Part 64.

2.1K 142 75
                                    

Czułam strach, gdy jechaliśmy do domu Justina po rzeczy moje i Sophie. Miałam ochotę rozpłakać się, ale z drugiej strony moje ciało wypełnione było nienawiścią i bólem za wszystko, co mnie spotkało. Sophie była u sąsiadki Olivera i prędko została przekupiona układaniem klocków i nawet nie zauważyła naszego wyjścia. Byłam wdzięczna kobiecie, która obiecała opiekę nad nią. Przemierzając kolejne mile, zastanawiałam się, co tak naprawdę powinnam zrobić. Nie chciałam siedzieć na głowie Olivera, ale z drugiej strony nie wiedziałam co robić. Nie miałam pieniędzy na samodzielne wynajęcie mieszkania, więc zmuszona byłam skorzystać z pomocy przyjaciela.

– Nie smuć się. – Głos chłopaka wyrwał mnie z zamyślenia. – Uśmiech, piękna. – Dotknął mojego policzka. – Jesteś najlepszą dziewczyną, jaka chodzi po tej ziemi, a jeśli on nie umie tego docenić, to niech spieprza.

– Jak widać nie jestem taka dobra.

– Jesteś najlepsza. Po prostu to on nie jest normalny.

– Jesteś cudowny – przyznałam. – Nie wiem, co zrobiłabym bez ciebie.

Przejechał ręką po mojej głowie i znowu poprosił o uśmiech. Wjeżdżając na posesję Biebera, czułam strach. W myślach powtarzałam sobie, że będzie dobrze, dam radę i muszę być twarda. Oliver objął mnie, gdy otwierałam drzwi. Panowała cisza, a ja czułam, jak ściska mnie w środku. W głowie od razu pojawiły się obrazy dotyczące wszystkich pięknych chwil, które spędziliśmy jako rodzina.

W tej samej chwili z góry zszedł Justin, który zdziwił się na nasz widok, a spomiędzy jego ust wyrwało się krótkie: "Oh". Szybkim krokiem podeszłam do niego i spojrzałam w jego oczy. Był skrępowany i zaczął się tłumaczyć. Wzięłam zamach, chcąc go uderzyć, ale Oliver złapał mnie za rękę, mówiąc:

– Nie rób tego, Audrey. Nie warto.

– Audrey, ja...

– Zamknij się, Justin. Po prostu się zamknij – poprosił Oli.

– Nie rozmawiam z tobą.

– Ja z tobą też nie. Nie umiem zniżyć się aż do poziomu takiego dupka. Pakujmy się, Audrey.

Na schodach pojawiła się Amber, ubrana w mój szlafrok i z moim ulubionym kubkiem. To wystarczyło, żeby moje nerwy przelały się.

– Ty suko – warknęłam.

– Audrey, nie rób tego - upomniał mnie Oliver.

– Mogłaś wtedy zdechnąć i tym uratowałabyś cały świat. Mam nadzieję, że zdechniesz szybciej niż wszystkim się wydaje. Mam nadzieję, że przed tym będziesz cierpieć za wszystkie zdradzone dziewczyny, bo takie suki jak ty sprawiają, że ludzie przestają wierzyć w miłość – cedziłam przez zęby. Wyrwałam kubek, z którego tak uwielbiałam pić poranną kawę i cisnęłam nim o podłogę.

Huk rozbijanego naczynia wypełnił cały dom, a ja skierowałam się do sypialni. Łóżko ukazywało świetną noc, którą spędzili, a na podłodze nadal były ich ubrania. Nienawiść dawała mi siły na wrzucanie wszystkiego do walizek. Oliver pomagał mi, a ja co chwilę mruczałam, że mam ochotę zabić Amber czy Justina.

– Nie warto, Audrey – powiedział Oli w końcu, gdy pakował moje kolejne koszule. – Są siebie warci. Zaniosę to do auta i zaraz wrócę.

Rozstaliśmy się na korytarzu, a ja skierowałam się do pokoju Sophie. Dopiero tutaj moje serce ścisnęło się naprawdę mocno, a do oczu napłynęły łzy. Ze smutkiem pakowałam ubranka dziewczynki i jej zabawki, które tak uwielbiała.

– Przepraszam, Audrey – powiedział Justin, wchodząc do pokoju i dotykając mojego ramienia. - Nie tak powinno wyjść. Jednak my... wiesz...

– Nie, Justin. Nie wiem. Obiecałeś mi coś. Mieliśmy się pobrać, mieć kolejne dziecko. Mieliśmy być szczęśliwi.

– Życzę ci szczęścia, Audi. Jesteś cudowną kobietą i...

– Zamknij się. Zamknij się i wyjdź, nie mogę cię słuchać.

– Co teraz będzie? Co z Soph?

– Jakoś nie obchodziła cię, gdy posuwałeś tę sukę.

– Nie nazywaj jej tak. Uspokój się i porozmawiajmy. Będę płacił ci alimenty, wynajmę wam dom, a może chcesz...

– Nie, Justin. Zniknij z naszego życia.

– Chcę ją widywać.

– Nie masz na co liczyć. Wyjdź.

– Ale to moja córka.

Nie mówiłam nic, podając Oliverowi kolejne walizki. W końcu chwyciłam pluszowego króliczka, którego Sophie miała od urodzenia i z którym nie rozstawała się zupełnie jak z pluszowym słonikiem, którego zabrała na pechowy koncert. Wychodząc z pokoju, wpadłam na Amber, która nadal chodziła w moim szlafroku.

– Audrey, ja... - zaczęła.

– Milcz. Milcz albo zepchnę cię ze schodów i postaram się. żeby na twoim pogrzebie zabrzmiało "I believe I can fly" - warknęłam. – A co do szlafroka - w garderobie zostawiłam ci jeszcze kilka rzeczy, bo jak widać lubisz zużyte. I to nie tylko ubrania – spojrzałam na Justina.

– Przeginasz, Audrey – upomniał mnie Bieber.

Oliver pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi. Siedząc w aucie, wybuchnęłam płaczem. Próbowałam być twarda jak jeszcze kilka sekund temu, ale nie umiałam powstrzymać uczuć, które mną targały. Wtuliłam się w Olivera, a ten jeszcze bardziej przycisnął mnie do siebie i szeptem prosił o spokój, bo już po wszystkim.

– Ja go tak bardzo kocham, Oli – szepnęłam. – Moje życie bez niego nie ma sensu.

– Ma sens, Audi. Masz Sophie, masz mnie. Damy radę, mała.

Uśmiechnęłam się, słysząc określenie, jakim mnie nazwał, bo tak samo mówił do mnie Alex. Oderwałam się od chłopaka i wytarłam łzy, wymuszając uśmiech.

– Jesteś pewien, że możemy u ciebie zostać?

– Jasne, nawet nie wyobrażam sobie żeby było inaczej.

Będąc w domu, próbowałam zapomnieć o nieprzyjemnych chwilach w domu Justina. Pomagałam Oliverowi w przygotowywaniu obiadu, a potem poszliśmy na spacer, korzystając z dobrej pogody. Wiedziałam, że gazety prędko podłapią temat, ale teraz to Bieber powinien się tłumaczyć i podać prawdziwe informacje. Oli mówił, że nie ma problemu, żebym z nimi mieszkała, ale ja wiedziałam, że jego mieszkanie jest za małe na naszą trójkę.

– On musi płacić na Soph – powiedział, gdy stwierdziłam, że nie chcę go w swoim życiu, a kasę może sobie wsadzić w tyły. – Wyobraź to sobie, Audrey. Będziesz miała pieniądze na utrzymanie, nie będziesz musiała się niczym przejmować, a Soph będzie miała wszystko co najlepsze. Rozumiesz? On mimo wszystko jest ojcem.

– Ale ja nie chcę żeby on mi coś dawał.

– Nie będzie dawał tobie, on będzie płacił na Soph. Na dom dla niej, na jedzenie i zabawki. Na edukację i wszystko co najlepsze.

Spojrzałam na chłopaka, którego słowa sprawiły, że zmieniłam trochę patrzenie na całą sytuację. Z drugiej strony wiele gwiazd po rozwodzie płaci na swoje dzieci i nikt nie mówi, że kobiety chciały jedynie złapać kogoś na potomka i wyciągnąć kasę.

– Nie martw się, damy radę. – Objął mnie, a ja zatrzymałam się i wtuliłam w niego całą sobą.

------

Wtf, dlaczego ja nie miałam tego opublikowanego skoro napisałam dość dawno? Jakiś lag w moim życiu się zrobił. Lag w wenie, chęci pisania, publikowania. Niby mam cały zarys tej historii, ale jakoś trudno mi się zmotywować do spisania tego wszystkiego. Dlatego przepraszam za nieobecność :(

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFWhere stories live. Discover now