2.71

382 33 6
                                    

Ocknąłem się w tej samej pozycji co wcześniej, gdy straciłem przytomność, a może po prostu zasnąłem? Spojrzałem na swoje nadgarstki widząc zaschniętą krew. Było jej jak dla mnie dużo. Westchnąłem wstając i chwiejnym krokiem wszedłem do łazienki rozbierając się do naga, a następnie wchodząc pod prysznic.

Wykąpany opuściłem kabinę wychodząc z pomieszczenia z ręcznikiem na biodrach. Pierwsze co to chwyciłem swój telefon widząc wiele nieodebranych połączeń od Jimina, naszego menadżera i jeszcze innych osób ze stuffu. Po co się martwili? W szybkim tempie ubrałem się zakładając tym razem długi sweter, a następnie opuściłem pokój podchodząc do drzwi obok. Zapukałem czekając. Po kilku chwilach otworzył mi mąż, a gdy zauważył moją osobę rozpłakał się.

ㅡ Gdzieś ty był? ㅡ Szepnął.

ㅡ Musiałem pobyć samemu. Przepraszam cię. Nie chciałem byś się zamartwiał. Chciałem coś przemyśleć...

ㅡ Mogłeś napisać.

ㅡ Czy wtedy dalibyście mi przestrzeń?

ㅡ Tak.

ㅡ Na pewno. ㅡ Prychnąłem do siebie niewierząc mu. ㅡ Muszę gdzieś pójść.

ㅡ Nie teraz. Wejdź do środka. Chciałbym spędzić z tobą czas. ㅡ Złapał moją dłoń. ㅡ Proszę. Bałem się o ciebie.

ㅡ Wrócę za dziesięć minut, dobrze? Muszę naprawdę gdzieś iść.

ㅡ W porządku. Będę czekać. ㅡ Skinął głową. Posłałem mu uśmiech ruszając w kierunku windy i zjeżdżając na parter. Następnie opuściłem budynek biegnąc do najbliższej apteki. Tam kupiłem bandaże, gazy i jakiś płyn do dezynfekcji. Z całym zestawem wróciłem do hotelu, swojego pokoju, gdzie opatrzyłem swoje nadgarstki. Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć. Bo po co? Gotowy i spokojny, że rany się nie otworzą poszedłem do męża.

ㅡ Jimin... ㅡ Zacząłem, gdy wszedłem do środka.

ㅡ Gdzie byłeś przez ten cały czas? Szukaliśmy cię wszędzie.

ㅡ Chodziłem po mieście. ㅡ Skłamałem kucając przed nim. ㅡ Przepraszam. Następnym razem powiem.

ㅡ Nigdy mi już nie znikaj bez poinformowania. ㅡ Poprosił kładąc dłonie na mych policzkach. Skinąłem głową chwytając je i głaszcząc uniosłem się całując go w usta.

ㅡ Jak twoje nogi?

ㅡ Po koncercie pojadę do szpitala. Ale Guk... ㅡ Zaczął niepewnie. ㅡ Mogę wiedzieć dlaczego chciałeś być sam? To przez to co powiedziałem?

ㅡ Nie wracajmy do tego. ㅡ Podniosłem się na równe nogi.

ㅡ Jungkook tylko mi odpowiedz. Tak lub nie. Proszę.

ㅡ Może? ㅡ Prędzej spytałem niż stwierdziłem, ponieważ sam nie znałem na to pytanie odpowiedzi. ㅡ Może pooglądamy film? Tylko nie za długo. Jutro musimy wcześnie wstać.

ㅡ W porządku. ㅡ Spuścił głowę.

***

Następnego dnia nie mieliśmy chwili wytchnienia. Biegaliśmy z jednego kąta do drugiego. Ten koncert musiał być idealny. Nie było mowy o niedoskonałościach czy jakiejś wpadce. Jeszcze by starszy czy ktokolwiek się nie  dowiedział o moich ranach musiałam się ubierać w innym pokoju kłamiąc, że chce zrobić im niespodziankę tego jaki będę miał outfit. Kupili tę bajeczkę.


ㅡ Gotowi? Na stanowiska! ㅡ Krzyknął prowadzący. Pobiegłem za kulisy, gdzie mąż już był. Widać było, że czymś się martwi.

Lovely Song / KookminOù les histoires vivent. Découvrez maintenant