52

507 24 2
                                    

Wysiadłam z samolotu i odebrałam swoje bagaże. Mark cały czas podążał za mną, co nie specjalnie mi się podobało. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, ale słońce miało już niedługo się obudzić. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam wyszukiwać odpowiedniego numeru.

-Dokąd dzwonisz? - wpatrywał się we mnie.

-Po taksówkę - oznajmiłam.

-Nie musisz, ja nas zawiozę - powiedział pewnie. Patrzyłam przez chwilę na niego.

-W porządku - zablokowałam telefon.

-Tędy - przechwycił moją walizkę i poszedł przodem.
Bez słowa podążyłam za nim.

Zajęliśmy miejsca w samochodzie i ruszyliśmy w drogę. Wewnątrz panowała cisza, może trochę niezręczna. Oglądałam otoczenie za oknem, a Mark włączył radio i zwiększył głos. Czułam pewną melancholię podczas jazdy. Powinnam się cieszyć czy smucić? Pewne wspomnienia od spotkania z Jiminem zaczęły do mnie wracać. Te moje bezsensowne zachowania i słowa które padały, teraz wydają się śmieszne. Chęć ucieczki i uwolnienia się od niego wyglądają teraz na absurdalne, ale może miałam w tedy rację? Czy to miało związek z Jungkookiem? Czy wszystko co zostało powiedziane jest prawdą? Czy może kłamstwem.. Dlaczego miałabym mu nie ufać? Przecież widzę jego troskę o mnie. Co ze mną jest nie tak? I jak powinnam dalej myśleć? Jaką osobą jest Jimin.. Jungkook.. Chciałabym wiedzieć więcej..

Nagle przypomniałam sobie o czymś i zaczęłam tego szukać wokół siebie.

-Coś się stało? - zapytał nadal trzymając ręce na kierownicy.

-Ja.. ugh.. widziałeś moją torebkę?

-Tak, położyłem ją razem z walizką.

Odetchnęłam.

-Zaraz będziemy na miejscu.

Przytaknęłam, a tak właściwie to mruknęłam i wróciłam do oglądania widoków.  Po paru minutach wysiadłam i udałam się do windy. Zauważyłam, że za mną podąża, więc zaczekałam z naciskaniem przycisku. Szybko znaleźliśmy się w środku i wysiedliśmy przed drzwiami. Wciąż trzymał moją walizkę, więc mu ją odebrałam.

Sięgnęłam w głąb mojej torebki i zaczęłam szukać kluczy. Problem był taki, że nie mogłam ich nigdzie znaleźć.

-Zgubiłaś coś? - zapytał stojąc obok mnie. Przyglądał się wszystkiemu.

-Klucze.. Chyba ich nie wzięłam - zaczęłam się denerwować.

-Może zadzwońmy do Parka? - zasugerował.

Przytaknęłam i szybko wybrałam numer.

-A jeśli śpi? Albo jest zajęty? Która jest tam godzina? - wypytywałam podczas czekania.

-Zawsze ma telefon przy sobie, więc powinien odebrać - westchnął.

-Halo, T/I? - usłyszałam jego ochrypnięty głos.

-Obudziłam cię? - zapytałam dla pewności.

-Nie, już dawno nie śpię. Coś się stało? Wylądowałaś już?

-Tak, ale mam problem.. - byłam zakłopotana.

-Jaki? Coś się stało? Boli cię coś?

-Nie, nic mnie nie boli tu nie chodzi o taką rzecz - spotkałam się ze wzrokiem Marka - zapomniałam wziąć klucze od ciebie..

-Co? Na serio? - słyszałam jego przejęty głos - Idź do dziadka, on ma też klucze. Powiedz że to ja Ci kazałem przyjść, nie będzie robił problemów.

-Dobrze.. Ale on chyba jeszcze śpi. To chyba nie jest odpowiednia pora na składanie wizyt.

-W porządku, możesz do niego pójść - zapewniał.

-Okej.. Dzięki - powiedziałam niepewnie.

-Muszę kończyć, za parę minut zadzwonię, kocham cię - rozłączył się.

-I co powiedział? - dopytywał.

-Muszę iść do sąsiada po klucze, zaczekaj tutaj - odwróciłam się na pięcie.

-To daleko? Jeśli tak to powini—

-Nie to następne drzwi - przerwałam mu w pół zdaniu. Pokiwał głową, a ja poszłam do drzwi. Mimo wszystko głupio się czułam nachodząc go o tej porze. To było trochę niegrzeczne z mojej strony, jednak nacisnęłam dzwonek i odczekałam chwilę.

Nie słyszałam żadnego odgłosu, nawet kroków, więc nacisnęłam dzwonek ponownie.

Cholera naprawdę musiałam go teraz obudzić.

Po paru sekundach usłyszałam zbliżające się kroki. Odsunęłam się kawałek od drzwi i patrzyłam gdy się otwierają.

Musiałam w tym momencie wyglądać na wariatkę.

-Dzień dobry - ukłoniłam się grzecznie, odpowiedział mi tym samym - przepraszam, że przeszkadzam, ale potrzebuje kluczy do mieszkania. Zapomniałam zabrać je od Jimina, więc kazał mi do Pana z tym przyjść, mógłby mi je Pan dać? - powiedziałam to na jednym wydechu i patrzyłam na niego wyczekująco. Wyglądało na to że dopiero po chwili zrozumiał co po widziałam.

-A no tak, już przynoszę - udał się w głąb mieszkania. Czekałam na niego przed drzwiami i już po chwili zjawił się z dużą ilością kluczy i mi je podał. Podziękowałam i wróciłam do Marka.

-Udało się? - zapytał gdy tylko mnie zobaczył.

-Oczywiście - podeszłam z uśmiechem do drzwi i je otworzyłam. Weszłam do środka uprzednio zapraszając w pewnym sensie gościa.

Tak dawno tu nie byłam...

Zdjęłam z siebie ubranie i odwiesiłam je do szafy, kazałam dla Marka zrobić to samo że swoim.

-Walizkę możesz zostawić w sypialni, jest na wprost - powiedziałam przechodząc dalej. Bez słowa wykonał moje polecenie - jesteś głodny? - zapytałam żeby się upewnić. Nie chciałam traktować go jako w pewnym sensie ochroniarza, a bardziej jako znajomego lub współpracownika.

-Nie, dziękuję - wrócił.

-To może się czegoś napijesz? - podeszłam do czajnika i nalałam do niego wody.

-Może kawy.. - zajął miejsce niedaleko mnie. Przytaknęłam.

||ONE STEP||JIMIN X READER||Donde viven las historias. Descúbrelo ahora