Rozdział III

1.7K 91 23
                                    

*** Kylo
Warunki pogodowe tej placówki nie zachwycały. Pogoda była gwałtowna i zmienna. Dodatkowo utrudniała ucieczkę więźniom. Oddał dziewczynę strażnikom, a następnie przekazał odpowiedzialnemu za to wszystko oficerowi szczegółowe instrukcje.
-Dziewczyna musi przeżyć, nie możecie jej zakatować. Niezależnie od wybryków. Sam Naczelny Wódz tego oczekuję. Ma się to jednak odbyć tak, aby nie była świadoma specjalnego traktowania. Wszystkie kary za niesubordynację mają być surowe.
-To zrozumiałe sir. Jednak co z więźniami? Jest drobna i jest kobietą.
-Nie robić nic. Wkroczyć jedynie przy bezpośrednim zagrożeniu życia. Wątpię, aby okazało się to konieczne. Uważajcie na nią. Będzie sprawiać kłopoty. Gwarantuję to.
Wiedział, że oficer mu nie dowierza. Trudno, przekonają się na własnej skórze, że chodź niepozorna. Może być groźna.

*** Rey
Została przekazana w ręce dwóch osiłków. Zaprowadzili ją do niewielkiego pomieszczenia.
-Rozbieraj się.
Niemal wysyczał to polecenie. Była jednak zbyt otępiała, aby protestować. Zresztą jej strój, aktualnie bardziej przypominał szmaty niż ubranie. Podarty, brudny od krwi i kurzu. Nie dawał żadnej ochrony przed zimnem. Był tylko jeden problem. Ze skutymi dłońmi ciężko się rozebrać.
To, co mogła ściągnęła z trudem, ale reszta...
-Mówiłem, rozbieraj się!
Podszedł do niej i uderzył ją w twarz.
-Ze skutymi rękoma więcej nie ściągnę.
To był błąd. Powinna milczeć. Strażnik przycisnął ją do ściany.
-Nic mnie to kurwa nie obchodzi. Rozbieraj się. Myślisz, że jesteś taka harda co? Powiem ci dziewczynko, że nie. Nie jesteś. Inni więźniowie cię zniszczą, przemielą na proszek.
Szarpnął za jej ubranie, aby ją podnieść. Jednak te resztki, które miała na sobie, nie wytrzymały. Pękły, a ona znalazła się naga na podłodze. Rzucił rozeźlony strzępy, które trzymał w dłoni na stertę.
-Do ściany, przodem.
Musiała iść nie dość szybko, bo ją pchnął. Usłyszała jak nakłada gumowe rękawiczki. Rozpuścił jej włosy i dokładnie sprawdził, czy czegoś tam nie ma. Czuła jak przejeżdża wzdłuż jej kręgosłupa. Da się coś ukryć w ten sposób? Zajrzał jej między pośladki.
-Unieś stopę. Spodem do góry.
Wykonała jego polecenie. Czuła się już wystarczająco upokorzona, ale przeszukanie trwało nadal. Powinna się przyzwyczaić do upokorzeń. Była pewna, że doświadczy ich jeszcze mnóstwo.
-Druga.
Opuściła stopę, a potem podniosła drugą.
-Przodem.
Zajrzał jej do nosa, ust, uszu. Kiedy dobrał się do dołu, była czerwona z wściekłości i wstydu. Milczała jednak. Była już wystarczająco obolała.
-Czysto.

Przeszli do kolejnego pomieszczenia. To wyglądało sterylnie i miało sprzęt medyczny. Rozkuli ją, a potem zważono i zmierzono ją. Pobrano krew.
-Dobra posadźcie i przytrzymajcie ją. Nie chcemy bachorów i niechcianych ciąż.
Co?
Zaczęła się wyrywać. Co oni chcieli jej zrobić.
-Przytrzymajcie ją!
Poczuła ukłucie. Po chwili nie mogła się ruszyć. Chciała krzyczeć, ale nie potrafiła przypomnieć sobie jak się otwiera usta. Jej umysł spowiła mgła. Czuła jak krępują ją na stole. Pasy na nadgarstkach, ramionach... Poczuła jak zaciskany jest szeroki pas na jej nagiej klatce piersiowej. Dlaczego czuła ucisk na szyi? Coś szorstkiego... Rozłożyli jej szeroko nogi. Po co? Co oni robili? Wydawało jej się, że pamięta, ale teraz nie potrafiła sobie przypomnieć. Kolejny szorstki dotyk na kostkach nóg. Słowa, ale nie docierało do niej ich znaczenie.
Potem ból w kroczu. Chciała krzyczeć, ale nie mogła. Towarzyszyło jej dziwne, nieprzyjemne uczucie. Była zupełnie bez radna. Ukłucie w zgięciu łokcia. Po jej policzku spłynęła łza.
-No, implant na miejscu. Zabierzcie ją.
Co znaczyły te słowa? Ich znaczenie wymykało się jej sennemu umysłowi. Nacisk pasów zniknął. Ktoś ją podniósł. Poczuła szorstki dotyk na swojej skórze, a potem chłodny i twardy na szyi. Położono ją na czymś twardym. Chyba się poruszali, światła migały. Skrzypienie, a potem uderzenie o twardą powierzchnię. Ostatnie co słyszała to:
-Biedna mała...
Dźwięk jednak był strasznie odległy.

Darkness rises and light |REYLO|Where stories live. Discover now