Rozdział VI

1.8K 102 36
                                    

*** Rey
Kiedy namaszczał ją swoją krwią, czuła jedynie strach. Mimo że zgodziła się zostać jego uczennicą, nadal się go bała. Wiedziała, że nie będzie szczęśliwa i nie będzie mogła być sobą. Była to jednak jej jedyna nadzieja. Musiała się jej trzymać. Nadal nie była pewna czy postąpiła słusznie, nie była przekonana co do Mocy, a zwłaszcza do jej ciemnej strony. Prawda była jednak taka, że nie miała wyboru. Moc lub śmierć, a ona chciała żyć. Rozpoczęło się dla niej nowe życie. Gdy została sama, spojrzała w lustro. To nie była ona. Można było ją wziąć za chłopaka. Nie miała ani piersi, ani długich włosów. Strój również... W ogóle na niej nie leżał. Krój był typowo męski, niedopasowany do kobiecej sylwetki ciała. Nigdy nie była szczególnie piękna, a teraz... Miała ochotę się rozpłakać, zastanawiała się co właśnie uczyniła. Ten potwór, który prześladował ją w koszmarach, miał ją szkolić. Miała stać się taka, jak istota, istota którą pogardzała.
-Co ja zrobiłam?
Wyszeptała tak cicho, że ledwie dotarło to do jej uszu. Klękając zdradziła wszystkie swoje ideały, chciała pomagać, a nie sprawiać cierpienie. Starła smugę krwi z czoła. Krwi mordercy. Sama wkrótce zostanę morderczynią. Coraz bardziej się zastanawiała, jak wielki błąd popełniła. Może lepiej było zginąć? Nie chciała stać się zimnokrwistym potworem, co zabija bez mrugnięcia okiem. Co myślała, przyjmując jego propozycje na Skale? Co nią kierowało, gdy wyciągała rękę? Była wściekła na samą siebie, za swoją głupotę. Wściekłość, smutek, żal... Podeszła jeszcze raz do lustra, które pozostawił droid. Była rozdarta. Czerń była dobrym kolorem. Bo dziś opłakiwała samą siebie. Jednak po policzku, spłynęła tylko jedna jedyna łza.
-Panienko? Przyniosłem posiłek, za 3 godziny kolejna sesja w zbiorniku bacta.
Skinęła głową nie odwracając się. Musiała udawać, zachować kamienną twarz. Udawać, że nic się nie stało. Przełknęła ślinę, miała ściśnięte gardło. Nie była również głodna, żołądek miała zawiązany w supeł. Musiała jednak jeść. Poczekała, aż mężczyzna zostawi ją samą. Obserwowała jego odbicie w lustrze i jak wychodził. Odwróciła się dopiero wtedy, gdy drzwi się za nim zamknęły. Usiadła na krześle i spojrzała na tace, a potem zabrała się do jedzenia.

Wreszcie po spędzeniu półtorej miesiąca w szpitalu wypuszczono ją. Kylo Ren prowadził ją korytarzami okrętu. Milczała, na głowie miała kaptur, aby ukryć swą fryzurę. Starała się zapamiętać drogę. Wskazał na jedne drzwi.
-To są drzwi do mojej kajuty.
Otworzył drzwi znajdujące się obok i wprowadził ją. Pokój był dość duży. Łóżko, szafa, lustro. Stolik z dwoma krzesłami, biurko i półka. Przy łóżku stała niewielka szafka nocna. Pokój nie był szczególnie przytulny, ale wydawał się wygodny. Widziała jeszcze dwie pary drzwi.
-Za tymi jest łazienka.
- Mistrzu. A te?
-Prowadzą do mojej kajuty.
Przełknęła ślinę. Nie dość, że był jedynie za ścianą to jeszcze miał bezpośrednie przejście do jej pokoju.
-W szafie masz ubrania, a w łazience potrzebne kosmetyki. Pierwszą lekcję zaczniemy natychmiast.
Wyjął z szafy i rzucił jej matę.
-Rozłóż ją na podłodze i usiądź na niej ze skrzyżowanymi nogami.
Wykonała jego polecenie.
-Twoją pierwszą lekcją będzie nauka kodeksu Sithów. Rycerze Ren go przejęli, ponieważ zawiera esencje ciemnej strony Mocy. Skup się i zapamiętaj go. To coś więcej niż słowa do zapamiętania, formułka do wykucia. Naucz się ich, zrozum je. To one są drogą do prawdziwej potęgi, do potęgi Ciemnej Strony Mocy.
Jest to parafraza słów Lorda Qordisa
Obserwowała jak chodzi podczas mówienia. Wsłuchiwała się w jego słowa.
-Spokój to kłamstwo
Jest tylko pasja.
Dzięki pasji osiągam siłę.
Dzięki sile osiągam potęgę.
Dzięki potędze osiągam zwycięstwo.
Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.
Moc mnie wyzwoli.
Wysłuchała kodeksu, te siedem linijek miało jej już na zawsze towarzyszyć. Obudzona w środku nocy z głębokiego snu, musiała umieć je wyrecytować bez zająknięcia. Jednak na razie były to dla niej puste nic nieznaczące słowa. Ich zrozumienie wymykało się jej. Były mroczne i tajemnicze...
-Tłumaczenie nie jest doskonałe. Nie chodzi o spokój, czasem nawet użytkownik ciemnej strony musi się wyciszyć. Głęboka medytacja jest konieczna, aby poznać ciemną stronę Mocy. Prawdziwym kontekstem jest pokój. Zawsze trwa jakaś wojna. Wewnętrzna zewnętrzna. Nigdy nie ma prawdziwego pokoju. Wojna, walka trwa zawsze. Zapamiętaj to dobrze.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now