-81-

833 52 18
                                    

Do domu wróciłem na następny dzień. Wciąż nie mogłem się nacieszyć Jungkook, dlatego ciągle szukałem u niego jakieś atencji czy bliskości. Robiłem wszystko by tylko mnie zauważył.
Lecz moje myśli wciąż krążyły wokół Tae i studiów. A więc takie jest dorosłe życie. Coraz więcej problemów, ale utrapienie znajduje w ramionach Kooka, gdzie zapominam o wszystkim choć na chwilę.

ㅡ Jadę do wytwórni. ㅡ Oznajmił, gdy myłem okno. ㅡ Chcesz coś z miasta?

ㅡ Kiedy wrócisz?

ㅡ Nie wiem. Może wieczorem, a co?

ㅡ Nie, nic. ㅡ Westchnąłem cicho mocząc gąbkę we wodzie. ㅡ Z miasta też nic nie chcę.

ㅡ Kotek.. Co się dzieje? Chodź tu do mnie. ㅡ Złapał moją dłoń zmuszając bym zszedł z krzesła. ㅡ Miałeś mi o wszystkim mówić. Co cię gnębi?

ㅡ Po prostu mnie przytul. ㅡ Powiedziałem, a chłopak zrobił to od razu. Wtuliłem się w niego zaciągając się zapachem perfum.

ㅡ Co się dzieje, hm?

ㅡ Nic, serio. Nie musisz się martwić.

ㅡ Twoje oczy mówią co innego, a także i twarz. Powiedz.

ㅡ Wieczorem, dobrze? Teraz się spieszysz. Nie chcę brać ci cennego czasu. Idź. ㅡ Odsunąłem się niechętnie.

ㅡ Kochanie...

ㅡ Nie martw się.

ㅡ No dobrze jak coś to dzwoń, okay?

Skinąłem głową, a młodszy wyszedł całując mnie w czoło. Nic innego mi nie pozostało jak dokończyć swoje obowiązki domowe.

Akurat do wieczora zdążyłem umyć wszystkie okna, posprzątać, a także porobić na dworze, gdzie było niewiele. Chodziłem po działce, gdy zauważyłem czerwony samochód, który nie należał do Kooka, ale chłopak z niego wyszedł, a tuż za nim przyjechał jego czarny, i z którego wyszedł bruneta menadżer.

ㅡ Jungkook? Co to za auto?

ㅡ Twój. ㅡ Powiedział wręczając mi kluczyki w dłoń.
Otworzyłem szeroko oczy wyraźnie zszokowany.

ㅡ C-co? Jak to mój? Nie chciałem żadnego auta.

ㅡ To mój prezent dla ciebie.

ㅡ Nie mogę go przyjąć. ㅡ Oddałem mu klucze idąc do domu.

ㅡ Jimin, poczekaj. ㅡ Usłyszałem za sobą, a potem odwrócił mnie do siebie. ㅡ Nie chce od ciebie żadnych pieniędzy, jeśli o tym myślisz. Niedługo masz urodziny. Chciałem coś ci podarować.

ㅡ I musiałeś kupić auto? W dodatku moje urodziny są za pół roku.

ㅡ No to co? Przyjmij je i koniec. To mój prezent. Nie możesz odmówić.

ㅡ Nie chcę go, Kook.

ㅡ Co? Kolor inny? Marka?

ㅡ Nie chcę wcale auta rozumiesz? ㅡ Spojrzałem na niego.
Zamilkł patrząc mi w oczy. Przestraszyłem się, gdy zauważyłem w jego oczach złość.

ㅡ W takim razie niepotrzebnie marnowałem pieniądze, skoro nie umiesz cieszyć się z tego co inni ci dają. ㅡ Wyszedł trzaskając drzwiami. Podszedłem do okna widząc jak obydwoje odjeżdżają dwoma autami.
W oczach pojawiły się łzy.
Usiadłem na kanapie podkurczając nogi pod brodę. 

Siedziałem w ciemności, a jedyne światło w salonie jakie było to żarzący się ogień w kominku siedziałem na kanapie będąc przykrytym kocem. Była północ, a ja nie mogłem i tak spać. W końcu usłyszałem odgłos silnika, a po kilku minutach do środka wchodzi młodszy. Nie uraczyłem go wzrokiem za to usłyszałem jak idzie na górę bez słowa. Westchnąłem z urwanym oddechem.
Siedziałem tak jeszcze z godzinę, lecz wciąż nie mogłem zasnąć, dlatego wstałem i z grubym kocem po cichu wyszedłem z domu idąc na molo. Usiadłem na nim patrząc na gwiazdy. Nie było ani chmury, więc niebo było przejrzyste.
Położyłem się na drewnie mając lepszy widok. Na szczęście nie było aż tak zimno.
Zacząłem nucić piosenkę o gwieździe jednego piosenkarza.
Kilka samotnych łez poleciało kończąc drogę na moście.
Nie mam pojęcia, kiedy zasnąłem.

Lovely Song / KookminWhere stories live. Discover now