Rozdział LXVIII

932 69 40
                                    

 Uwaga, rozdział zawiera sceny przemocy nieodpowiednie dla wszystkich czytelników. Jednocześnie pragnę przypomnieć, że akcja opowiadania dzieje się po Ciemnej Stronie Mocy i działania nieetyczne i brutalne są w nią wspiane. NIE POPIERAM zachowania głównych bohaterów, takie zachowanie w naszym świecie JEST CAŁKOWICIE NIEDOPUSZCZALNE.
A teraz po tym drobnym wstępie, zapraszam do czytania.

  ***Hux
   Stał na kładce dowodzenia, ręce miał splecione za plecami. Czekał. Nie podobało mu się, że jego rola została ograniczona do bycia obserwatorem.
   Rozejrzał się po mostku, to miejsce należało do niego, miał w nim władzę niemal absolutną, jego podwładni byli zobowiązaniu mu do posłuszeństwa pod groźbą śmierci. Cała, potężna siła niemal trzy kilometrowego okrętu była pod jego rozkazami. Poniżej jego stóp we wnękach siedzieli niżsi stopniem oficerowie i technicy odpowiedzialni za obsługę systemów niszczyciela. Ze swojego miejsca z łatwością mógł dostrzec ekrany ich stanowisk oraz to, w jaki sposób pracują.
   Podszedł do głównej holoprojekcji taktycznej, kilkoma naciśnięciami powiększył interesujący go obszar. Widział symbole prezentujące transportowiec oraz dwa myśliwce. Kody transponderów identyfikowały poszczególne jednostki. Pokiwał z uznaniem głową, gdyby nie został uprzedzony, byłby pewien, że ma do czynienia z prawdziwą awarią. Niechętnie musiał przyznać, że wyglądało na to, że Ren wiedział, co robić.
   ‒ Status? ‒ spytał niemal od niechcenia.
   Nie spojrzał w kierunku swojego adiutanta, nadal uważnie studiował wyświetlane symbole.
   ‒ Jesteśmy gotowi, aby przejść do kolejnej fazy operacji.
   ‒ Dobrze.
   Odczekał jeszcze kilkadziesiąt sekund, nim wydał rozkaz.
   ‒ Łączność wysłać wiadomość.
   ‒ Tak jest Sir... Wiadomość wysłana.
   Jego uprawnienia jako generała Najwyższego Porządku były na tyle duże, aby polecić udzielenie pomocy uszkodzonej jednostce, oczywiście nie zrobił tego osobiście, byłoby to podejrzane, od tego miał swoich podwładnych. Teraz ponownie pozostało mu tylko czekać.

   ***Kylo
   ‒ ...macie zgodę na dokowanie poruczniku.
   ‒ Potwierdzam, jest zgoda na dokowanie.
   Manewrowanie w taki sposób, aby symulować poważne uszkodzenie napędu, nie było proste. Sytuację nieco ułatwiał fakt, że ten myśliwiec nie był rozpowszechniony, a jego specyfikacja techniczna była objęta klauzulą tajności, więc wszelkie anomalie związane ze sprawnością steru, powinny zostać uznane za błąd nowoczesnych systemów.
   Wszystko było przygotowane, musiał jeszcze uprzedzić swoją uczennicę, że przechodzą do kolejnego etapu planu.
   ‒ CT-3522 kontroluj sytuację.
   ‒ Tak jest Sir.
   Sięgnął po Ciemną Stronę, po jej całą zgromadzoną potęgę, otoczył się nią, szykując się na najbardziej niebezpieczny moment. Teoretycznie wciąż istniało prawdopodobieństwo, że się mylił i transportowiec nie został przejęty. Jednak weryfikacja tego po znalezieniu się wewnątrz, nie powinna mu zająć więcej niż kilka sekund.
   Dostroił swój naręczny komunikator, tak aby za pośrednictwem systemów łączności myśliwca wciąż mieć kontakt z Rey i Finalizerem.
   Czekał na wyrównanie się ciśnień, w zaciśniętej dłoni trzymał swój miecz świetlny. W momencie, gdy nad włazem pojawiło się zielone światło, sygnalizujące możliwość otwarcia włazu, Moc ostrzegła go przed zagrożeniem. Nie miał już żadnych wątpliwości, statek został przejęty.

   Pchnął właz Mocą, użył na tyle dużo siły, że przygniótł stojącego za nimi rodianina. Ten ruch umożliwił mu wyślizgnięcie się wąskim przejściem. Klinga jego miecza świetlnego obudziła się do życia z sykiem, odbił dwa kierowane w niego strzały. Musiał przyznać, że mieli refleks, jednak dla niego byli wciąż zbyt wolni. Fala przerażenia pozostałej przy życiu dwójki uderzyła w niego. Przez krótką chwilę, niemal mgnienie oka napawał się nim, czerpał z niego.
   Uniósł wyżej klingę i prowadzony potęgą Mocy, odbijał kolejne wiązki. Wysoką, ciemnoskórą kobietę najpierw trafił w nogę, chciał poczuć jej ból i dopiero kolejną odbitą wiązką zakończył jej życie. Jej towarzysza przyciągnął do siebie i przebił mieczem o potrójnej klindze. Gdyby miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości odnośnie losów transportowca, symbol na skórzanej kurtce kobiety rozwiałby je całkowicie. Napastnicy pochodzili z Ruchu Oporu.
   Rey dołącz do mnie.
   Tak Mistrzu.
   Świadomie posłużył się językiem Sithów, łączność w tym paśmie nie była zabezpieczona, a nie chciał, aby reszta jego przeciwników poznała jego kolejne kroki.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now