Rozdział XLIX

1.3K 77 14
                                    

Na wstępie chciałam was przeprosić za tak długą przerwę, miałam zanik weny. Nie byłam pewna, jak ten rozdział ma wyglądać. Dlatego jeszcze raz chciałabym was przeprosić, ale wolę nie dodać rozdziału niż dodać bubel. Zwłaszcza że kolejne rozdziały będą niezwykle istotne dla ogólnej fabuły i relacji między Rey i Kylo. Nie przedłużając zapraszam do czytania.

***Rey
Emocje otaczających ją osób przytłaczały ją. Wzajemna niechęć i napięcie mieszały się z podnieceniem i oczekiwaniem. Wyczuwała je wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej, nie potrafiła ich wytłumić, utrudniały jej skupienie. Miała mętlik w głowie. Wahała się, czy zwrócić się z prośbą o pomoc do Mistrza. Nie wiedziała, czy powinna jako Ren, zwłaszcza że Kylo był ciągle zajęty, nie wiedziała nawet gdzie go szukać. Oczywiście w razie palącej potrzeby mogła użyć Mocy, ale to raczej nie było aż tak ważne. Przetarła oczy, była zmęczona, ale poprzedniej nocy mimo jej wysiłków sen nie nadszedł. Powrót do pokoju niewiele pomógł, napięcie było już na tyle duże, że wyczuwała je nawet tutaj. Usiadła, postanowiła ponownie spróbować medytacji. Kończyły jej się alternatywy, na statku nie mogła robić wiele więcej. Najchętniej poćwiczyłaby z mieczem świetlnym, to zawsze pozwalało jej pozbyć się nagromadzonego napięcia. Wyładować się, ukoić nerwy. Były dwa zasadnicze problemy, brak miejsca i zakaz Kylo. Na pierwszy nic nie mogła poradzić, a jeżeli chodziło o drugi... Aktualnie była w takim nastroju, że była skłonna zaryzykować, a konsekwencjami martwić się później. Jednak skoro na pierwszy i tak nic nie mogła poradzić, to były to i tak tylko rozważania teoretyczne. Za myśli nie mógł jej ukarać. Chyba...
Wstała i zaczęła krążyć po kabinie, dłonią zaciśniętą w pięść drapała blizny. Ich nieznośne mrowienie doprowadzało ją do szału, potrzebowała całej siły woli, aby nie doprowadzić do rozlewu własnej krwi.
-Cholera!
Miała dość, uderzyła z całej siły pięścią w ścianę, a potem jeszcze raz i jeszcze. Wyładowywała swoją wściekłość i frustracje.
-Co ta ściana ci zrobiła?
Odwróciła się gwałtownie, nie była w nastroju do żartów. Była w morderczym nastroju. Zobaczyła, że jej Mistrz stał oparty o ścianę, jak mogła go nie wyczuć?
-Uspokój się, zaraz zrobisz sobie krzywdę.
Dlaczego miała takiego pecha? Przez cały dzień, gdy go potrzebowała, nie był obecny. Teraz, jak tylko zapragnęła samotności, pojawił się.
Podszedł do niej, osaczył, uniemożliwiając jej ucieczkę. Instynktownie spięła się, była w pułapce. Zastanawiała się, czy nie wymierzy jej kary, wbrew sobie poczuła obawę.
-Co się dzieje Rey? Nie zachowujesz się normalnie, jesteś cała wzburzona, spięta...

***Kylo
Obserwował ją od dłuższego czasu, dziewczyna zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy, zbyt zajęta walką z samą sobą. Nie potrzebował Mocy, aby stwierdzić, że coś było mocno nie tak. Tylko nie potrafił zrozumieć dlaczego. Oczywiście zmęczenie po nieprzespanej nocy mogło się do tego przyczynić, ale nie aż tak. Domyślił się, że teraz będzie ciężko z niej wydusić przyczynę. Gdyby parę dni temu nie pokpił sprawy, byłoby znacznie łatwiej.
-Rey...
Podniosła wzrok, w jej dużych, brązowych oczach widział niezrozumienie i przytłoczenie.
-Mów Rey, nie obawiaj się. Daj sobie pomóc.
Wahała się, odkąd stracił jej zaufanie, jeszcze trudniej było od niej wydobyć informacje. Wreszcie zaczęła mówić.
-Za dużo rzeczy na raz, wszystko się skumulowało, ja już nie daję rady...
Gdy skończyła mówić, był w kropce, nie wiedział, jak ma postąpić. Sytuacja była nietypowa.
-Mistrzu, wiem, że jestem za słaba. Ciągłe problemy...
-Rey, jesteś zagubiona, ale to naturalne. Słaba? Nie... Nie znam nikogo więcej, kto miałby dość odwagi, aby bez żadnego przeszkolenia rzucić mi wyzwanie. NIKOGO Rey! Jesteś silniejsza, niż myślisz, weź się w garść! Za kilka dni masz udowodnić, że nie popełniłem błędu i że nie zmarnowałem na ciebie czasu! Masz to udowodnić nie tylko mi, ale i Naczelnemu Wodzowi!
Spuściła głowę, ciągle było w niej tak wiele z dziecka. Była taka młoda i niedoświadczona.
-POWIEDZ mi, czy popełniłem błąd?!
-Nie Mistrzu.
-Udowodnij mi to! Opanuj się!
Był dla niej ostry, musiał nią potrząsnąć. Z doświadczenia wiedział, że to działało na nią najlepiej. Z drugiej strony nie mógł przesadzić, dlatego po chwili złagodził ton. Teraz gdy zwróciła już na niego uwagę, musiał wyjaśnić jej wątpliwości. Udzielić lekcji.
-To naturalne, że czujesz strach. Tylko głupiec nie zna strachu. Ty jednak nie możesz pozwolić, aby strach przejął nad tobą kontrolę.
-Rozumiem Mistrzu.
-Dobrze. Nie potrafisz zablokować emocji innych? Wykorzystaj je, spokój to kłamstwo...
-Jest tylko pasja.
Dziewczyna odruchowo wypowiedziała kolejne słowa kodeksu.
-Każdy ma słabości Rey, każdy... Wykorzystaj własne, przekształć je w swoją siłę. Zdobądź potęgę.
-Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo. Dzięki zwycięstwu, zrywam łańcuchy. Moc mnie wyzwoli.
-Tak, nie zapominaj o tym. Kodeks to coś więcej niż mantra niż wskazówki. To esencja Ciemnej Strony. Zerwij łańcuchy przeszłości, zerwij łańcuchy strachu. Twoja słabość może stać się twoim atutem.
-Zapamiętam Mistrzu.
-Dobrze, a teraz pokaż mi tę rękę. Nie wygląda to dobrze.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now