go, czy napisał, a gdy odpowiadał, ze nie- opierniczylam go za każdym razem. Nawet Grbic im nie dawał takiego opierdolu... W moje urodziny, siatkarze przyszli do mojego pokoju z winem. Było ich może z 7? — spojrzałam pusto na kwiaty w ogrodzie. — W każdym bądź razie, każdy wypił prócz Fornala. Pamietam, ze rozmawiałam wtedy z Bartkiem Bednorzem, gdy rozlalismy wino. Przy sprzątaniu.. zdjelam koszulkę, bo cała się kleiła od czerwonej cieczy. Wtem Tomek mnie pocałował, ja tego nie chciałam. Miałam w głowie twoje słowa, które blokowały moje ruchy!-
— Ale jednak się oddałaś?— przymrużyla oczy.
— Tak, do niczego wtedy nie doszło, prócz jednej malinki na mojej szyi. Potem to już w ogóle unikałam Tomka, jak ognia. On podrywał mnie dość często i jak byliśmy sam na sam po meczu, prawie doszło do współżycia, lecz odepchnelam go. Już po raz któryś, bolało go to, ale ja wiedziałam, ze Ciebie będzie bolec bardziej!— wtem spojrzałam na zielonooką. — Potem, gdy wracałam do pokoju.. skonczylismy razem w łóżku.— wyjaśniłam cicho.
— Czyli jednak, kurwa!— klasnela dłońmi.
— Przy każdym naszym zbliżeniu, poruszałam twoj temat, z czym czułam się okropnie.— nadchylilam się nad stołem.
— Fornal mi jeszcze dodał, ze jego serce zawsze należało do Ciebie od 3 lat.— dodała i pociągnęła nosem.
— Tak. Tez mi to powiedział. Wczoraj byłam u Moniki i za dużo wypiłam, w połowie drogi do domu znowu go spotkałam, ale ostatnio mu dałam kosza, wiec chciałam go ominąć, lecz ten poszedł za mną. Wtedy dowiedziałam się, ze Ci wszystko powiedział, a ja zemdlałam. Obudziłam się w jego mieszkaniu, gdzie spędziliśmy razem czas do rana.— wyjaśniłam zgodnie z prawda.
— Ja nie wiem, czy będę potrafiła Ci wybaczyć. Dzwoniłam do Ciebie w tych samych dniach, co jeszcze się ruchaliscie, a ty mnie zapewniałas, ze jest okej, I ZE NAWET GO OCHRONIASZ PRZED INNYMI DZIEWCZYNAMI!— wykrzyczała, a jedna łza poleciała po jej poliku. Wstałam, by się do niej przytulić, lecz ta również wstała, ale się odsunęła. — Ani się mi waż. Dziekuje, za kurwa, szczerość.— splunela i weszła do domu.

Jeszcze chwile siedziałam na tarasie, sparaliżowana. Nawet nie mrugalam, przez co w moich oczach pojawiły się łzy.

Udałam się do łazienki, gdzie ściągnęłam ubrania i spojrzałam na swoje cialo w odbiciu lustra. Przejechałam palcem po szyi i mostku, gdzie siatkarz znakowal swoją dróżkę pocałunkami. Odchylilam szyje i dojrzalam dwie malinki na niej. Zasmialam się na ten widok i weszłam pod prysznic, ciepła woda ukoila moje cialo i spowodowała, ze na chwile zapomnilam o świecie za kabina prysznicowa.

Pomalowałam się delikatnie i ubrałam w zwiewna biała sukienkę. Na stopy ubrałam Alexandry i przerzuciłam torebkę przez ramie. Udałam się trochę na miasto. Przechodziłam sobie uliczkami w ten słoneczny dzień. Podeszłam do kwiaciarni i złapałam za bukiet fioletowych kwiatów, przeszłam z nimi do kasy.
— To będzie 13 złotych.— z uśmiechem powiedziała jakaś nastolatka, która zapewne sobie dorabiała w wakacje.
— Ja zapłacę.— usłyszałam znany mi głos i obrocilam się w jego kierunku, uśmiechnęłam się na widok siatkarza.
Tomek przybił telefon do transferu i wyszliśmy z kwiaciarni, ja z moimi kwiatami pod pacha.

— To od teraz mnie śledzisz?— zapytałam, gdy spacerowaliśmy.
— Przechodziłem akurat, a teraz wszędzie rozpoznam twoje piekne nogi.— uśmiechnęłam się i czując, jak moje poliki pieką spojrzałam w bok.
— Schlebiasz mi.— wtracilam się, a Fornal prychnął. — Rozmawiałam z Kają..— westchnęłam, a Tomek złapał mnie za dłoń, co było miłym gestem i pociągnął w strone kawiarni. Usiedliśmy przy odosobnionym stoliku i zamówiliśmy picia. Ja zamówiłam lemoniadę z arbuza, z racji, ze na dworze ledwo idzie oddychać, a siatkarz wziął lemoniadę z mango.

— Wracając.. Rozmawiałam z nią, jesteśmy teraz pokłócone. Nie wiem, jak to zniosę, ponieważ miałam z nią zawsze kontakt i mimo jakichkolwiek kłótni, zawsze przepraszaliśmy się.— wyjaśniłam i wzięłam łyk trunku, który przyjemnie ochłodził moje gardło.
— Tez głupio się zachowałem, ze wyskoczyłem jej z tym bez uprzedzenia Ciebie.. Ale ja czułem się okropnie z tym faktem, chciałem to jakoś odciążyć.— dodał również sącząc napój.
— Rozumiem, czasu nie cofniemy. Powinna się z tym pogodzić.— uśmiechnęłam się słabo, a siwy ujął moja dłoń w jego i ścisnął.
— Chciałbym Cię.. a właściwie moja mama, chciałaby Cię zaprosić na obiad i śniadanie do naszego domu, w Krakowie.— uśmiechnął się z nadzieja w oczach. Byłam z lekka zszokowana ta informacja.
— Powiedziałeś twoim rodzicom o nas?— zapytałam po części ignorując jego propozycje.
— Tak, powiedziałem, ze może coś z tego wyjdzie, a moja mama bardzo cię uwielbia.. Co powinnaś wiedziec nie od dzis.— zasmialam się na jego słowa, fakt Pani Dorotka od dłuższego czasu mnie lubiła, zawsze z nią rozmawiałam podczas meczy Jastrzębia, czy po. Wtem śmiała się z mojej i Tomka relacji mówiąc, ze z tego będą jeszcze wnuki.. W pewnym sensie miała racje.
— No dobrze.— przytaknelam, a siatkarz miał na buzi banana.
— A ty?— zapytał, a ja na niego spojrzałam znad szklanki z zdezorientowaniem.— Powiedziałaś rodzicom?— dodał i również się napił.
— Nie.. z reszta nie ma ich, gdzieś pojechali. Boje się, ze coś wyjdzie nie tak. Kaja coś wygada, bądź się domyśla. Wiedzieli, ze Kaja ma do ciebie słabość.— wyjaśniłam szybko. — Powiem im po naszej wycieczce.. a właśnie, kiedy pojedziemy do twoich rodziców?— zapytałam.
— Jutro. — uśmiechnął się, na moja mine.
— Ale ja! Ja muszę coś kupić! — natychmiast zerwalam się na równe nogi, na co siatkarz lustrował mnie wzrokiem. — Dziekuje za miło spędzony czas, papa.— pocalowalam go w policzek i dałam banknot o wartości 20 złotych na stolik i wybiegłam z kawiarni.

Za bardzo na kwiatach się nie znałam, ale kupiłam Pani Dorocie kwiat w doniczce, co wyglądał jak monstera, ale z pełnymi lisciami i gdzieniegdzie były duże, fuksjowe kwiaty. Niosąc kwiat pod pacha, w winiarni mojego wujka kupilam wino starszemu Fornalowi.

Dotarłam do domu i odłożyłam prezenty na stół. Zmachana nalałam do szklanki wody i wypiłam ja duszkiem. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, zmęczonym krokiem podeszłam do drzwi i pociagnelam za klamkę.
— Zapomniałaś kwiatów.— uśmiechnął się nonszalancko Fornal, wyciągając kwiaty przed siebie.
— Przyznaj, ze specjalnie wykorzystałeś chwile mojej nieuwagi i schowałeś je pod stół, jak panikowałam. — przerzuciłam oczami i przejęłam fioletowy bukiet.
— Chyba zart.— usłyszałam prychnięcie mojej siostry, obrocilam się na piecie i ujrzałam Kaję, która wyglądała jak wrak człowieka. Rozkopane włosy, popuchnięte włosy. Pogniecione spodenki dresowe i za duża koszulka, zwisająca z jej ramion.
— Kaja, skończ.— syknął Fornal i tym razem to ja na niego spojrzałam. — Zachowujesz się, jak dziecko. Mówiłem Ci, ze miedzy nami nie wyjdzie, bo pokochałem twoja siostrę. Zrozum to i nie ran naszej dwojki.— dodał z wrogością..
— Mogłeś to powiedzieć zanim mi dałeś jakieś nadzieje.— syknęła, a ja miałam dość tej kłótni.
— Dziewczyno, ile ty masz lat!— prychnął. — Jesteś ode mnie młodsza o prawie 6 lat! Dla mnie byłaś jak młodsza siostra.. Nigdy bym z toba nie mógł być.— wyjaśnił, a na jej twarzy pojawił się zal i ból. Momentalnie obróciła się na piecie i uciekła po schodach. Spojrzałam na Tomka i złożyłam usta w wąska linie przez niezręczna ciszę.
— Lepiej, jak już pójdziesz.. muszę jeszcze kupić twojemu bratu i jej narzeczonej prezent.— wyjaśniłam mietolac brazowy papier na kwiatach.
— Okej, napisze Ci wieczorem, o której jutro wyjedziemy, ale pewnie tak około 11.
— A nie mieliśmy jechac na śniadanie?— zmarszczylam brwi.
— Tak. Na obiad i potem na snidanie.— uśmiechnął się zwycięsko.
— Mam u Was nocować?— moje brwi poszybowały do góry.
— Dokładnie tak.— uśmiechnął się ciepło.
— Na pewno, to nie będzie problemem?— zapytałam niepewnie.
— Tak! Mama sama tak zaproponowała.— dodał, a ja trochę się uspokoiłam.
— No dobrze, to do jutra.— pocalowalam chłopka w usta i wlozylam kwiaty do wazonu.

tłumione uczucie || Tomasz FornalDonde viven las historias. Descúbrelo ahora