Rozdział XLVII

1.4K 73 33
                                    

***Kylo
Ostatnie działania Ruchu Oporu były niepokojące, atak na Finalizera był jedynie jednym z wielu. Przez ostatnie tygodnie utracili kilkanaście mniejszych okrętów, a kilka gwiezdnych niszczycieli wymagało naprawy. Zniszczenie bazy Starkiller prawie półtora roku temu, znacząco osłabiło Najwyższy Porządek i zachwiało skrupulatnie przygotowywanymi planami. Zbudowanie tej placówki, trwało ponad dwadzieścia lat. Mimo że jej odbudowa miała potrwać znacznie krócej, to środki, które początkowo miały zostać poświęcone na rozbudowę floty, zostały skierowane na odbudowę tej broni.
-Z przeprowadzonych analiz wynika, że głównym celem ataków terrorystów są konwoje z zaopatrzeniem, oraz pojedyncze statki.
-Uważam, że należy zgrupować okręty i w ten sposób ograniczyć straty. Terrorystów jest zaledwie garstka, nie są w stanie zagrozić silnie uzbrojonemu konwojowi.
-To jedyne pozorne rozwiązanie problemu, nie mamy wystarczającej liczny okrętów. Jeżeli wzmocnimy konwoje, nie będziemy w stanie objąć tak wielkiego obszaru, chyba że zmniejszymy ilość konwojów.
-Niemożliwe, nasza gospodarka nadal jest w trakcie rozbudowy, wiele z komponentów musimy transportować z nieznanych regionów, ponieważ produkcja tu na miejscu jeszcze nie została wznowiona. Nasze możliwości produkcyjne choć przez ostatni rok znacznie się zwiększyły, to nadal jesteśmy dalecy od docelowej produkcji. Za kilka miesięcy wdrożymy produkcje turbolaserów w kolejnej placówce, dzięki temu będziemy w stanie uzbroić dwukrotnie więcej okrętów w tym samym czasie.
Powstrzymał ziewnięcie, nie interesowały go szczegóły techniczne i informacje dlaczego brakuje okrętów. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę, Najwyższy Porządek dopiero niedawno wyszedł z ukrycia, nie od razu Imperium zbudowano. Od kilku godzin trwała jałowa dyskusja i prześciganie się w tych samych argumentach. Jak na razie milczał, zresztą nie on jeden. Jego Mistrz biorący udział w konferencji za pośrednictwem holołączności jedynie obserwował spór.

Rozejrzał się po sali, w rozmowie brało udział kilkanaście osób, ale zaledwie pięć znajdowało się na pokładzie. Resztę widział w postaci hologramów, komunikujących się za pośrednictwem wielokrotnie zaszyfrowanej łączności. Protokoły bezpieczeństwa zostały wypracowane jeszcze w czasach, gdy organizacja działała w całkowitym ukryciu. Chociaż zostali wykryci nieco wcześniej niż początkowo się spodziewano - zawiódł czynnik ludzki, to przynajmniej Senat był zbyt skorumpowany i zlekceważył zagrożenie, mimo wysiłków jego matki. Natychmiast odepchnął od siebie wszystkie emocje z nią związane, Ben Solo nie żył, był jedynie słabą i marną istotą. On, Kylo Ren zniszczył go, dodatkowo w obecności Snoke'a, nawet w postaci hologramu należało uważać na myśli i emocje.
-Należy więc zaatakować.
-Ciekawe jak? Ci tchórze zaszyli się i nie wiadomo gdzie szukać.
-Należy więc przeczekać!
-Nie.
Chociaż nie podniósł głosu, wszystkie spojrzenia padły na niego. Część widziała go pierwszy raz bez charakterystycznej maski, mimo że od wielu miesięcy pokazywał się bez niej publicznie. W miarę możliwości unikał tego typu spotkań, pojawiał się na nich, jedynie wtedy gdy było to absolutnie konieczne.
-Brak reakcji jedynie ich zachęci, da im nadzieję, a na to nie możemy sobie pozwolić. Rebelia, czy jak się teraz nazywają, opiera się na złudnej nadziei na zwycięstwo. Jakiekolwiek sukcesy przyciągną nowych, takich którzy nie dołączyliby wcześniej.
Moc lekko się wzburzyła, zapowiadając konfrontacje. Zmarszczka była tak niewielka, że ktoś nie wyczulony na subtelne drgania, nie zauważyłby jej.
-Wystarczy jedynie zablokować przepływ informacji.
-Bzdura, nie od dziś wiadomo, że mają własny przepływ informacji, a to co zakazane najszybciej rozchodzi się po holonecie.
-O, nie wiedziałem, że mamy tu eksperta. Tak się składa, że holonet i cenzura to jedna z moich specjalności, a Pan nie jest nawet wojskowym! Niech Pan lepiej wraca do swoich przestarzałych sztuczek. Moc - prychnął - też mi coś.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że reprezentuje ten najbardziej znienawidzony i niezrozumiały odłam Najwyższego Porządku. Wielu nie pojmowało jego istoty. Moc była dla nich jedynie bajeczką, zabobonem. Mylili się, to właśnie wrażliwi na Moc mieli największy wpływ na kształtowanie losów galaktyki.
Spojrzał na mężczyznę o posiwiałych włosach, niedbałym ruchem dłoni unieruchomił go. Zachowywał pozorny spokój, nie rzucił się, nie wyciągnął miecza. Patrzył w oczy swojej ofierze, gdy zbliżał kciuk i palec wskazujący prawej dłoni. Oficer w czarnym mundurze otwierał i zamykał usta, jak ryba wyjęta z wody. Nie obchodziło go czy błaga o litość, czy próbuje przekazać coś innego.
-Wystarczy.
Spokojny, całkowicie wyprany z emocji głos Snoke'a, sprawił, że zapadła całkowita cisza. Część z obecnych skuliła się, zapewne oczekiwali wybuchu gniewu. Naczelny Wódz po raz pierwszy od rozpoczęcia spotkania, wypowiedział jakiekolwiek słowo.
Uwolnił niedoszłego trupa z uścisku Mocy.
-Ta dyskusja do niczego nie prowadzi, zapoznajcie się z danymi i przemyślcie to. Narada zostaje odroczona.
Powoli wszyscy się rozchodzili do swoich obowiązków, on również zamierzał to zrobić.
-Zaczekaj mój uczniu, musimy porozmawiać.
Zauważył, że reszta z obecnych wzdrygnęła się i jeszcze szybciej opuściła pomieszczenie, dla niewtajemniczonych, starożytny język mógł brzmieć nieco upiornie.

Darkness rises and light |REYLO|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz