-84-

781 42 14
                                    

ㅡ No... Więc? ㅡ Spytałem siedząc na krawędzi ławki patrząc na swoje dłonie.

ㅡ Tęsknię za tobą, Jimin... ㅡ Powiedział. ㅡ Za naszymi wypadami, rozmowami... Naprawdę cię za tamto przepraszam.

ㅡ Tae. Mówiłem, że to była twoja ostatnia szansa. ㅡ Spojrzałem na niego łagodnie. ㅡ Straciłeś ją...

ㅡ Chim, proszę. ㅡ Przybliżył się łapiąc moją dłoń. ㅡ Serio tego żałuję. Byłem głupi, że wpadłem na coś takiego. Nie pomyślałem, że w ten sposób stracę swojego najlepszego i jedynego przyjaciela. Gdybym wiedział.... Nie zrobiłbym tego.

ㅡ Ale zrobiłeś. ㅡ Wyrwałem mu rękę. ㅡ Jaki miałeś w tym cel? Chciałeś mi odebrać Jungkooka? Chciałeś się z nim przespać, żeby mieć czym się chwalić? Chciałeś zniszczyć go w mediach?

ㅡ Nie, nie prawda. Przepraszam, Jimin. Przepraszam. ㅡ Powtarzał z urwanym głosem. Odwróciłem wzrok nie chcąc na niego patrzeć, ponieważ widok jego łez sprawiłby, że mu wybaczę. ㅡ Jimin....

ㅡ Muszę wracać. ㅡ Rzekłem wstając.

ㅡ Jimin, proszę cię. ㅡ Odwrócił mnie w swoją stronę. ㅡ Wybacz mi. Tym razem obiecuję. Nie zrobię nic. Nawet mogę do ciebie nie przyjeżdżać, możemy nie gadać.... Tylko mi wybacz. ㅡ Płakał.

ㅡ Nie mogę. Prawie wszystko zniszczyłeś. Przez ciebie się pokłóciliśmy, z mojej winy Guk trafił do szpitala, bo byłem zły na was.
Nie chce by to się powtórzyło. ㅡ Cofnąłem się. ㅡ To koniec, Tae. ㅡ Szepnąłem sam mając w oczach łzy. ㅡ Pa.

Szybko wsiadłem do samochodu odpalając go i ruszając. Gdy zniknąłem z pola widzenia byłego przyjaciela zatrzymałem się zaczynając płakać. Z tego względu... Został mi tylko Jungkook. Jestem sam, nie licząc rodziny. Bym mu wybaczył, ale nie chce. Za dużo się stało.
Ogarnąłem się wyjeżdżając z drogi gruntowej na asfalt, lecz nie spodziewanie jakiś pędzący idiota uderzył w maskę mojego samochodu. Siła była duża, dlatego uderzyłem głową o kierownicę, a sam sprawca wyłożył się kilkanaście metrów przede mną.

Wysiadłem trzymając się za bolącą głowę patrząc na auto. Cały bok przodu było zniszczone. Guk mnie zabije.
Poczułem jak coś spływa mi po skroni. Była to krew. Chwiejąc się na boki wyjąłem z samochodu swój telefon dzwoniąc na numer alarmowy. Zawiadomiłem służby zdrowia, a ci z kolei policję.
Następnie... Musiałem zadzwonić do Kooka. Bałem się.

Jungkook?

Chim, gdzie jesteś?
Dziwnie mówisz.
Coś się stało?

A-auto... Znaczy...

Jimin.
Mów.

Rozpłakałem się bojąc się jak cholera.
ㅡ Ktoś we mnie uderzył i-i...

Gdzie jesteś?

ㅡ Jak jedzie się na to wzgórze. Przy wyjeździe.

Rozłączył się, a ja zdenerwowany zagryzłem dolną wargę.
Usiadłem na ziemi opierając się o koło.
Oparłem rękę na kolanie, czekając. Z daleka słyszałem syreny, a po kilku minutach przyjechały karetki i radiowozy.

ㅡ Nic Panu nie jest? ㅡ Spytał jeden z ratowników, kucając przede mną.

ㅡ Tylko głowa boli. ㅡ Powiedziałem.

ㅡ Da radę Pan wstać? ㅡ Spytał. Skinąłem głową powoli podnosząc się czując zawroty głowy. Zachwiałem się, lecz mężczyzna trzymał mnie. Usiadłem w ambulansie, a kobieta, która tam była zajęła się moją głową zakładając plastry.
Zaczęli mnie badać, a w tym czasie przyjechał piosenkarz.

Lovely Song / KookminHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin