Part 1

13.3K 534 31
                                    

Mogłam nie iść na imprezę pożegnalną i nie czułabym się tak okropnie. Alkohol, przeziębienie i na dodatek zatrute jedzenie nie podziałało na mnie dobrze. Od czasu imprezy źle się czuję i ciągle chce mi się wymiotować. Mogłam zostać w domu i pooglądać filmy niż teraz cierpieć. Szkoda, że tylko ja ze wszystkich absolwentów obecnych na imprezie u Matta cierpię. 
- Jak się czujesz, skarbie? - usłyszałam pytanie wypowiedziane głosem mojej rodzicielki. 
- Nadal tak samo.
Wzięłam od niej kubek z parującą herbatą i napiłam się. Było mi zimno, nie mogłam nic przełknąć i wszystko mnie bolało. Rodzicielka położyła mi dłoń na czole i stwierdziła, że nie mam gorączki. 
- Myślę, że naprawdę powinnaś iść do lekarza.
- Przejdzie mi.
W tej samej chwili do mojego pokoju weszła dwunastoletnia “dorosła” dziewczyna, która ani razu nie zapytała jak się czuję. Bez ogródek podeszła do mojej szafy i otworzyła ją. 
- Mogę wiedzieć co robisz? - zapytałam.
- Potrzebuję tej czarnej bluzki. Tej wiesz… z ćwiekami przy kołnierzu.
- Wyjdź stąd.
- Tylko ją znajdę, okey?
- Wynoś się z mojego pokoju! Nic ode mnie nie dostaniesz! Pamiętasz jak zalałaś mi spódnicę od Jack’a Wills’a? Wynoś się - powtórzyłam.
Nigdy nie wybaczę jej zalania mojej ulubionej spódniczki. Czerwona plama nadal na niej jest i za żadne skarby nie mogę jej sprać, a moja głupia siostra nic sobie z tego nie robi. Poprosiłam rodzicielkę żeby kazała wyjść Madison. Zostałam sama i starałam się zasnąć. Jednak nie było mi to dane, bo zadzwoniła Allison. Zdenerwowana odebrałam.
- Hej, skarbie. Co tam?
- Dalej to samo.
- Ugh, to niedobrze. Możemy wpaść?
- Lepiej nie, bo was pozarażam. Innym razem, okey? 
- Okey, okey. Zdrowiej!
Pożegnałam się z nią i zakończyłam połączenie. Widząc tapetę przypomniała mi się wspaniała noc sprzed dwóch miesięcy. Weszłam w galerię i otworzyłam zdjęcie zrobione w ten pamiętny dzień. Brunet uśmiechał się przytulając mnie kiedy leżeliśmy na łóżku. Widać było po nas, że promile na nas zadziałały i co robiliśmy. Zakrywałam biust prześcieradłem i leżałam na nagiej klacie chłopaka. Westchnęłam wyłączając zdjęcie i chowając komórkę pod poduszkę. Minęła mi już tęsknota za Justinem, bo wiedziałam, że to była przygoda na jedną noc. 
Chwyciłam kubek stojący na szafce nocnej i upiłam łyk gorącej herbaty. Liczyłam, że wysoka temperatura pomoże mi pozbyć się choroby i zniweluje mdłości. 
Znów przespałam cały dzień, a wieczorem odwiedziły mnie dziewczyny. Opowiadały jak korzystają z uroków wakacji, które właśnie się zaczęły. 
- Jutro mam rozmowę w Starbucksie! - pochwaliła się Lily.
- Ej, miałyśmy razem szukać pracy! - powiedziałam zawiedziona bo moja przyjaciółka właśnie złamała naszą obietnicę dotyczącą wakacyjnej pracy.
- Ale to czysty przypadek! Koleżanka mojej mamy usłyszała, że…
- Dobra, nie tłumacz się. A ty masz coś? - spojrzałam na Allison.
- Chyba będę pracować w restauracji wujka. 
- Czyli tylko ja nadal jestem bezrobotna. Fajnie - mruknęłam.
- Najpierw się wylecz, a potem myśl o pracy. Byłaś u lekarza?
- Oj męczysz jak moja matka! Przejdzie mi!
- Ale to dziwne, że nam nic nie jest, nie? Przecież jadłyśmy i piłyśmy to samo.
- Może to przez to, że wtedy zmokłam - przypomniałam im sytuację, gdy zostałam wrzucona do basenu z pianą. 
Dziewczyny roześmiały się stwierdzając, że sposób Marcusa na podryw jest słodki. 
- Dzieciak - podsumowałam. - U mnie tacy nie mają szans. 
- Ah, bo ty masz swojego Justina - moja przyjaciółka miała głos jakbym mówiła o wyimaginowanym przyjacielu, a przecież widziały zdjęcie. 
- Skończ z nim. To była tylko jedna noc. 
- Dobry był?
- Ally! Skończ! - zdenerwowałam się.
- Oj, dobrze, dobrze, koteczku. Wypoczywaj - dała mi całusa w policzek. - Odezwę się jutro.
Pożegnałam się z moimi przyjaciółkami i znowu zostałam sama. Chwyciłam kawałek ciasta leżącego na talerzu i ugryzłam go. Jednak cukier wywołał wymioty i musiałam biec do toalety. Wymiotując modliłam się żeby nikt nie wszedł do łazienki. Wychodząc z niej czułam jak kręci mi się w głowie. Obraz przed oczami pokrył się czarnymi plamami więc po omacku trafiłam do pokoju. Leżąc w łóżku czułam jakbym umierała. Przykryłam twarz poduszką, która była chłodna i przynosiła mi ulgę. W tej samej chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i głos mojej siostry:
- Śpisz?
- Nie dam ci tej koszuli.
- Proszę, Audrey. Odkupię ci jeśli zniszczę.
- A moja spódniczka?
- Odpiorę ją. Proszę. 
Byłam zdziwiona, że tak bardzo jej zależy.
- Fajny chociaż? - zapytałam odkrywając twarz.
- Kto?
- Chłopak, dla którego tak się stroisz.
Uśmiechnęła się kiwając głową. Po chwili spuściła wzrok dodając, że to może być jej ostatnia impreza. Nie chciałam wyciągać o co chodzi, bo czułam się zbyt źle. 
- Weź ją sobie. Ale ma wrócić w takim stanie w jakim jest teraz! Inaczej odkupujesz! - zagroziłam.
- Dziękuję! - rzuciła się na mnie i pocałowała mnie mówiąc, że jestem najlepszą siostrą. 
Podlizywanie się opanowała do perfekcji. Z uśmiechem otworzyła moją szafę i odnalazła cel jej poszukiwań. Jeszcze raz mi podziękowała i powiedziała, że jutro odda wypraną. Moja siostra idzie na imprezę, a ja siedzę w domu z chorobą, która niczego nie przypomina - ani grypy, ani przeziębienia. Możliwe żebym miała kilka chorób naraz? Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i starałam się zasnąć. Ostatnio tylko sen mi pomagał i był wybawieniem. Tak było i tym razem. 

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFWhere stories live. Discover now