Part 45.

5.4K 393 30
                                    

Po południu siedziałam na kanapie i patrzyłam na mojego chłopaka, który siedział z dzieckiem wśród zabawek i próbował zrobić zdjęcie ząbka, który właśnie się wyrzynał.
- Uśmiech, Soph! No księżniczko, no... Nie płaczemy!
Niemowlę denerwowało się, a ojciec wcale nie pomagał. W końcu dostał to co chciał, ale wraz z tym pojawiły się łzy i krzyk.
- Justin – jęknęłam.
- Ale patrz jakie ładne - pokazał ekran telefonu.
Przytulił dziecko siadając na kanapie. Wzięłam od niego dziewczynkę i przytuliłam do siebie delikatnie smarując dziąsła żelem. Kątem oka widziałam jak mój chłopak wrzuca zdjęcie na Twittera z podpisem "Już tak blisko! ". Prychnęłam widząc to. To i tak ja spędzałam większość nocy na nogach. To przy mojej piersi usypiała dziewczynka i to ja masowałam jej dziąsła. Juss jedynie od czasu do czasu chodził z nią po pokoju i śpiewał kołysanki żebym mogła odpocząć.
Oparłam się o ramię bruneta, a ten objął mnie. Zaczęliśmy przeglądać komentarze aż natrafiliśmy na Mads, która zachwycała się jej siostrzenicą i pisała, że tęskni. Po chwili palce Justina szybko przesuwały się po klawiaturze tworząc:

Wpadnij do nas, Mads xx


- Jej nie trzeba dwa razy powtarzać - zapewniłam z uśmiechem.
- Słodka jest. Czasami wkurza ale jest słodka. No i to ona musi żyć z tym debilami z klasy.
- Myślisz, że teraz będzie miała łatwiej? Teraz? Po sesji, wywiadzie i tym całym oświadczeniu?
- Jasne. Poradzi sobie i wreszcie będzie mogła otwarcie mówić jak bardzo jest ponad nimi.
Przytuliłam się do chłopaka ubranego w tank top i dresowe spodnie. Pachniał zapachem od Kleina i co chwilę oblizywał wargę. Sophie usnęła w moich ramionach, a ja nie miałam zamiaru ruszać się. Biała skórzana kanapa była wystarczająco duża, by pomieścić naszą rodzinę.
- Położyć ją? - zapytał brunet wyrywając mnie z zamyślenia. - Prześpij się, bo znowu zarwiemy noc.
- Nie ruszaj, zaraz znowu zacznie płakać.
Chłopak osunął się niżej i tuląc mnie na kanapie. Delikatnie głaskał mnie po głowie, a ja musnęłam czoło Soph. Czułam jak moje powieki robią się ciężkie, a ciało ogarnia dziwna lekkość. Czułam zmęczenie i jedyne czego pragnęłam to sen.
Noc znowu była zarwana, a ja czułam jak zaczyna brać mnie rozdrażnienie. Mijała trzecia, Sophie marudziła, nic jej nie pasowało, a ja właśnie krzyczałam na Justina, że tylko komórka go interesuje.
- Daj ją - wziął ode mnie dziecko i wyszedł z pokoju.
- Gdzie idziesz? - zapytałam widząc, że szykuje się do wyjścia.
- Połóż się, ja się nią zajmę.
- Nie rób jej nic, Justin. Proszę - moje oczy zrobiły się wilgotne.
- Oszalałaś? Po prostu zabiorę ją na przejażdżkę. Połóż się - musnął moje usta po czym zniknął za drzwiami do garażu.
Powolnym krokiem skierowałam się do sypialni i skuliłam pod kołdrą. Wszechobecna cisza pomogła mi zasnąć. Obudził mnie telefon wibrujący na szafce nocnej. Zaspana zerknęłam na ekran, gdzie wyświetlał się nieznany numer.
- Słucham - moje gardło było wysuszone, a mój głos skrzeczący. Odkaszlnęłam i powtórzyłam: - Słucham.
- Pani Audrey Hudson?
- Tak, to ja.
- Pan Justin Bieber miał wypadek i został przewieziony do szpitala wraz z jego córeczką.
- Słucham?! Boże, co się stało? Żyją?!

-----

Mamy 80K! *dzikie piski typowej fangirl*


Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz