Rozdział XXXIV

1.3K 75 58
                                    

    ***Rey
Ostre światło padało na jej twarz, oślepiając ją. Chciała otworzyć oczy, ale nie mogła, była zbyt słaba. Słyszała różne dźwięki, głosy, jednak jej zbyt zmęczony umysł nie potrafił przypisać ich znaczenia. Chciała się ruszyć, zrobić cokolwiek, dać jakikolwiek znak, że żyje. Mięśnie odmawiały posłuszeństwa, nie reagowały na jej polecenia. Czuła nieprzyjemny ucisk na nadgarstkach, kostkach nóg i więcej... Dopiero po chwili do jej ospałego umysłu dotarło, że jest skrępowana. Dlaczego? Co zrobiła, że znalazła się w takiej sytuacji? Poczuła, jak po jej policzku coś spływa. Łza? Krzyk, ale kogo? Chłód... Pojawiły się ciemne plamy, łączyły się ze sobą, aż nastała zupełna ciemność. Czuła jak spada, chciała krzyknąć, ale krzyk uwiązł jej w gardle i nie pozostało już nic. Zmęczenie i słabość zwyciężyły, ponownie pogrążając ją w nieświadomości.    

***Poe
Został uziemiony do odwołania, tym razem Generał, ewidentnie straciła cierpliwość. I tak miał szczęście, mogło być znacznie gorzej. Nie znaczyło to, że było choć trochę przyjemnie. Na czas jego zawieszenia w obowiązkach pilota, otrzymał inne. Oczywiście wiedział, że w razie poważnej sytuacji, zajmie swoje miejsce jako dowódca eskadry, ale było to marne pocieszenie. Do jego nowych zadań należało zajęcie się nowym jeńcem, nie cieszyło go to zbytnio. Jak na razie dziewczyna leżała nieprzytomna w szpitalu, kazał ją zabezpieczyć pasami, a nawet wyznaczył wartowników, ale wątpił by było to konieczne. Postąpił tak tylko dlatego, że regulamin mu kazał, a zbytnie wychylanie się teraz, nie było rozsądnym posunięciem. Nawet jeżeli szansa na to, że dziewczyna przeżyje były minimalne. Coś było w niej dziwnego, nawet jemu obrażenia nie pasowały, były inne i dziwne. W jej rzeczach osobistych znaleziono kilka przedmiotów, które mogły być cenne. Technicy już zaczęli rozszyfrowywać tablet i zestaw chipów. Ciekawostką był czarny notatnik, zapisany ręcznie. Mało kto w dzisiejszych czasach potrafił pisać ręcznie. Na jego nieszczęście ktokolwiek był autorem zapisków, niesamowicie bazgrał. Widywał już dokumenty zapisane ręcznie, ale wszystkie dawało się bez trudu odczytać, w przeciwieństwie do tego. Na dodatek zapiski były niezwykle chaotyczne, zdawały się w połowie zdania zmieniać temat, a liczne skróty jeszcze bardziej utrudniały domyślenie się o co chodzi. Część tekstu musiała być cytatami, ale nie potrafił powiedzieć skąd. Po nieco przestarzałym języku poznał, że pochodziły ze starych źródeł, ale nie mógł być tego pewien. Zrezygnowany odrzucił notatnik, jego studiowanie musiał zlecić komuś, bardziej z tym obeznanego. Jego pobieżna analiza nie wiele przyniosła. Wstał od stołu i usiadł na łóżku. Jego ranga wiązała się z kilkoma przywilejami, w tym własną kwaterą. Pokój w bazie był niewielki, wręcz klaustrofobiczny, niewiele się w nim mieściło po za łóżkiem i biurkiem. Pokój nie miał również łazienki, więc korzystał ze wspólnej wraz z innymi. To uziemienie działało mu na nerwy, nie wiedział co ma ze sobą zrobić, a do powrotu Generał Organy, gdziekolwiek aktualnie przebywała, nie było mowy o odwołaniu uziemienia. Nikt nie był na tyle nierozsądny, aby sprzeciwić się jej decyzji. Niestety nikt też nie wiedział kiedy wróci.

Usłyszał pukanie do drzwi, niechętnie podniósł się z pozycji leżącej, w pierwszym odruchu chciał sięgnąć po kombinezon lotniczy, ale dopiero później uświadomił sobie, jak bardzo jest to pozbawione sensu.
-Wejść.
Do jego niewielkiego pokoju weszła Doktor Luise Meyer. Luise była drobną kobietą w średnim wieku, na jej twarzy pojawiły się pierwsze zmarszczki. Ciemne, kręcone włosy nosiła krótko ścięte, ledwo sięgały jej za uszy. Nosiła okulary, mocno przestarzały wynalazek, ale kobieta nie chciała z niego zrezygnować. Na jej ojczystej planecie, korekcja wzroku była czymś niedostępnym. Luise twierdziła, że okulary stały się jej częścią i nie poznałaby się bez nich. Jej dobrotliwy i łagodny wyraz twarzy, niejednokrotnie uspokajał przerażonych pacjentów. Na mundur miała narzucony biały kitel, jak każdy w Ruchu Oporu potrafiła posługiwać się blasterem, choć zdecydowanie nie był to jej żywioł, wolała ratować niż odbierać życie.
-Mam wyniki, o które prosiłeś komandorze.
-Świetnie i co z nią?
-Nie wiem co o tym sądzić, wygląda na to, że od przysypania dziewczyna praktycznie nie ucierpiała, jedynie kilka stłuczeń i otarć może być tego efektem.
-Stłuczenia i otarcia? Przecież to nie możliwe, Pani Doktor widziałem, w jakim była stanie.
-Właśnie, jednak cokolwiek sprawiło, że jest z nią tak źle, nie było to przysypanie. Obrażenia nie pasują mi do niczego, a dodatkowo jej organizm jest skrajnie wyczerpany, wręcz wycieńczony. Nie potrafię sobie wyobrazić, co mogło doprowadzić ją do tak skrajnego stanu.
-Niewiele nam to pomoże.
-Niewiele, dodatkowo dziś płakała krwią.
-To możliwe?
-Tak, bardzo rzadkie i do dziś nie wykryto przyczyny, ale zdarza się. To jednak jeszcze bardziej pokazuje, jak bardzo jest nietypowa.
-Pani Doktor, a kiedy będzie można ją przenieść do normalnej celi?
-Komandorze, na razie nie mogę zagwarantować, że dziewczyna przeżyje. Nie jestem w stanie znaleźć przyczyny takiego jej stanu, jedyne co mogę robić to wzmacniać jej ciało i monitorować.
-Rozumiem.
-Mam też wyniki, które mogą pozwolić ustalić jej tożsamość.
-Każda informacja jest cenna, na razie nie wiemy nic.
-Dziewczyna ma koło dwudziestu lat, w okresie dorastania była mocno niedożywiona, dlatego jest taka drobna. Od dziecka musiała pracować fizycznie.
-Czyli do Najwyższego Porządku wstąpiła skuszona obietnicą lepszego życia i nie jako dziecko.
-Tak, z tego, co udało mi się dowiedzieć, Najwyższy Porządek w miarę możliwości stosuje w takich wypadkach terapie hormonalne, mające uregulować wzrost. W jej wypadku musiało być już za późno.
-Nie znam się na medycynie Pani Doktor.
-Tę terapię można zastosować jedynie w okresie dorastania, później nie przyniesie pożytku, a jedynie szkody.
-Kiedy u niej skończył się ten okres?
-Dwa, trzy, a nawet cztery lata temu. Ciężko stwierdzić bez dokładniejszych badań, wiele zależy od środowiska, w którym dorastała, genów rodziców.
-Czyli wstąpiła do Najwyższego Porządku niedawno. To jest jakaś wskazówka. Tylko raczej nie mogła osiągnąć tak wysokiej pozycji.
-Jeżeli mogę coś zasugerować... Może ona wcale jej nie ma? Może jest kimś w rodzaju asystentki, adiutanta. Dlatego znalazła się na tym zebraniu.
-Ciekawa teoria, niestety na razie nie do potwierdzenia.
-Dopóki się nie obudzi, możemy jedynie przypuszczać Komandorze.
-Niestety, coś jeszcze?
-Tak... Dziewczyna ma bardzo charakterystyczne blizny na lewym przedramieniu, blizny po cięciu.
-Myśli Pani, że ktoś ją do tego zmuszał?
-Nie wykluczam takiej możliwości, są jednak w takim miejscu, że bez trudu zrobiłaby je sama.
-Dziękuję, za tę informację, jak się obudzi, trzeba będzie ją uważniej pilnować.
-Poza tym, nic szczególnego, młoda jest wysportowana, ale akurat w Najwyższym Porządku to norma. Nic więcej nie jestem w stanie ustalić, może dokładniejsze badanie wykazałoby coś więcej, ale nie mam odpowiedniego sprzętu.
-Rozumiem, i tak bardzo mi Pani pomogła. Teraz tylko niech Pani utrzyma ją przy życiu.
-Zrobię, co będę mogła.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now