Epilog

1.1K 55 36
                                    

Kilka miesięcy później

Wszystko prawie że wróciło do normy. Dzięki wielkiemu wsparciu rodziny oraz Jimina radziłem sobie jeszcze lepiej, ale przecież tak szybko nie da się wyzdrowieć, a szczególnie psychicznie. Niekiedy nadal miałem małe napady płaczu czy inne tam, ale coraz rzadziej.
Jeżeli chodzi o Tae-won, która dostała wyrok w zakładzie zamkniętym....Urodziła córkę. Myślałem, że będę musiał walczyć o prawa do opieki, ale okazało się, że po urodzeniu małej Sunghee..... Tae sama podpisała dokument, że przekazuje mi to prawo. Byłem tym zszokowany. Przecież sama powtarzała, że nie odda mi naszego dziecka, a tu... Nagle nawrócenie.

Dzisiaj odbierałem małą Hee ze szpitala. W domu już czekał na nią urządzony pokój, gdzie wcześniej było moje studio.

Z nosidełkem wszedłem ostrożnie do domu, gdzie czekała rodzina oraz Jimin, którzy nie mogli się doczekać.

ㅡ No więc... To moja córka. ㅡ Powiedziałem pokazując ją wszystkim z lekkim uśmiechem. ㅡ Sunghee.

ㅡ Jaka urocza. ㅡ Pisnął Chim głaszcząc ją delikatnie po policzku. 

ㅡ Podobna do ciebie. ㅡ Skomentowała rodzicielka.

ㅡ Ja tam widzę całą matkę. ㅡ Odezwał się ojciec, przez co dostał od swojej żony w ramię, a moje serce zakuło.

ㅡ Ja... Zabiorę ją do pokoju. ㅡ Odezwałem się wyjmując maleńką dziewczynkę z nosidełka idąc na górę do jej sypialni. Położyłem ją w kołysce rozbierając z kurteczki, aby się nie zgrzała.

Po chwili ktoś zapukał, a do środka weszli wszyscy z tortem na czele. Spojrzałem na nich niezrozumiale, lecz zrozumiałem jak zaczęli śpiewać po cichu życzenia.

ㅡ Chyba nie zapomniałeś, że miałeś wczoraj urodziny? ㅡ Powiedział starszy z lekkim uśmiechem. ㅡ Ale byłeś w szpitalu u małej, więc nie mieliśmy jak tobie złożyć. Dlatego... Teraz.. ㅡ Podszedł. ㅡ Pomyśl życzenie, króliczku.

Wziąłem wdech zdmuchając świeczkę z lekkim uśmiechem. Podziękowałem im za udaną niespodziankę. Sam zapomniałem o swoich urodzinach, miło że pamiętali.

ㅡ Zaraz do was dołącze. ㅡ Powiedziałem. ㅡ I będziemy świętować. ㅡ Dodałem, a ci wyszli, lecz został jedynie blondyn.

ㅡ Guk.. Wszystko dobrze?

ㅡ Hm? Tak. Wszystko w porządku. Jest słodka, prawda? ㅡ Spytałem patrząc na dziewczynkę, a chłopak przytulił mnie od tyłu sam spoglądając na dziecko.

ㅡ Bardzo, Kookie. Wiem, że będziesz wspaniałym ojcem. Po prostu w to wierzę. ㅡ Wyznał patrząc na mnie z lekkim uśmiechem.

ㅡ My będziemy. ㅡ Poprawiłem obejmując go ramieniem. ㅡ Przecież sam sobie nie poradzę.

Zarumienił się przytulając moją osobę. Oddałem gest głaszcząc go po głowie i całując w czoło.

ㅡ Kocham cię, Chim.

ㅡ Ja ciebie też Jungkook. Cieszę się, że wszystko wraca do normy.

ㅡ Też tak myślę.

Po chwili dziewczynka zaczęła płakać.
Odsunąłem się od narzeczonego biorąc ją delikatnie na ręce kołysając i zaczynając nucić, lecz nie pomagało. Starszy w tym czasie gdzieś wyszedł.
Stresowałem się oraz bałem, że coś jej jest.

ㅡ Cichutko, kochanie, proszę cię. ㅡ Mówiłem mając w oczach łzy. ㅡ Nie płacz... Co jest?

Po kilku chwilach do pomieszczenia wrócił starszy z buteleczką mleka.

Lovely Song / KookminWhere stories live. Discover now