12

1.1K 80 1
                                    

Pov T/I

Jimin podał mi płaszczyk i czapkę z daszkiem i maseczke iii okulary?
On się dobrze czuje?

-Przecież nie ma słońca, więc po co mi okulary? Chora też nie jestem? - mówiłam lekko zaskoczona.

-To, albo nigdzie nie idziesz - postawił mi warunek. Jakim prawem on mi w ogóle czegoś zakazuje?

-Czy ty musisz taki być?

-Ale że jaki? - powiedział lekko zaskoczony.

-Mam prawo stąd sobie wyjść kiedy zechce. Dlaczego mnie tak traktujesz? - ostatnie słowa powiedziałam ciszej.

-Oj T/I..

Wkurzona złapałam za klamkę od drzwi.

I jakimś cudem były otwarte

Pchnęłam je do przodu.

-Czyli teraz legalnie mogę sobie pójść? - chciałam zobaczyć jego reakcję.

-Masz się ubrać - powiedział oschle.

-Mam ciebie dość, wiesz? - chciałam przekroczyć próg drzwi, ale on mnie zatrzymał. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Syknęłam z bólu - puść mnie, nie jestem twoim więźniem. Nie masz prawa mnie tu przetrzymywać - powiedziałam z zaciśniętymi zębami.

-Uspokój się, to nic nie da. Wyjdziemy normalnie lub wcale, jeżeli tego chcesz.

Patrzyłam chwilę mu w oczy i wyrwałam rękę.

-Nie dotykaj mnie - powiedziałam poważnie. Nałożyłam płaszcz, maseczkę i czapke oraz płaskie buty.

-Okulary - podał mi.

-Nie będę wyglądać jak dziwadło. Słońce już dawno zaszło i nikt nie chodzi w okularach o tej porze - chciałam postawić na swoim i udało się to. Odłożył je na miejsce. Ubrał się podobnie do mnie i weszliśmy do windy.

Czułam się dziwnie i niezręcznie podczas ciszy panującej w środku jak i również przez to, że w moim brzuchu wszystko się przesuwało. Pośpiesznie wyszłam z windy, gdy ta zatrzymała się na samym dole. Znajdowaliśmy się teraz na podziemnym parkingu. Było dość ciemno i chłodno.

Przyśpieszyłam kroku nawet, jeżeli nie wiedziałam, które auto należy do Jimina.

Odwróciłam się po chwili, bo nie słyszałam jego kroków za sobą. Nie było go tam. Zaniepokoiłam się i zaczęłam bać. To dziwne, że zaczęłam bać się ciemności akurat teraz. Zaczęłam rozglądać się dookoła za Jiminem, ale nigdzie go nie było.

-Jimin? - powiedziałam głośniej, ale usłyszałam lekkie echo.

Poczekałam chwilę tułając się po całym tym miejscu, nie było po nim żadnego śladu.

-----------------------------------------------------------

Usłyszałam odpalający się silnik samochodu, a po chwili samochód zatrzymał się przy mnie. Drzwi lekko się uchyliły.

-Wsiadaj - powiedział cicho, a ja wsiadłam i zapięłam pasy. Zauważyłam, że on nie ma zapiętych, więc zrobiłam to za niego - co ty robisz? - zmarszczył czoło.

-Dbam o twoje bezpieczeństwo, a teraz cicho bądź i jedź - swój wzrok skierowałam za szybę.

Wyjechaliśmy z parkingu i na pełne miasto.

Panowała grobowa cisza. Byłam zła na siebie i na niego. Nie lubiłam kłótni, ale jakoś tak wychodziło. Chciałabym, żeby coś się pomiędzy nami zmieniło.

Poczułam jak jego ręka ląduje na moim udzie. Spojrzałam na rękę, a później na jego twarz. Uśmięchnął się lekko, wciąż patrząc na drogę. Normalnie pewnie bym ją stamtąd zabrała, po tym co powiedział, ale nie miałam ochoty na rozmowę, ani na kłótnie, która zapewne by się pojawiła.

-----------------

Zaparkowaliśmy pod apteką. Odpiął pasy i wysiadł. Patrzyłam jak odchodzi. Nagle zawrócił i otworzył drzwi od mojej strony. Spojrzałam na niego niezrozumiale.

-Pomyślałem, że może chcesz pójść ze mną? - powiedział niepewnie.

Nie zareagowałam, a on odpiął moje pasy.

-Nie złość się już - dodał i złapał mnie za rękę.

Westchnęłam ciężko i wysiadłam.

Zamknął za mną drzwi i mocniej chwycił moją rękę.

Czy on naprawdę boi się, że mu ucieknę? - zadałam sobie pytanie retoryczne.

-Przecież nie uciekne. Nawet nie mam dokąd - chciałam go tym uspokoić.

-Wiem - pocałował mnie w policzek.

Lekko pociągnął mnie za sobą, później szłam już obok niego.

Weszliśmy do środka. Jedna osoba była jeszcze przed nami. Poczekaliśmy chwilę i zaraz później obsłużono nas.

Na początku Jimin powiedział jaki lek chce, ale aptekarka powiedziała, że zna lepszy. Dała nam opakowanie tabletek i maść. Zapłaciliśmy i wyszliśmy.

-Chodź kawałek. Zjesz coś, bo pewnie nic nie jadłaś poza śniadaniem - powiedział ciepłym głosem, a ja z tego wszystkiego naprawdę zapomniałam o tym fakcie - tabletek też nie można brać na pusty żołądek - dodał - poczekaj tutaj chwilkę, a ja zaniosę tą torebkę - szybko pobiegł do samochodu i jeszcze szybciej wrócił - wziąłem tabletki to je weźmiesz jak zjesz - powiedział lekko dysząc.

-Świetna instrukcja, dzięki-stwierdziłam. Tak właściwie to przez przypadek zabrzmiało to niemiło. Nie miałam tego na celu. Chwycił moją dłoń i poszłam za nim.

Jimin otworzył mi drzwi do środka. Weszłam, a on zaraz za mną. Restauracja wyglądała przytulnie, a na wejściu przywitał nas miły zapach. Podeszliśmy do jednego ze stolików. Odsunął mi krzesło, a sam poszedł do kasy. Zdjęłam płaszcz i pozostałe zbędne rzeczy. Powiesiłam go na krześle.

-T/I co chcesz? - krzyknął do mnie.

Przecież mógł się zapytać zanim tam poszedł. Wstałam i podeszłam do niego. Przwitałam się z kasjerką i spojrzałam co można zamówić. Po chwili zastanowienia wybrałam "Mandu"- czyli pierożki gotowane na parze. Poczekałam jeszcze chwilę przy Jiminie. Zapłacił i wróciliśmy do stolika. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, a on zdjął płaszcz.

Siedzieliśmy w ciszy. Oboje patrzyliśmy sobie w oczy. W tle grała cicha muzyka. Była puszczana z telewizora.

Przeskoczyło na następną piosenkę, a ja spojrzałam na nazwę.

||ONE STEP||JIMIN X READER||Where stories live. Discover now