Part 65.

2.1K 136 33
                                    


Zdałam egzaminy i wróciłam do Nowego Jorku, by przemyśleć co dalej. Justin nadal był numerem jeden wśród plotkarskich magazynów i nie krył się z nowym związkiem. Mijały właśnie dwa miesiące od rozstania, a ja czułam swego rodzaju ulgę. Docierało do mnie, jak wiele nas różniło i jak podły charakter miał chłopak. Muzyka i koncerty pochłonęły go na tyle, że zupełnie zapomniał o swoim dziecku, a miłością nie można było nazwać zadzwonienia po pięciu tygodniach i zapytanie "Co tam?" i "Przelać wam kasę?". Nie chciałam od niego zupełnie nic. Wiedziałam, że fundusz studencki pomoże mi dokończyć szkołę, a z mieszkaniem sobie jakoś poradzę. Zdążyłam pokochać życie w Los Angeles i jakoś nie mogłam wyobrazić sobie powrotu do Nowego Jorku na stałe. Teraz znowu leżałam w starym pokoju w domu moich dziadków i patrzyłam na Soph, która chodziła po nim z zabawką. Właśnie obudziła się z popołudniowej drzemki, a mi nie chciało się schodzić z nią na dół. Dzwoniący telefon wyrwał mnie z zachwycania się dziewczynką i jej wypowiadanymi słowami, które czasami tylko ona rozumiała. Jęknęłam na widok imienia bruneta i miałam ochotę odrzucić. Widział, że nie odbieram, więc w SMSie poprosił o krótką rozmowę.

– Przelałem wam pieniądze, Audrey.

– Powiedziałam, że nic od ciebie nie chcemy. Daj nam spokój.

– Należą wam się wakacje, jedźcie gdzieś i...

– Nie mogę teraz gadać, Justin, pa.

Rozłączyłam się i z ciekawości weszłam na swoje konto. Kilkunastotysięczny przelew wywołał atak złości na chłopaka, ale wszystkim musiałam zająć się później, bo teraz Soph domagała się uwagi. Na dole siedziała cała moja rodzina i przygotowywała obiad. Moja mama uśmiechnęła się, biorąc ode mnie wnuczkę. Karmiąc dziewczynkę, zastanawiałam się nad propozycją Biebera. Rzeczywiście potrzebowałam odpoczynku, a i mojej mamie by się on przydał. Kobieta bardzo przeżyła mój gorszy okres w życiu i nienawidziła Biebera jeszcze bardziej niż ja.

Idąc aleją w parku, rozmawiałam z moimi przyjaciółkami, które sprawnie omijały temat facetów. Lily opowiadała o studiach i planach na wakacje. Wibrujący telefon sprawił, że zatrzymałam się na chwilę. W wiadomości od Olivera załączone było zdjęcie z nowojorskiego lotniska z podpisem: "Niespodzianka!!!", a ja nie rozumiałam, co się dzieje.

– Wszystko w porządku? – zapytała Allison.

– Zostaw pieska, Soph! – krzyknęłam, widząc, jak dziecko z radością biegnie do małego pupila i ruszyłam za nią. – Nie wolno, Sophie!

– Nie wymiguj się! – usłyszałam za sobą. – Pokazuj telefon!

Oli prędko zadzwonił, a ja zaczęłam wypytywać, co tu robi. Przyznał, że trochę się za nami stęsknił i wujek musi zobaczyć jego małą królową.

– Co robicie?

– Jestem na spacerze z moimi przyjaciółkami i Soph.

– Spotkamy się później? Albo dajcie mi pół godziny, zamelduję się w hotelu i pójdziemy na kawę.

– Jasne.

Pożegnał się i obiecał, że się pospieszy. Lily i Alli zaczęły szaleć i wypytywać o mojego przyjaciela. Idąc dalej, opowiadałam, jak bardzo mi pomógł po rozstaniu. Nie miałam ochoty wysłuchiwać, jak bardzo do siebie pasujemy, więc prędko ucięłam temat. Jednak widok chłopaka wywołał uśmiech na mojej twarzy i nie mogłam powstrzymać się przed długim przytuleniem. Soph również prędko przybiegła i rzuciła się na Olivera, gdy ten się pochylił. Wziął ją na ręce, a ona wskazywała kolejnego psa, mówiąc swoje "Hau hau".

– Piesek?

– Hau hau.

Chciałam dać delikatnie do zrozumienia moim przyjaciółkom, że chciałabym zostać sama z Olim, ale one zachwycały się chłopakiem, zasypując go pytaniami, czy miażdżąc rozmową. Wyglądały jak typowe szesnastolatki przed chłopakiem, który im się podoba.

Siedząc w kawiarni, wspomniałam o wakacjach, o których myślę. Jak na złość zadzwonił Justin, a ja nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Oliver spojrzał na mnie wymownie, kręcąc głową na widok mojego smutku i pogłaskał mnie po policzku. Przytuliłam się do Sophie, która zajmowała moje kolana.

– Sama jedziesz na wakacje? – zapytał blondyn, gdy odprowadzał mnie do domu. Byliśmy już sami, a ja musiałam nakarmić Soph.

– Z mamą i siostrą chyba.

– I z Sophie?

– Oczywiście.

– Justin się odzywał?

– Przelał kasę i myśli, że to daje mu prawo do sprawdzania mnie telefonami.

– Ale jednak dba!

– Boże, Oli, gdybyś miał dziecko, to wolałbyś spędzać z nim czas czy przelałbyś pieniądze i uważał się za ojca?

– Okej, masz rację. Możesz mi coś obiecać?

– Zależy co.

– Nie przejmuj się nim, dobrze? – Złapał mnie za rękę, gdy staliśmy już na werandzie. – Jesteście cudowne i dobrze o tym wiecie, a ten kretyn nie ma prawa dawać ci poczucia smutku, jasne? Wydawaj jego kasę na wszystko, co może dać ci szczęście, okej?

– Oli...

– Nie wzdychaj, tylko przytaknij.

Pokiwałam głową, poddając się. Przytulił mnie do siebie, a ja uśmiechnęłam się.

– Mama! – Sophie dała o sobie znać.

– Chyba musicie już iść – powiedział chłopak ze śmiechem, odrywając się ode mnie.

– Nie masz ochoty na obiad?

– Słucham? – zapytał zdziwiony.

– Oj chodź, mówiłeś, że nie masz innych planów.

Zmusiłam go do wejścia do domu i widziałam jego spięcie. Wziął Soph na ręce i przytulił ją mocno, jakby miała być jego wybawieniem. Podczas posiłku widziałam, jak się rozluźnia i łapie kontakt z moją rodziną. Moja mama wiedziała, jak mi pomógł i była mu wdzięczna za wszystko. Siedząc w ogrodzie, patrzyłam jak blondyn bawi się z Soph piłką i rozmawiałam z rodzicielką. Pytała, co on tu robi, a ja z uśmiechem przyznałam, że się stęsknił.

– Chyba nie tylko on, co? – zapytała z uśmiechem, przytulając mnie. – Wychodzicie gdzieś wieczorem?

– Nie, dlaczego?

– Myślałam, że chce spędzić wieczór razem.

– Mamo! – oburzyłam się na tyle głośno, że Oli na nas spojrzał.

– Mama! – krzyknęła Soph, prosząc, żebym podeszła.

Przytuliłam ją, biorąc piłkę i dając całusa. Wygłupialiśmy się w trójkę i po raz pierwszy od dość długiego czasu czułam szczęście.

Wieczorem rzeczywiście zostałam zaproszona do kina i na drinka. Oliver opowiadał o planowanych wakacjach, które miał spędzić z rodziną i czekał na wolne rodziców. W żartach zaproponowałam, że mogę go zabrać ze swoją rodziną, a on zupełnie poważnie zgodził się i dodał, że już nie mogę się wykręcić.

-------

Ja pierdole – tylko tak mogę podsumować wenę do tego opowiadania. Naprawdę miałam mnóstwo pomysłów, ale z wykonaniem gorzej. Dlatego dzisiaj jest to, co jest. Może to jakaś forma... przełamania się?

PS. Myślicie, że Oli powinien zakręcić się przy Audrey czy wziąć się za jej przyjaciółkę? ;)

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz