Part 36.

8K 630 25
                                    

Spojrzałam na chłopaka dając mu tym samym do zrozumienia, że zachowuje się jak typowa gwiazdka. Odczytał moje intencje i przeprosił przyznając, że to było żałosne.
- Mogę najpierw skorzystać z toalety?
Wyjaśnił jak dojść do najbliższej łazienki. Chwyciłam swoją torebkę leżącą na kanapie i chwilę później patrzyłam w lustro. Makijaż świetnie maskował moje samopoczucie. Wrzuciłam na twarz uśmiech wspominając zapewnienie Justina o miłości do mnie i do Sophie. Wilgotnymi chusteczkami prędko się odświeżyłam i zmieniłam bieliznę, w której miałam zamiar pływać. Westchnęłam widząc swoje odbicie. Nienawidziłam swojego ciała po ciąży, ale nie mogłam teraz rozkleić się jaka to jestem gruba. Telefon przerwał moje ubieranie.
- Weź mi jakąś koszulkę z jego garderoby! - usłyszałam głos Maddy, gdy odebrałam.
- Mogłaś sama go poprosić.
- Oj, Audi! Ładny ma dom? Taki jak na zdjęciach? Wyślij mi jakiś filmik!
- Madison, zachowuj się! Jak Sophie?
- Leży w kołysce. Załatwisz mi koszulkę?
- Płakała?
- Audi! - jęknęła. - Zrobiła kupę, pasuje?!
- To dobrze. Nie mogę teraz gadać. Pa.
Po wyjściu z łazienki zauważyłam Justina w kąpielówkach. Chłopak zapytał z kim rozmawiałam, a ja przyznałam, że Madison kazała mi wykraść część jego garderoby. Chłopak roześmiał się mówiąc, że jest jak typowa fanka. Idąc na basen opowiadał mi o fankach, które wkradły się na backstage i skradły kilka jego rzeczy. Siedząc na leżaku zdejmowałam rurki i obserwowałam jak Justin ręką sprawdza temperaturę wody. Po chwili spojrzał na mnie i wskoczył do basenu.
- Ej, miałaś być naga! - powiedział widząc jak staję na brzegu w bieliźnie. - Widziałem cię już nago.
- Wtedy byłam pijana. I było ciemno.
Podpłynął do mnie, gdy byłam w wodzie. Wygłupialiśmy się jak dzieci chlapiąc i podtapiając. Mój śmiech i piski niosły się po okolicy. Rozbawiona spojrzałam na chłopaka, który stał przede mną i wpatrywał się we mnie.
- Coś się stało?
- Zamieszkajcie ze mną.
- Słucham?
- Ty, ja i Sophie. Tutaj. Razem.
- Dobrze się czujesz?
- Jak nigdy.
Poczułam jego rękę na swoich plecach. Przybliżył się do mnie, a ja zapytałam co z jego trasą.
- Wyjedźcie ze mną. To tylko kilka miesięcy.
- Justin, Sophie ma sześć tygodni! Sześć!
- To za dwa, co? Jak będzie mieć równo dwa miesiące.
- Ty się puknij - dotknęłam jego czoła. Czułam jak przyspiesza mi bicie serca, gdy nasz wzrok się spotkał. Moja dłoń przebiegła przez włosy chłopaka i spoczęła na jego szyi, po której delikatnie spływały krople wody.
Wpiłam się w jego wargi jednocześnie oplatając jego biodra swoimi nogami. Czułam jak powoli kieruje się bliżej ściany basenu, aby w końcu przycisnąć mnie do niej. Czułam jak jego dłonie wędrują po moim ciele, a języki odgrywając szaleńczy taniec. Chciałam poczuć chłopaka bliżej i bliżej. Chciałam złączyć się z nim w jedno jednak, gdy próbował rozpiąć mi stanik, oprzytomniałam. Oderwałam się od niego mówiąc stanowcze "nie". Patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem, a ja usiadłam na brzegu poprawiając bieliznę.
- Zrobiłem coś nie tak? - zapytał patrząc na mnie.
- Nie, ja po prostu... nie powinnam, wiesz.
- Aaaa, przepraszam, zapomniałem! Gniewasz się?
- Nie - uśmiechnęłam się ponownie wskakując do wody.
Jednak dobry humor zniknął, a my mieliśmy już dość zabawy. Chłopak wyszedł z wody i okrył się ręcznikiem. Poszłam w jego ślady i zaczęłam wycierać mokre włosy i osuszać ciało.
- Zjemy coś? - zaproponował.
Siedząc w kuchni w białym, bawełnianym szlafroku, chciałam zadzwonić do mamy. Chłopak przypomniał mi o strefach czasowych i kazał mi się wyluzować. Podeszłam do niego, krojącego warzywa i przytuliłam się. Po chwili chwyciłam butelkę z winem, które miało być dodatkiem do dania i zapytałam:
- Mogę?
- Mówiłaś, że...
- Gdzie masz kieliszki? - przerwałam mu.
Wskazał na wysepkę, przy której przed chwilą siedziałam, a nad którą wisiały kieliszki do wina. Puknęłam się w czoło z uśmiechem. Chwyciłam dwa szkła i wypełniłam je krwistoczerwoną cieczą. Wzięłam łyk i poczułam smak, z którym miałam przyjemne i te gorsze wspomnienia. Spojrzałam na nazwę wina i uśmiechnęłam się. To był ten sam trunek, który Justin zamówił mi w barze, gdy się poznaliśmy. Usiadłam na szafce i spojrzałam na chłopaka pytając czy mam mu pomóc. Pokręcił przecząco głową po czym pocałował mnie w policzek. Patrząc na niego zastanawiałam się czym zasłużyłam sobie na szczęście pod postacią takiego idealnego chłopaka. Chyba, że to jest cisza przed burzą. Wzdrygnęłam po czym upiłam łyk wina.
Jedząc kolację rozmawiałam z chłopakiem na różne głupie tematy. On opowiadał mi o zabawnych sytuacjach w trasie, a ja o moich przyjaciółkach, które oszalały na wieść o ciąży.
- Opowiedz mi o Alexie - poprosił, a ja zdziwiłam się.
- O Alexie?
- Mhm. Długo się znacie?
- Od dzieciństwa. Kiedy wyjechał na studia nasz kontakt się urwał, ale wrócił kiedy byłam w ciąży.
- Od dawna jest z tą.. tą...
- Z Jennifer? Od kilku miesięcy. Pracowałam u jej mamy przez pewien czas i tak się poznaliśmy, a potem między nimi zrodziło się coś więcej.
- Romantycznie – mruknął.
- Czy ty jesteś zazdrosny?
- Ja? Nie.
- Ani troszkę? Ani ciut-ciut? - wskazałam palcami jak za czasów dziecka.
- Tak odrobinkę - pokazał mi centymetrową odległość.
- A co, Jennifer ci się podoba?
Spojrzał na mnie z miną idealną do obrazka "Are you fucking kidding me?" z internetowych memów. Nachyliłam się nad talerzem robiąc dzióbek, a chłopak cmoknął mnie. Leżąc w sypialni chłopaka rozglądałam się po pomieszczeniu. Nie było w niej męskiej duszy, a wszystko utrzymane było w stonowanych barwach niczym w hotelu. Ściany w kolorze cappuccino idealnie dopasowywały się do białej pościeli na wielkim łóżku i jasnymi meblami - szafkami nocnymi i szafkami naprzeciw łoża gdzie wisiał telewizor plazmowy. Chłopak bez celu skakał po kanałach w telewizji, a ja wstałam i podeszłam do ogromnych okien i drzwi, które prowadziły na taras. Nacisnęłam klamkę i bosymi stopami dotknęłam zimnych kafelek. Podeszłam do balustrady i wzrokiem ogarnęłam najbliższą okolicę - basen, kort do tenisa i mnóstwo zieleni. Zrobiłam zdjęcie i wysłałam je do Madison. Lubiłam denerwować ją, a oczami wyobraźni widziałam jej zazdrosną minę.
Poczułam przytulenie i usłyszałam:
- Jak zamieszkamy razem to postawię tam plac zabaw dla Sophie - wskazał na lewą stronę. - A może tutaj? Nie, tutaj postawimy dmuchany zamek, o!
Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się.
- Chyba będziesz musiał przeprowadzić się do Nowego Jorku, bo to tam idę do collegu.
- Do collegu?
- Mówiłam ci. Idę na studia.
- To możesz tutaj - uśmiechnął się.
- Ale to tam składam papiery. Co oglądamy? - zapytałam wchodząc do domu. Nie chciałam ciągnąć dyskusji i znowu się kłócić.
- Ale dlaczego nie możesz studiować tutaj? W Los Angeles są naprawdę dobre uczelnie.
- Skąd wiesz? Sprawdzałeś?
Zaniemówił, bo zabrakło mu argumentów. Położyłam się na łóżku podciągając kolana do klatki piersiowej. Czułam różnicę w strefach czasowych, dzięki którym w domu już dawno bym spała. Albo karmiła Sophie.
- Będziesz spać w szlafroku? - zapytał Juss siadając na łóżku.
- A może nago, co?
Uśmiechnął się niemo dając mi do zrozumienia, że ten pomysł według niego wcale nie jest taki zły. Po chwili jednak wstał i wszedł do garderoby po czym podał mi koszulkę. Podziękowałam i szybko naciągnęłam ją na swoje ciało. Wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam do chłopaka. Czułam jak zmęczenie bierze górę jednak tęskniłam za Sophie i znowu chciałam zadzwonić do mamy.
- Twoja mama zadzwoniłaby gdyby coś się działo - usłyszałam po czym mój telefon został wyrwany z moich rąk. - Dobranoc, księżniczko - dostałam całusa.
- Dobranoc.
Wtuliłam się w ciało chłopaka, który był w pozycji siedząco-leżącej i oglądał telewizję. Złączył swoją rękę z moją, a drugą objął mnie.
- Justin - szepnęłam. - Pojedziesz jutro ze mną do domu? - zapytałam, gdy spojrzał na mnie.
- Już jutro?
- Muszę wracać do Sophie. Ty masz trasę.
- Zostanę z wami.
- Nie, Juss, proszę. Nie możesz tego zrobić. Nie rób tego fanom.
- A wyjedziecie ze mną?
- Nie stawiaj mnie w takiej sytuacji.
- Więc masz odpowiedź.
- Czyli nie jedziesz jutro ze mną, tak?
- Jadę.

Odwróciłam się plecami do chłopaka i skuliłam tuląc poduszkę. Poczułam jak Bieber przytula mnie od tyłu szepcząc, że jestem słodka jak się obrażam. Prychnęłam, a Justin siłą obrócił mnie w swoją stronę. Wtuliłam się w jego ciało i zasnęłam wiedząc, że już jutro będę przy mojej Sophie.

----- 

Ja się pytam gdzie jest moich 100 gwiazdek? Nie podoba Wam się już? :c

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz