Part 40.

6.8K 558 15
                                    

Już od rana panowało zamieszanie związane z plotkami na temat tajemniczej dziewczyny z dzieckiem i naszym wylotem. Scooter przyszedł do naszego pokoju i zapytał jak ma załatwić pierwszą sprawę.
- Może po prostu załatwię jakąś sesję i w końcu potwierdzicie swój związek, a świat ujrzy Sophie.
- Chyba pan oszalał! - obruszyłam się.
- To jest świetny pomysł! Takie rodzinne zdjęcia! - Justin jak zwykle był za.
- Nie, nie jest świetny! Obiecaliśmy coś sobie i ja prędzej zakończę ten związek niż go ujawnię razem ze zdjęciami Sophie - powiedziałam zdenerwowana po czym poszłam do pokoju Madison.
Dziewczyna otworzyła, a ja zauważyłam, że coś ją trapi. Przytuliła mnie mówiąc, że nie chce stąd wyjeżdżać.
- Jeszcze zobaczysz Justina na scenie. Nie martw się.
- Ale Londyn jest taki piękny!
- Masz szkołę, Mads.
Będąc na lotnisku nie mogłam doczekać się Ameryki. Obsługa lotniska pozwoliła przeczekać nam w specjalnym pokoju. Justin siedział obok i prosił żebym nie była zła za całą sytuację.
- Nie jestem zła. Po prostu mi smutno - wymusiłam uśmiech.
- Dlaczego?
Wtuliłam się, a łzy zaczęły moczyć moje policzki.
- Nie chcę jechać bez ciebie - szepnęłam.
- Więc zostańcie kilka dni, proszę.
Teraz Maddy podeszła i przytuliła się do nas szepcząc, że ona nie ma nic ważnego w szkole i może opuścić kilka dni. Spojrzałam na nią i miałam ochotę roześmiać się. Kobieta zapowiadająca loty przerwała nam. Pożegnałam się z chłopakiem długim, namiętnym pocałunkiem i chwilę później wchodziłam na pokład latającej maszyny. Zajęłam odpowiednie miejsce obok Madison w klasie biznesowej i spojrzałam na płytę lotniska. Poczułam wibracje więc wyjęłam telefon.


Tęsknię cholernie.

Odesłałam zdjęcie Sophie z podpisem, że my również. Lot do Stanów był męczący - niemowlakowi ciągle coś nie pasowało, ja byłam spięta, pozostali pasażerowie albo współczuli albo kręcąc nosem wyrażali swoją dezaprobatę, a Madison ciągle mówiła o koncercie. W końcu udało mi się uśpić Sophie podczas karmienia więc sama się zdrzemnęłam. Będąc na miejscu czułam zmęczenie. Poprosiłam mamę, by zaopiekowała się wnuczką, a sama poszłam wyspać się. Rozmawiałam jeszcze z Justinem, który dziękował za miły weekend i obiecał, że niedługo się spotkamy.
Następnego dnia czekało mnie szczepienie dziecka. Nie lubiłam tego, bo dziewczynka zawsze płakała i była marudna przez resztę dnia. Siedząc w gabinecie lekarza rozmawiałam z nim. Pytał czy po wizycie w szpitalu przyplątała się jeszcze jakaś choroba. Widząc jak pielęgniarka nabiera płyn do strzykawki i zbliża się do mnie żałowałam, że nie ma przy nas Justina. Przytuliłam Sophie do siebie zaciskając zęby. Po wszystkim prędko ubrałam ją i wyszłam z pomieszczenia. Wychodząc ze szpitala mówiłam do dziecka, że już jest po wszystkim i ma być cichutko. Cieszyłam się, że w domu jest mama i pomoże mi w opiece nad wnuczką.
- List do ciebie - powiedziała z uśmiechem podając mi dużą kopertę.
Poczułam szybsze bicie serca widząc logo collegu, na który chciałam iść w ubiegłym roku. Myślałam, że teraz mnie nie przyjmą, a tu taka niespodzianka. Mój uśmiech robił się coraz większy, gdy czytałam list z gratulacjami. Przytuliłam rodzicielkę mówiąc, że wreszcie będę mogła studiować.
- Nie idziesz na psychologię? - zapytała zdziwiona widząc zupełnie inny kierunek zapisany na kartce.
- Nie, mamo. Chcę robić to co Alex. Jesteś zła?
- To twoje życie - uśmiechnęła się.
Od razu wybrałam numer Justina i pochwaliłam się.
- Tylko stamtąd dostałaś list?
- Przyszedł jako pierwszy, ale to nic. To właśnie tu chciałam studiować.
- A co z Kalifornią?
- Co?
- Miałaś ze mną wyjechać.
- Nie, Juss. Ja powiedziałam ci, że nie wyjadę.
Zakończyłam połączenie w napiętej atmosferze. Jednak mi to nie przeszkodziło w radości. Czułam dumę i przytuliłam Sophie mówiąc, że mama idzie na studia. W tej samej chwili do domu weszła naburmuszona Madison.
- Coś się stało? - zapytała babcia, która właśnie robiła obiad.
- Nie.
- Znowu uciekłaś z lekcji? - moja mama nie była zadowolona.
- Daj mi spokój! - było mi jej żal widząc łzy w jej oczach.
Podążyłam za nią na górę pytając co się dzieje. Nastolatka rzuciła się na łóżko mówiąc, że mam wyjść z jej pokoju. Usiadłam obok niej na łóżku ponawiając pytanie.
- Ta pieprzona Stella śmieje się ze wszystkiego! Dzisiaj na całą klasę dogryzała mi, że to ty jesteś puszczalską laską z klubu, której szukał Justin. Jesteś zła?
- Nie, Maddy - przytuliłam ją. - Nie przejmuj się tą kretynką.
- Justin będzie zły?
- Nie.

Wieczorem rozmawiałam z Justinem o całej tej sytuacji. Nie gniewał się, ale powiedział, że powinniśmy coś z tym zrobić. Nie chciałam mówić wszystkim o moim związku z chłopakiem, bo nie chciałam na każdym kroku słyszeć gratulacji, słów nienawiści czy jaka tam byłaby reakcja. Westchnęłam przyznając, że nie mam pomysłu na rozwiązanie problemu i chyba powinnam iść spać. Pożegnaliśmy się wyznając sobie miłość i zakończyłam połączenie.

------

Czy Wy to ku*wa widzicie?! :O 

* 40 części

* 6 miesięcy i 6 dni

* 52,2K wyświetleń

* 4,2K gwiazdek

* 412 komentarzy

* 116 followers

Mogę umierać, jestem z siebie dumna. Jak osiągniemy 100K to już będzie cud! :') Gwiazdkujemy, misie!

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFWhere stories live. Discover now