Part 12.

8.7K 488 14
                                    

Alex spojrzał na mnie nadal milcząc. Posłałam mu kpiący uśmiech, więc w końcu przełamał ciszę mówiąc:
- Ty mi w zupełności wystarczasz. 
- Ale ja swoje serce oddałam Sophie, a nie tobie.
Wzruszył ramionami przenosząc wzrok na moją stopę. Zabrałam nogę i usiadłam łapiąc chłopaka za rękę. Zauważyłam jego smutek i chciałam dowiedzieć się o co chodzi.
- O nic, Słoniku - posłał mi uśmiech z nadzieją, że nie będę drążyć. Jednak ja nigdy się nie poddawałam. 
- Alex, my nie będziemy razem - powiedziałam ostrożnie. - Nie niszcz naszej przyjaźni, proszę.
- Wyrosłem z miłości do ciebie, wybacz - uśmiechnął się. - Pójdę już.
- Nie! Nigdzie nie pójdziesz! Masz mi powiedzieć o co chodzi!
- Mówię ci, że o nic!
- Przecież widzę!
- Co widzisz?
- Widzę, że jesteś smutny. Powiedz mi, proszę - pociągnęłam stojącego chłopaka za rękę. 
Usiadł na łóżku i wpatrywał się w ścianę. Miałam wrażenie, że dobiera odpowiednie słowa, więc nie chciałam go popędzać. Po krótkiej chwili zaczął mówić. Opowiedział mi o swojej dziewczynie, którą poznał na studiach. Mówił o niej z fascynacją w głosie i opisywał ją jako anioła. Był bardzo zakochany skoro planował zaręczyny. 
- Zostawiła mnie na ostatnim roku - przyznał. - W sumie to nakryłem ją na zdradzie. Z moim współlokatorem. Rozumiesz? - spojrzał na mnie. - Pieprzyli się na łóżku, które stało dwa metry od mojego. 
Zamilkł, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Poczułam złość w stosunku do dziewczyny, która rozkochała w sobie Alexa, a potem w tak perfidny sposób wszystko zakończyła. Oparłam się o ramię chłopaka i splotłam swoją rękę z jego. 
- Chyba powinienem już iść. Trochę się zasiedziałem - powiedział wstając.
- Nie idź jeszcze.
- Powinnaś odpoczywać. - pocałował mnie w policzek.
Złapałam go za rękę, by go zatrzymać. W końcu wtuliłam się w niego szepcząc, że zasługuje na kogoś lepszego niż ta zdzira. Pogłaskał mnie po plecach mówiąc:
- A ty zasługujesz na kogoś lepszego niż ten cały Ethan. 
- Kto będzie mnie chciał z dzieckiem? - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak Sophie będzie taka jak ty to będą się o was zabijać! Zobaczysz!
Roześmiałam się, a chłopak powiedział, że naprawdę musi już iść. Odprowadziłam go do drzwi i pożegnaliśmy się.

****J*U*S*T*I*N****

Minęło już prawie siedem miesięcy odkąd spotkałem Audrey. Moje uczucie nie znikło, więc byłem pewien, że to nie jest zwykłe zauroczenie. Ja wariowałem przez nią. Na dodatek miałem niemałe problemy. Mój manager żądał wycofania wszystkich słów i wydania oficjalnego oświadczenia, że to był żart. Fani byli źli, ale prawdziwi Beliebers zostali. Cieszyłem się, że mam w nich wsparcie. Niestety media szybko podchwyciły temat, który przez wiele tygodni był numerem jeden. Byłem pytany o Audrey w każdym wywiadzie. Oni nie wiedzieli, że zabijają mnie tymi pytaniami. Umierałem każdej nocy. Scooter posłał mnie nawet do psychologa licząc, że w czymś mi pomoże. Ale mi pomogłaby tylko Audrey. 
Zastanawiałem się również nad wynajęciem detektywa, ale nie mogłem tego nikomu powiedzieć. Scooter dostawał szału kiedy usłyszał z moich ust słowa “Ona”, “Audrey” albo “znaleźć”. W końcu dostałem tydzień urlopu, bo z braku snu i wycieńczenia trafiłem do szpitala. Kolejny temat dla mediów. Jutro mam lecieć do domu, spotkać się z mamą, odpocząć. Ona jako jedyna potrafiła mnie zrozumieć. 
Następnego dnia zostałem odwieziony na lotnisko i samolotem udałem się w moje rodzinne strony. Moja mama ucieszyła się na mój widok. Ja również byłem szczęśliwy, że wreszcie ktoś mnie wysłucha i zrozumie. Kobieta od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Po wspólnym posiłku zjedzonym w tak dobrze znanej mi kuchni, usłyszałem:
- Opowiedz mi o Audrey.
Spojrzałem na nią i poczułem jak ściska mnie w środku. Siedząc w salonie opowiadałem o dziewczynie, której zupełnie nie znałem, ale przez kilkugodzinną rozmowę zdążyłem pokochać. Rodzicielka przytuliła mnie mówiąc, że powinienem poszukać jej tam, gdzie się spotkaliśmy.
- Mam trasę, mamo - przypomniałem jej. - Myślałem nad wynajęciem detektywa. Ja muszę ją znaleźć, mamo - szepnąłem.
- Ciii, Justin. Znajdziesz ją - mówiła cicho, głaszcząc mnie po głowie. - Nic nie dzieje się przypadkiem.
Tuliłem kobietę, dzięki której byłem sławny i czułem, że w końcu ktoś mnie rozumie. Cieszyłem się, że dostałem urlop. Na pewno mi się przyda. Ostatnie tygodnie wykańczały mnie. Teraz będę mógł naładować baterię i nabrać sił do dalszych poszukiwań

-----
Wesołych Świąt wielkanocnych! ;)

I dziękuję za komentarze pod poprzednią notką! I zapraszam na nowe, kolejne opowiadanie o Justinie ----> http://www.wattpad.com/story/36593668-wujek-justin

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFWhere stories live. Discover now