Rozdział LVI

1.6K 84 68
                                    

***Rey
Obudziła się, czując ból ciała, zadrżała lekko. Obiektywnie nie było aż tak źle, spodziewała się, że będzie gorzej. Z cichym jękiem obróciła się na bok, przed snem położyła na szafce swój komunikator, chciała zobaczyć, która jest godzina. Trzecia w nocy wyjaśniała, dlaczego była aż tak zmęczona, chciało jej się strasznie pić. Podniosła się z jękiem, przez chwilę siedziała na łóżku, walcząc ze zmęczeniem i zawrotami głowy. Pragnienie jednak było silniejsze, pociemniało jej w oczach, gdy wstała. Musiała podeprzeć się ściany, aby nie upaść. Obciągnęła rękawy piżamy, nawyk zasłaniania skóry był silny. Nachyliła się nad zlewem i zaczęła łapczywie pić, chłodna woda przyniosła jej ulgę. Ochlapała jeszcze twarz i wróciła do pokoju, z westchnieniem położyła się na łóżku i zakopała w pościeli. Zamknęła oczy, już po chwili spała.

***Kylo
Wszedł cicho do jej pokoju, westchnął z rezygnacją, widząc, że kołdra leży skopana na ziemi. Nie pierwszy raz pomyślał, że Rey w nocy musi się strasznie wiercić. Podszedł do niej i starannie ją okrył, dziewczyna lekko się poruszyła. Delikatnie odsunął kosmyki włosów, które spadły jej na czoło. Lubił patrzyć jak spała, była wtedy taka spokojna, delikatna... Oddychała spokojnie, jej klatka piersiowa rytmicznie unosiła się i opadała. Obserwował ją jeszcze przez chwilę, koniecznie musiała wypocząć. Na szafce nocnej postawił szklankę z musującym płynem, Rey nie znosiła go, ale to powinno ją wzmocnić. Obok jej miecza położył karteczkę z instrukcjami dla niej. Rzucił jej ostatnie spojrzenie i wyszedł.

Na dachu stały już równe rzędy adeptów, sądząc po nietęgich minach, przynajmniej niektórzy cierpieli na kaca. Zdecydowanie powinni nauczyć się umiaru, być może wczorajsza lekcja im w tym pomoże. Nic tak nie przemawiało do świadomości, jak przykład. Ćwiczenia jeszcze się nie rozpoczęły, Davon Ren czekał na jego sygnał. Skinął przyzwalająco głową, adepci zaczęli wykonywać wytrenowane sekwencje. Obserwował ich uważnie, nie szukał ucznia, ale już na tym etapie można było zauważyć lepszych i gorszych. Jako Wielki Mistrz mógł doradzić niezdecydowanym rycerzom, wskazać obiecujące przypadki. Wcześniej, gdy trafił się ktoś wybitny, udzielał kilku lekcji, sprawdzał kandydata, jednak w żadnym wypadku nie zdecydował się kontynuować szkolenia. Wiedział jednak, że często po takiej rekomendacji adept szybko znajdował Mistrza. Dopiero Rey miała prawo do tytułu Ucznia Wielkiego Mistrza. Różniła się znacząco od ćwiczących adeptów, żaden z nich nie poruszał się z jej gracją, większość była znacznie lepszymi wojownikami, potrafili lepiej od niej korzystać z Mocy, ale nie mieli jej gracji i wdzięku. Większość preferowała siłę, brutalny atak pozbawiony finezji. Rey nie była w stanie zrobić czegoś takiego, brakowało jej siły i postury. Dziewczyna od początku miała świadomość, że większość jej przeciwników będzie od niej silniejsza i większa. Uczyła się obserwować, myśleć... Na razie jej próby były toporne, często specjalnie jej się wystawiał, aby zobaczyć, jak zareaguje. Ponieważ brakowało jej doświadczenia, nie wszystko zauważała, a czasem zwyczajnie nie potrafiła wykorzystać okazji, jednak robiła postępy.
-Wyżej!
Chwycił jednego z adeptów za nadgarstek i poprawił dostrzeżony błąd. Zobaczył przerażenie na twarzy adepta, bith musiał niedawno dołączyć do zakonu. Nie potrafił określić jego wieku, mężczyzna mógł być nawet starszy od niego i nie byłby wyjątkiem wśród adeptów. Wielu zdziwił jego wiek, gdy przestał nosić maskę.
-Wielki Mistrzu.
Bith skłonił się głęboko.
-Skup się na ćwiczeniach, to nie czas na formalności.
Obserwował przez moment czy wprowadził korektę, a potem przeszedł dalej. Kiedy obserwował ćwiczenia przyszłych Rycerzy Ren, zapragnął sam potrenować. Kata ćwiczył regularnie, ale przez ostatni tydzień podróży nie miał takiej możliwości. Zastanawiał się, czy nie poćwiczyć z którymś z Mistrzów. Od dawna nie miał porządnego sparingu, Rey mimo wyraźnych postępów nie była w stanie mu dorównać.
Główna część treningu trwała jeszcze przez godzinę, ciała uczniów pokryte były potem, durastalowe ostrza kreśliły kolejne łuki.
-Stop, macie pięć minut odpoczynku.
Adepci zaczęli siadać na dachu i medytować, widział ich zmęczenie, przyspieszone oddechy. Musieli się jeszcze wiele nauczyć.
Nie poświęcał pojedynkom szczególnej uwagi, jego myśli krążyły wokół dzisiejszego planu dnia i czekającego go szeregu narad. Zastanawiał się, w jaki sposób mógłby w przyszłości wykorzystać Rey przy sprawach dotyczących zakonu, przede wszystkim umożliwiłoby mu to, dokładniejsze kontrolowanie dziewczyny. Rey pozostawiona sama sobie, miała prawdziwy dar do wpadania w kłopoty. Dodatkowo inny punkt widzenia, mógł okazać się przydatny. Już dawno zauważył, że Rey patrzy zupełnie inaczej na wiele spraw, nie myślała schematami. Ponieważ formalnie ją ukarał, mógł to wykorzystać. Po tym, jak wydobrzeje, mógł ją zabrać na kilka narad pod pretekstem kary, na nic szczególnie ważnego, to mogłoby wzbudzić znacznie większe kontrowersje. Później mógłby poznać jej punkt widzenia, zobaczyć w jaki sposób wyciąga wnioski na podstawie zwykłej obserwacji. Rey była spostrzegawcza i inteligentna, jedynie brakowało jej wiedzy i doświadczenia. Nie odważyłby się przydzielić jej samodzielnego zadania, jeszcze przez długi czas, ale powoli mogła zacząć go odciążać w mniej ważnych kwestiach.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now