Rozdział LXXV

1K 66 162
                                    

Nie wiem, jak wy to zrobiliście! Nadal nie mogę uwierzyć. DZIĘKUJĘ, JESTEŚCIE NAJLEPSI!

Bez dalszego przedłużania zapraszam do czytania i zachęcam do komentowania, jak mogliście zauważyć, lubię dyskutować w komentarzach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Bez dalszego przedłużania zapraszam do czytania i zachęcam do komentowania, jak mogliście zauważyć, lubię dyskutować w komentarzach. P.S: Dajcie znać, jak zauważycie literówkę/brak spacji. Jestem tylko człowiekiem plus wattpad uwielbia płatać figle. 

   ***Leia
   Do jej gabinetu wszedł Komandor Dameron. Spojrzała na niego i stłumiła westchnięcie.
   ‒ Złe wieści?
   ‒ Niestety tak Pani Generał. Obawiam się, że możemy skreślić Umbare. Najwyższy Porządek odkrył lokalizację i wysłał niewielki oddział. Mayaki odesłał mnie, chciał, abym to przekazał.
   Mężczyzna położył na biurku niewielką sakiewkę.
   ‒ Wysyłali transmisje tak długo, jak mogli, ale urwała się. Przegrali. Obawiam się, że nikt nie przeżył.
   Poczuła ukłucie w sercu, ale nie pozwoliła sobie na okazanie tego. Znała dość dobrze Mayaki i wiedziała, że będzie jej brakować tego starego umbaranina.
   ‒ Jak wielki oddział?
   ‒ Według szacunków zwiadowców zaczęli z szóstką ludzi, jednak żołnierze mieli pewność, że zabili przynajmniej dwójkę i podejrzenia co do śmierci kolejnych dwóch szturmowców.
   ‒ Czyli według umbaran masakrę urządziła jedynie dwójka zwykłych szturmowców?
   ‒ Nie byli to zwykli szturmowcy. Przewodnik, przynajmniej tak go nazywali, z całą pewnością nie był szturmowcem. Prawdopodobnie kobieta, ale nie mieli pewności, była ubrana zupełnie inaczej i w porównaniu do żołnierzy była drobna. W jakiś sposób prowadziła oddział, wykryła większość zastawionych pułapek w kompletnej ciemności.
   Opis nie brzmiał zachęcająco, kimkolwiek była ta istota, podejrzewała, że potrafiła przynajmniej w ograniczonym stopniu korzystać z Mocy. Gdyby posługiwała się echolokacją, nie wykryłaby wszystkich pułapek.
   ‒ A druga postać?
   ‒ Jeżeli wywiad nie przeoczył informacji, o pojawieniu się drugiego szturmowca noszącego chromowaną zbroje, to była to Kapitan Phasma. Krótko mówiąc, wysłali niewielki, ale doświadczony oddział. W bazie na razie nie przebywało też zbyt wielu żołnierzy, w głównej mierze byli to technicy, przygotowujący wszystko.
   ‒ Coś jeszcze?
   ‒ Jedynie podejrzenia, obraz w przekazie nie występuje, a dźwięk jest koszmarnej jakości, jednak komputer potwierdził z sześćdziesięciopięcioprocentowym prawdopodobieństwem, że występuje tam odgłos miecza świetlnego.
   Zamknęła oczy i odchyliła fotel, to znacznie komplikowało sytuacje.
   ‒ Myśli Pani, że to ona?
   ‒ Widziałeś ją?
   ‒ Nie, nie widziałem nikogo z oddziału. Opis jednak pasuje.
   ‒ Jeżeli to rzeczywiście była kobieta, to myślę, że to Rey. Z naszych informacji wynika, że nie ma innych kobiet w zakonie. Chociaż akurat te dane są wyjątkowo nieprecyzyjne.
   Dameron westchnął.
   ‒ Prawdę mówiąc, to przypuszczenie jedynie zaciemnia mi obraz.
   ‒ Zgadzam się Poe, niewiele wiemy o tej dziewczynie, zmarnowaliśmy prawdopodobnie jedyną szansę. Jej potęga z każdym dniem rośnie.
   Sięgnęła po woreczek i wyjęła z niego chip. Wsunęła go do tabletu odłączonego od holonetu i zaczęła przeglądać dane. Z każdą chwilą jej samopoczucie malało.
   ‒ Zorganizuj niewielką grupkę, lećcie do fabryki, uratujcie, co się da. Przed wylotem otrzymasz potrzebne współrzędne. Nie mogę ci dać twojej eskadry, większość jest teraz na indywidualnych zadaniach, ale tak bierz kogo, chcesz.
   ‒ Zrobi się Pani Generał.

Darkness rises and light |REYLO|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz