__nixy__ życzę zdrowia. Ja właśnie w autobusie siedzę. Jeszcze 2 :)
– Vivian –
Miałam wrażenie, że wszystko wokół mnie jest skąpane w mroku. Nawet jak otworzyłam oczy, obraz był niewyraźny. Stan, w którym podnosiłam i opuszczałam powieki trwał może kilkadziesiąt minut. Nie wiem. Poczucie czasu było dla mnie czymś w pełni odległym. Wreszcie po wielu próbach otworzyłam oczy i pierwsze, co zobaczyłam to twarz Kelpiego, który wtulał się w mój bok. Rozejrzałam się, dostrzegając leżącego na moim brzuchu Yosama. Strażnicy patrzyli na mnie zaskoczeni, aż nagle ci usta wykrzywiły się w uśmiechy. Ich synchronizacja ruchów była bardzo zabawna. Kiedy byli wystarczająco blisko, uniosłam dłonie do góry i pogłaskałam ich po głowie.
– Cieszę się, że się już obudziłaś. Zaczynałem się martwić, że straciłem kolejnego pana – zażartował Yosam, a Kelpie uderzył go niewielką kulą powietrza.
– Nie wspominaj o tym – syknął.
Postarałam się usiąść. Ku mojemu zaskoczeniu przyszło mi to z trudem. Odczuwałam ból w całym ciele. Ciekawe czy to przez to, że złączyłam swoją duszę z fragmentem duszy brata...
– Nic się nie stało, Kelpie. Powiedzcie mi lepiej, czy wszystko się udało – zażądałam zdenerwowana. Jeśli wystąpiły jakieś komplikacje to... Nie, nie mogę tak myśleć. Yiner na pewno jest blisko mnie.
Spojrzałam na pierścień, przejeżdżając po klejnocie palcami drugiej dłoni.
~ Nie uśmiercaj mnie tak szybko, siostro ~ burknął tak dobrze znany mi głos w mojej głowie.
Zamarłam, przyglądając się Nefisom. On naprawdę... Yosam zaczął się śmiać, a Kelpie tylko pokręcił głową załamany zachowaniem swojego brata.
– Po twojej minie sądzę, że dostałaś już dowód na to, że wszystko przebiegło tak jak miało. Chociaż wystąpiły drobne komplikacje, przez co byłaś bardziej osłabiona, lecz nie zagroziły one twojemu życiu.
Drobne komplikacje... Czyli to przez nie jestem tak zmęczona. Przetarłam twarz dłonią. Gdzie ja w ogóle jestem? Spojrzałam w bok. Przecież to...!~
– Po zakończeniu, przenieśliśmy ciebie i ciało Yinera na zamek.
Ach, tak... Pamiętam. Widziałam wtedy Askalona i kilkorga jeźdźców.
– Ile spałam? – spytałam, a w odpowiedzi otrzymałam cisze. – Powiedzcie, nic mi już nie zepsuje humoru – oznajmiłam, delikatnie się uśmiechając na potwierdzenie swoich słów.
– Dwa dni, potrzebowałaś odpoczynku – odpowiedział Yosam, unoszący się w powietrzu.
Dwa dni... To nie tak długo, po ich minach spodziewałam się usłyszeć tydzień czy coś w tym guście. Cieszę się, że moje obawy okazały się bezpodstawne.
– Czy możecie opowiedzieć mi, co się stało po tym jak zemdlałam? – spytałam cicho. Ciekawiła mnie ich odpowiedź. Czy król się ucieszył?
– Jego wysokość do ciebie nawet nie podszedł – syknął z oburzeniem Yosam.
– Zamilcz! – krzyknął Kelpie, uderzając brata.
Zacisnęłam dłonie w pięści, spuszczając głowę. A to drań!
~ Mówiłem ci, co zrobił jego ojciec. Nie zdziwiłbym się, gdyby Askalon miał takie same plany względem ciebie. Możliwe, że chciał cię poświęcić, siostrzyczko.
Puściłam słowa mojego brata bez komentarza. Musiałam się upewnić. Nie chciałem wierzyć, że osoba, za którą wyszłam jest tak... Ugh! Ach szkoda słów!
– Nie przyszedł do mnie chociaż raz podczas mojego snu?
Miałam nadzieję, że odpowiedzą przecząco. Chciałam, by mój mąż nie okazał się tak wielkim głąbem i ignorantem. Myślał, że go zdradziłam, że knuła za jego plecami... Phi! Za samo myślenie język powinien mu kołkiem stanąć. Robiłam wszystko, by do niego wrócić, a on? Co takie zrobił, by sprowadzić mnie z powrotem? Nieudacznik!
– Nie, nie było go... – wyszeptał tym razem Kelpie.
Położyłam mu dłoń na ramieniu.
– Nie wstydź się. Nie masz powodu, by to robić – oznajmiłam czule. Moja twarz nagle stężała. – Za to ten król od siedmiu boleści ma! – syknęłam z furią.
Yosam skrzywił się, a jego brwi powędrowały w górę.
– Wyczuwam, że twój mąż będzie mieć niemałe tarapaty! – zachichotał, po czym nagle spoważniał. – Po tym jak służba zaniosła cię do pokoju i obejrzał cię medyk, zajęto się ciałem Yinera. Chcieli go poćwiartować i rzucić psom na pożarcie.
Zakryłam usta dłonią. Okropne! Dlaczego musiałam wtedy spać?! Gdybym była przytomna, nie dopuściłabym do tego, by w ten sposób potraktowali ciało Yinera. Wiem, że był on wrogiem królestwa, lecz nawet ktoś taki zasługuje na traktowanie go jak człowieka. Przegryzłam wargę.
– Nie zrobili tego, nie pozwoliliśmy im – oznajmił Kelpie, a kamień spadł z mojej piersi. Odetchnęłam z ulgą.
– Dziękuję... – szepnęłam ze szczerą radością w głosie. – Ale w takim razie, co się stało z ciałem?
Yosam wzruszył ramionami.
– Spaliłem je – odrzekł jakby nigdy nic. Kelpie zaczerwienił się, zaciskając dłonie w pięści. Najwyraźniej dostrzegł, że nawet jeśli zwróci swojemu bratu uwagę z tysiąc razy, ten nie weźmie ich do siebie.
– To dobrze, przynajmniej miał pogrzeb godny szlachcica, chociaż świadomość, że stało się to na zamkowym dziedzińcu, jest trochę upokarzające.
– Sądzę tak samo! – zawołał Yosam, wystawiając język swojemu młodszemu bratu. – Mówiłem ci, że nie będzie na nas zła.
Kelpie pokręcił głową, po czym dotknął mojego czoła.
– Nie masz temperatury... – mruknął sam do siebie. – Najwidoczniej twój stan się ustabilizował.
Ech... On zawsze jest taki troskliwy. Czasami mogłabym nawet powiedzieć, że za bardzo. Jednak doceniam tę troskę, dzięki niej mogę zobaczyć, co tak naprawdę czuję Kelpie wobec mnie. Za to Askalon... Ja chyba naprawdę jest dla niego tylko czymś, co utrzymuje go przy życiu.
– Reszta buntowników została złapana – dopowiedział nagle Yosam.
Reszta... Zacisnęłam dłonie w pięści. To było logiczne. Najprawdopodobniej zostaną straceni. Pait, Amater, Nisaria – oni też mają stracić życie. Coś zakuło mnie w sercu. Nie chcę, by ludzie, którzy w jakiś sposób są mi bliscy musieli umierać.
– Nie umrą – zaświadczył Kelpie.
Zamrugałam zaskoczona, wpatrując się w jego skupioną twarz.
– Wraz z Yosamem i Arin wymazaliśmy ich z pamięci buntowników i sprawiliśmy, że służba na zamku uznaje ich za swoich. Twoi przyjaciele będą tutaj, blisko ciebie i nikt nie dowie się o ich powiązaniu z Yinerem. Chyba, że komuś o tym powiesz. Nikt inny nie będzie mógł się odezwać na ten temat – oznajmił.
Przyciągnęłam Yosama i Kelpiego do swojej piersi, mocno ich do siebie przytulając.
– Dziękuję wam, jesteście kochani – wyszeptałam.
Myślałam, że Kelpie zacznie się wyrywać, lecz nie zrobił tego. Wręcz przeciwnie wtulił się we mnie jeszcze mocniej, próbując odepchnąć ode mnie swojego brata.
– O króla też się nie martw. Ten stary dziad, nie wie nawet ile ma służących na zamku – oznajmił Yosam, odgradzając się za pomocą tarczy od brata.
To trochę zabawne, że osoba mająca niezliczoną ilość lat, nazywa Askalona „starym dziadem".
–Nie pamięta nawet ich twarzy, więc nie będzie z nim żadnego problemu. Zresztą to nie on zajmuje się rekrutacją służby – dodał, mocniej się we mnie wtulając.
Teraz już wiem, co łączy go z Kelpim – miłość do bycia przytulanym i głaskanym.
CDN
(Data opublikowania tego rozdziału: 03.12.17r)