Rozdział LXVII

1K 70 65
                                    

***Rey
‒ Ręka prosto, w tym ruchu nie możesz jej zginać w łokciu.
Otarła pot z czoła i jeszcze raz wykonała cięcie. Ten atak wymagał od niej zaangażowania całego ciała, wzięcia zamachu znad lewego ramienia. Cios, jeżeli wykonało się go poprawnie, był potężny.
‒ Źle! Ostrze musi przejść płasko, równolegle do ziemi.
Powtórzyła ruch.
‒ Nie.
Poczuła ból, gdy posłał w jej kierunku falę Ciemnej Strony. Skrzywiła się, ale nie odsuwała od siebie cierpienia, w pełni na nie zasłużyła. Otworzyła się na to doznanie, aby wchłonąć jego energię, wzmocnić się.
Czuła już zmęczenie mięśni i irytację, poznawanie nowych ruchów i sekwencji zawsze bardziej ją męczyło od zwyczajnego treningu, wymagało od niej sporej koncentracji. Każdy z nowo poznanych elementów musiała powtórzyć wiele razy, zapamiętać go i wyćwiczyć tak, aby nie wymagał od niej myślenia. Sprowadzić go do poziomu odruchu i instynktownie z niego korzystać.
Kylo podszedł do niej i pokręcił głową.
‒ Chwyt ‒ powiedział z naganą w głosie.
Rozluźniła dłoń i pozwoliła, aby poprawił ułożenie jej palców na rękojeści. Z trudem powstrzymała uśmiech, gdy poczuła dotyk jego dłoni w rękawiczce na swojej odsłoniętej skórze. Teraz trwał trening i nie mogła myśleć o takich rzeczach, ponownie skupiła uwagę na ćwiczeniach. Mistrz stanął za jej plecami i chwycił jej nadgarstek, poprowadził jej ciało i ostrze, pokazał, jak ma się ruszać, aby osiągnąć pożądany efekt. Powtórzył ten gest kilka razy.
‒ Teraz sama.
Odsunął się od niej i skinął głową. Zamknęła oczy i odtworzyła ruch z pamięci.
‒ Dobrze, jeszcze raz.
Powtarzała ćwiczenie w nieskończoność, słuchała wskazówek Mistrza, wprowadzając drobne korekty. Wszystko musiało być perfekcyjnie, najmniejszy błąd w walce mieczem świetlnym, mógł zakończyć jej życie.

Uniosła wysoko ostrze, szykując się do odparcia uderzenia znad głowy. Odkryła, że ruch Kylo był zmyłką, gdy było już za późno na działanie. Niestabilna klinga uderzyła ją w pierś. Zgasiła miecz świetlny i ukłoniła się, gdyby ostrze miało pełną moc, właśnie by umierała.
‒ Za dużo analizujesz, myślisz, zamiast skupić się na Mocy. Zaufaj jej, pozwól, aby ta energia przepływała przez twoje ciało i łączyła cię z twoim kryształem. Czujesz tę więź, pożądasz jej. Wiele razy łączyłaś się z nią głębiej. Mimo to wciąż nie pozwalasz się jej prowadzić.
Skinęła głową, podczas sparingu czuła jak Ciemna Strona ją przenika, więź ze swoim mieczem, ale nie zanurzała się w Mocy, tak głęboko, jak mogła.
‒ Zamknij oczy Rey, rozluźnij się. Przypomnij sobie, czym jest Mrok, poczuj to na nowo.
Wykonała jego polecenie, skupiła się na swoim oddechu, odnalazła swoimi zmysłami kryształ. Dzikość jej potęgi, niestabilność i nieprzewidywalność. Czas zwolnił, prądy Ciemnej Strony ją opływały, dotykały jej umysłu.
‒ Dobrze, nie zapominaj o tym Rey. Miecz świetlny to coś więcej niż broń, to nie tylko przedłużenie twojego ciała, ręki, ale przede wszystkim twojej Mocy.
Otworzyła oczy i ponownie obudziła do życia swoje ostrze, była gotowa.

Skoczyła wysoko, wykonując salto w powietrzu. Wylądowała na mocno ugiętych nogach, nisko, tak aby zaatakować na wysokości kolan Mistrza. Bez trudu ominął jej uderzenie, ale nim ją zaatakował, była już w innym miejscu. Ćwiczenia rozciągające i trenowanie akrobacji opłaciło jej się, z coraz większą łatwością wykorzystywała je w walce. Mimo to wciąż nie udało jej się trafić Mistrza, był dla niej zbyt szybki, za łatwo przewidywał jej ruchy.
Wykonała cięcie z półobrotu, dwie czerwone klingi zderzyły się ze sobą z charakterystycznym sykiem, w powietrzu unosił się zapach ozonu. Jak zwykle z zazdrością zauważyła, że choć ona była już bardzo spocona i z trudem łapała oddech, to po Renie nie było widać żadnej z oznak zmęczenia.
Lewą ręką otarła pot z czoła i chwyciła rękojeść. Zachwiała się pod siłą uderzenia jej Mistrza, zamiast usiłować utrzymać się na nogach, wykorzystała tę energię, aby wydłużyć swój odskok. Skrzywiła się, czując ból w plecach, musiała coś nadwyrężyć w czasie jednej z walk. Nie przejmowała się tym szczególnie, różnego rodzaju urazy związane z intensywnym treningiem były dla niej codziennością. Niemal przestała zwracać uwagi na drobne siniaki i stłuczenia, stały się dla niej czymś całkowicie zwyczajnym, normalnym.
Kylo ponownie ją zaatakował, cios nadszedł od dołu. Opuściła niżej klingę, aby go zablokować, ale pociągnięcie Mocą wyrwało ją z równowagi. Przygotowana była na pchnięcie, przez to zareagowała inaczej, niż powinna. Osiągnęła przynajmniej tyle, że odsunęła od siebie swój miecz i nie nadziała się na ostrze, a jedynie boleśnie uderzyła kolanami o podłogę.
Nim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować na nietypową sytuację, Mistrz przyłożył jej drgającą klingę do gardła. Odsłoniła szyję w poddańczym geście. Przymknęła oczy, była zmęczona, a mięśnie całego ciała protestowały od nadmiernego wysiłku. Miała przyspieszony oddech, nie była już w stanie ustabilizować go.
‒ Nie myśl, jak ty byś postąpiła Rey, im ktoś jest mniej przewidywalny, tym trudniej go pokonać. Możesz wstać, na koniec przebiegnij jeszcze czterdzieści okrążeń.
Skinęła jedynie głową, nie mając siły odpowiedzieć. Kylo dbał o to, aby była zmęczona i ponownie nie wpadła na pomysł nocnego biegania.
Chociaż sytuacja nieco się uspokoiła, to nadal budziła się w nocy i miała problem, aby ponownie zasnąć.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now