Part 2.

11.8K 514 21
                                    

Od rana w domu panowała przyjemna cisza. Moi rodzice byli w pracy, a Madison najprawdopodobniej jeszcze spała. Czułam ogromne pragnienie i byłam zmuszona pójść do kuchni, bo nikt nie spełniłby mojej prośby. W innym przypadku poprosiłabym mamę o szklankę wody, ale teraz nie ma szans. Wsunęłam nogi w moje ulubione kapcie, okryłam się szlafrokiem i skierowałam do odpowiedniego pomieszczenia. Czułam się o niebo lepiej niż przez ostatnie dni. Otworzyłam lodówkę i uderzył mnie nieprzyjemny zapach. Skrzywiłam się sięgając po butelkę z wodą. Prędko zamknęłam srebrne drzwi i podeszłam do szafki ze szklankami. Nalewając ciecz do szklanki usłyszałam jak moja siostra schodzi po schodach. Po chwili była w kuchni. Odstawiając butelkę do lodówki powiedziałam:
- Chyba coś się zepsuło.
Madison pociągnęła nosem i stwierdziła, że nic nie czuje. Upierałam się przy swoim zdaniu i dodałam, że to chyba masło. 
- Przesadzasz - rzuciła dziewczyna wyciągając mleko. 
Chwyciłam jabłko leżące na półmisku i wróciłam do siebie. Leżąc w łóżku włączyłam komputer i przeglądałam Facebooka. Moi znajomi chwalili się pracami wakacyjnymi, a także dokumentami ze szkół, na które starali się dostać. Ciekawe, kiedy ja dostanę odpowiedź. I, czy w ogóle się dostanę. Po chwili wyłączyłam kartę z portalem społecznościowym i włączyłam film, który zamierzałam obejrzeć już jakiś czas temu. Kliknęłam “Play” i ułożyłam się wygodnie sięgając po jabłko. Jego winny smak sprawił, że musiałam pobiec do toalety. A myślałam, że choroba mi minęła. Po wyjściu z łazienki wpadłam na moją siostrę opychającą się chipsami i niosącą szklankę coli. Pokiwałam głową odwracając wzrok. Cebulowy zapach przekąski kazał mi zawrócić do miejsca, z którego dopiero co wstałam. Madison śmiała się ze mnie, a ja miałam ochotę ją zabić. Kazałam jej spadać, a sama wstałam, by umyć zęby. Czułam w ustach nieprzyjemny posmak i chciałam jak najszybciej się go pozbyć. Leżąc w łóżku piłam wodę wprost z butelki. Była jedyną rzeczą, którą tolerował mój żołądek. Wyrzuciłam jabłko do śmietnika, bo pewnie było stare i stąd moja reakcja. Czułam lekki głód, ale wiedziałam, że cokolwiek zjem i tak skończy się jak zawsze przez ostatnie dni. Próbowałam wodą zgasić nieprzyjemne uczucie co prędko mi się udało. Film pochłonął mnie i pozwolił zapomnieć o faktycznym stanie zdrowia. Kiedy napisy końcowe obwieściły koniec seansu, do mojego pokoju weszła Madison. Położyła się na łóżku bez żadnego wytłumaczenia i oparła swoją głowę o moje ramię. Czekałam na jakiś kolejny ruch, ale dziewczyna jedynie westchnęła. 
- Coś się stało? - zapytałam.
- Jesteśmy siostrami, nie?
- Niestety - mruknęłam. Przestałyśmy się dogadywać jakiś czas temu i różowe życie sióstr dobiegło końca. 
- Co byś zrobiła gdybyś była w ciąży?
Zaskoczyła mnie tym pytaniem. 
- Insynuujesz coś?
- Tylko pytam. 
- Rodzice by mnie zabili. Zresztą nie planuję teraz, a co?
- Bo ja chyba jestem - wtuliła się we mnie. 
- Co?! - nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. - Ty masz dwanaście lat!
- Prawie trzynaście.
- Madison! Ty siebie słyszysz?! - powiedziałam zdenerwowana odrywając się od niej. - Jak to jesteś w ciąży?!
- Okres mi się spóźnia! Już dwa tygodnie! Boję się!
- Wiesz w ogóle skąd się biorą dzieci?!
- Wiem!
- Robiłaś jakiś test?!
- Jaki?
- Ciążowy, idiotko!
- Nie mów tak. Kupisz mi? - spojrzała na mnie zapłakanymi oczami. 
- Dziewczyno, ty zwariowałaś?!
- Proszę - szepnęła.
Prędko się ubierałam i mówiłam, że jeśli to okaże się prawdę to rodzice ją zabiją. Złe samopoczucie zostało zastąpione przez złość i jakiegoś rodzaju strach. Co jeśli ktoś wykorzystał Madison? Co jeśli jakiś starszy kolega zmusił ją do czegoś na wczorajszej imprezie?! Dziesięć minut później byłam w aptece. Zdenerwowanie wzięło górę nad wstydem i bez owijania w bawełnę poprosiłam o test ciążowy. Zapłaciłam biorąc dwa i szybkim krokiem wróciłam do domu. Moja siostra siedziała skulona na moim łóżku i płakała. Miałam ochotę nawyzywać ją od pustych idiotek, ale z drugiej strony była moją młodszą siostrą i tylko we mnie miała oparcie w takiej sytuacji. 
Drżącymi rękoma otwierałam pudełko z tekstem i na głos czytałam ulotkę i sposób wykonania. Po chwili moja siostra poszła do łazienki. Wróciła radosna stwierdzając, że druga kreska się nie pojawiła.
- Trzeba poczekać kilka minut.
Podczas wyczekiwania na niechcianą kreskę rozmawiałam z Madison.
- Z kim?
- Co z kim?
- Kto może być ojcem, Madi?
Dziewczyna spuściła wzrok i utkwiła go w mojej pościeli. Ponowiłam pytanie, a wtedy moja siostra zaczęła mówić znowu płacząc.
-Kiedyś na imprezie…. i… ja i taki Alex… my… no… bo ja wypiłam i… ale ja nie chciałam..
- Madison, ty masz dwanaście lat! Nie możesz pić, rozumiesz?! Skąd w ogóle mieliście alkohol?!
- Był tam. Nie wiem skąd. I wtedy my… graliśmy i… i ja musiałam…. no on… musiałam się z nim całować! - rozpłakała się. - On mnie dotykał, a potem się śmiał. Był ohydny. I on…
- Uprawialiście seks? - zapytałam w końcu, bo jej dukanie doprowadzało mnie do szału.
- Nie!
Jęknęłam znowu stwierdzając, że mam siostrę idiotkę. 
- To dlaczego mówisz o ciąży?! Wiesz w ogóle skąd biorą się dzieci?!
- No… przez pocałunek… tak? - była zdezorientowana. 
- Przez seks, kretynko! Musi dojść do zbliżenia… sperma - mówi ci to coś?
- Przestań! Obrzydliwe! - zakryła uszy rękoma. 
Przytuliłam ją mówiąc, że napędziła mi niezłego stracha. 
- Nie możesz pić, Madi - powiedziałam tuląc ją. - Będziesz mieć jeszcze czas na chłopaków i imprezy. 
- Ale wszyscy to robią!
- Ty nie jesteś wszyscy. Zajmij się tańcem, a nie imprezami.
Pokiwałą głową, a ja rozkazałam jej złożyć przysięgę.
- Obecuję - szepnęła. - Dziękuję - rzuciła mi się na szyję.
Kiedy wyszła miałam ochotę się roześmiać z jej dojrzałości i sposobu myślenia. Myślę, że rodzice dają jej trochę zbyt dużo luzu. Ja nie miałam tak dobrze i na każdym kroku byłam pilnowana. Przynajmniej wyrosłam na mądrą dziewczynę i nie całowałam się w wieku dwuanstu lat po piciu alkoholu. 
Spojrzałam na test leżący na kołdrze. Dziecko z opakowania uśmiechało się ukazując nagie dziąsła. W oczy rzuciła mi się ulotka więc kolejny raz zaczęłam ją czytać. Z każdym kolejnym słowem czułam dziwny lęk. Ja nie mam okresu od ponad miesiąca, a ostatnio nie miałam czym się stresować, by to był powód. Nie, to niemożliwe. Nie mam chłopaka, a dzieci nie biorą się znikąd. Jednak ciekawość pomieszana ze strachem nie dawała mi spokoju i poszłam do toalety. Zamknęłam drzwi na klucz i jeszcze raz spojrzałam na test. Nie, na pewno nie jestem w ciąży. Pewnie przez chorobę opóźnił mi się okres i niedługo wszystko wróci do normy. Jednak przełamałam się i zsunęłam jeansy. To było najgorsze pięć minut mojego życia. Chociaż nie. To co nadeszło później było o wiele gorsze. Na teście pojawiła się blada kreska, a ja myślałam, że się przewidziałam. Jednak z każdą sekundą kreska robiła się wyraźniejsza.
- To chyba jakieś żarty - mruknęłam.
Wybiegłam z toalety i wbiegłam do swojego pokoju. Od razu chwyciłam test Madison licząc, że po prostu cała seria jest wadliwa i u niej też są dwie kreski. Jednak tak nie było, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. W tamtej chwili zaczęło wszystko do mnie docierać. Brak okresu, wymioty, omdlenia - to przecież są objawy ciąży. Boże, tylko nie to. Wrzuciłam testy do torebki i szybkim krokiem wyszłam z domu. Rowerem pojechałam do innej apteki. Z dużą szybkością wróciłam do domu i prędko zajęłam łazienkę. Kolejne trzy testy wskazywały dwie kreski. Rozpłakałam się zsuwając się po ścianie na podłogę. To niemożliwe. Już dawno temu rozstałam się z Ethanem. To nie jest prawda.
- Justin! - szepnęłam kiedy mnie olśniło. - Tylko nie on - dodałam znowu się rozpłakując. 
Wychodząc z łazienki wpadłam na Madison. Z uśmiechem zapytała czy coś się stało więc zbyłam ją mówiąc, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i po prostu boli mnie brzuch. W internecie szukałam innych sposobów na zaprzeczenie ciąży, ale jedynym wyjściem była wizyta u ginekologa. Wszystkie objawy się zgadzały, a ja czułam jak oblewa mnie pot. Ja nie mogę być w ciąży. Nie teraz. Nie mam chłopaka, mam studia przed sobą. To niemożliwe. 
Rzuciłam się na poduszkę i zaczęłam piszczeć wciskając twarz w miękki materiał. Musiałam rozładować emocje targające mną. Nienawidziłam całego świata. Czułam jakby Bóg zrobił sobie ze mnie żart. Wyzywam Madison od idiotek, a sama nią jestem. Dlaczego, gdy prześpię się z kimś po imprezie to kończę z dzieckiem?! Dlaczego Lily czy Allison mają tyle szczęścia?!
Moczyłam swoją pościel ciągle wmawiając sobie, że to nie jest prawda. W końcu udało mi się zasnąć. Wieczorem nie mogłam spojrzeć w oczy moim rodzicom, bo wiedziałam, że będą chcieli mnie zabić, a w moim domu rozpęta się wojna. Zjadłam dwie kanapki z białym serem po czym stwierdziłam, że muszę się przewietrzyć, bo boli mnie głowa. Wieczorne spacery zawsze pomagały mi przemyśleć wiele spraw. Tak było i tym razem. Niestety nie udało mi się znaleźć żadnego sensownego wyjścia.

Dziewczyna ze zdjęcia - Justin Bieber FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz