Rozdział L

1.3K 73 24
                                    

***Rey
Obudził ją narastający ból ciała, mięśnie były napięte. Nie pamiętała, aby wcześniej odczuwała ten typ bólu, czuła się oszołomiona. Nie otwierała jeszcze oczu, ciemność była jej sprzymierzeńcem. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że nie jest na pokładzie Finalizera, tylko Supremacy. Zerwała się gwałtownie, pociemniało jej w oczach. Z jękiem opadła na poduszki. Leżała przez chwile zamroczona, a potem podniosła się ostrożniej. Nie mogła leżeć, nie mogła okazać słabości. Rozejrzała się po pomieszczeniu, szukała swojej torby. Musiała się przebrać, jak najszybciej udawać, że nic jej nie jest. Wiedziała, że zawiodła, została pokonana przez droidy. Odruchowo chwyciła się za lewe biodro, szukając miecza świetlnego. Z ulgą wypuściła powietrze z płuc. Nie rozbroili jej, dawało jej to szansę na przetrwanie. Gdyby Snoke chciał ją zabić, za jej porażkę, nie zostawiono by jej broni, a ona nie obudziłaby się tu, tylko w celi.
Musiała się uspokoić, ciągle była roztrzęsiona, ulegając panice, nie mogła zrobić niczego konstruktywnego. Skupiła się na oddychaniu, wdech i wydech... Natłok sprzecznych emocji – strachu pomieszanego z ulgą – mógł osłabić jej osłonę. Musiała chronić swój umysł, musiała utrzymać w tajemnicy to, co łączyło ją z Kylo.

Kylo... Wypuściła trzymane ubranie, gdy uświadomiła sobie coś jeszcze. Wiedziała, że choć raczej zachowa życie, to i tak zostanie ukarana. Jednak nie wykonując powierzonego jej zadania, naraziła swojego Mistrza. Kylo Ren był za nią odpowiedzialny, był jej nauczycielem, a co jeżeli Snoke uzna, że to on jest winny jej porażki? Zadrżała, nie była w stanie się ruszyć, przez nią miała zostać skrzywdzona jedyna istota, na której jej zależało. Stłumiła cisnące się jej do oczu łzy, nie miała do nich prawa. Nie obchodziło jej to, że zawiodła Snoke'a, a raczej nie tak bardzo. Bolało ją, że zawiodła Kylo. Ren mógł się po niej spodziewać więcej, popełniła kilka głupich błędów, zasłużyła na pogardę. Z trudem wzięła się w garść, zmusiła się do działania. Na konsekwencje przyjdzie czas później, teraz musiała się przygotować i nie pogarszać swojej sytuacji.

***Kylo
Znalazł rudzielca w mesie oficerskiej. Jak tylko przekroczył próg kantyny, wszystkie toczone rozmowy umilkły. Nawet ci, którzy go nie znali, instynktownie odczuwali strach. Mrok, który go otaczał, był wyczuwalny nawet dla niewrażliwych na Moc. Zdążył się do tego przyzwyczaić, zazwyczaj dostrzegał to jedynie mimochodem. Strach był nieodłącznym elementem Ciemnej Strony, nie obchodziły go odczucia innych, co więcej mógł ich przerażenie wykorzystać do własnych celów. Jednak tym razem było inaczej, jego aura utrudniała mu wykonanie zadania.
Usiadł naprzeciwko oficera.
-Generale...
Coraz lepiej rozumiał odczucia Rey wobec Huxa. Oboje pochodzili z zupełnie różnych środowisk, jedno nie potrafiło zrozumieć drugiego. Sytuację dodatkowo pogarszała niechęć Huxa do wszystkiego, co wiązało się z Mocą. O ile on nauczył się z nim współpracować, to wątpił, aby Rey była kiedykolwiek zdolna do czegoś takiego.
-Czego chcesz Ren?
-Musimy porozmawiać.
-Więc?
Powstrzymał westchnięcie irytacji, Hux był wyjątkowo aroganckim dupkiem. W dziesięciostopniowej skali dałby mu piętnaście. Ciągle się zastanawiał, dlaczego jego Mistrz toleruje rudzielca.
-Nie tutaj, ten temat wymaga szerokiego omówienia. Proponuję wieczorem, na osobności.
Podkreślił ostatnie słowo. Oficer skinął jedynie głową, najwyraźniej zrozumiał aluzję.
-Kolacja?
Potwierdził, czasem Hux myślał całkiem trafnie.
-Czyżbyś zamierzał zabrać swoją nieokiełznaną uczennicę?
-Nie tym razem, jednak jeśli sprawi ci to przyjemność, przy następnej okazji ją zabiorę.
-Nie dziękuję, obejdzie się.

Zadanie odciągnęło jego myśli od Rey. Wiedział, że jego podopieczna dopiero odzyskała przytomność. Jeszcze jej nie odwiedził, postanowił dać jej czas na odzyskanie energii. Największym problemem jego uczennicy była jej stosunkowo niewielka siła i wytrzymałość. Dziewczyna była drobna, a lata niedożywienia zrobiły swoje. Choć była silniejsza niż wcześniej, to nadal było to za mało. Nie mógł nazwać jej słabą, była potężna i szybka, niestety jej ciało nie było w stanie znieść tyle, co innych Renów.
O ile jeszcze w czasie walki mieczem świetlnym siła fizyczna, nie miała aż takiego znaczenia – można ją było zrekompensować szybkością i techniką, to w innych sytuacjach nie zawsze było to możliwe.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now