75

423 18 5
                                    

Pov Jimin

-Co się stało? Gdzie byłaś? - stała odwrócona do mnie plecami.

Podszedłem bliżej, nie mogłem znieść jej szlochu.

-N-nie podchodź - ostrzegła.

-Dlaczego..?

-Muszę się umyć - wytarła łzy.

-Tak nagle..? - podeszła do walizki i wyciągnęła z niej rzeczy.

-Spotkajmy się jutro.

-Co się stało? Martwię się - poszła do łazienki, ignorując moje pytanie - T/I! - krzyknąłem za nią.

Usiadłem na brzegu łóżka. Musiałem się dowiedzieć co się stało. Nigdy nie widziałem, żeby płakała tak bardzo.

Schowałem twarz w dłoniach i czekałem. Nie mogłem zostawić jej w tym stanie.

Po paru minutach wyszła ubrana w piżamę.

-Dlaczego wciąż tu jesteś? - spotkałem się z nią wzrokiem.

-Ponieważ martwię się o ciebie - wstałem i podszedłem bliżej niej. Cofnęła się o krok.

-Zostaw mnie samą - patrzyła w dół.

Nie wiedziałem jak powinienem zachować się. Miałem wrażenie, że się mnie boi, ale nie wiedziałem dlaczego. Próbowałem być ostrożny. Kucnąłem kawałek od niej i chwyciłem jej serdeczny palec, na którym znajdowała się obrączka. Ścisnąłem go.

-Zawsze będę dla ciebie, kiedy będziesz mnie potrzebować. Zawsze będę twoim wsparciem. Twoje szczęście jest moim szczęściem. Nie zostawię cię zarówno, kiedy będziesz szczęśliwa i kiedy będziesz smutna. Polegaj na mnie.

Patrzyłem na to jak przygryza wargę.

-Obiecuję, że nigdy cię nie opuszczę.

Klęknąłem i pociągnąłem ją do siebie.

-Nie bój się - Przytuliłem ją jak najmocniej. Pociągnąłem ją za rękę, żeby zrobiła to co ja - wszystko będzie dobrze - wyszeptałem do jej ucha.

Usłyszałem szloch, który starała się zatrzymać. Tak bardzo bolało mnie serce, kiedy widziałem ją w tym stanie.

Chciałem znać powód dla którego płakała.

Spędziliśmy tak dłuższy czas. Moje ramię było całe mokre, ale i ona nie chciała mnie puścić.

Było mi przykro. Już kiedyś widziałem ten widok. Nigdy nie chciałem, żeby się powtórzył.

Ktoś musiał ją skrzywdzić. 

Była już późna noc.

-T/I.. - wyszeptałem.

Uspokoiła się

Chwyciłem jej ręce, które mnie obejmowały i je zdjąłem.

-Hm.. - mruknęła - co robisz?

-Nic, nie bój się - chwyciłem ją pod plecami oraz nogami i wstałem.

-Chim.. - mówiła z chrypą - to koniec..

-Co? - ułożyłem ją na łóżku i poszedłem zgasić światło.

-Jungkook wie, że to ja.

Jak to możliwe.

-Przepraszam.. Ja.. chcę tylko ciebie - w jej oczach znowu pojawiły się łzy - miałeś rację. Wszystko co mówiłeś było prawdą.

Usiadłem obok niej i chwyciłem jej dłoń.

-Nie chcę do niego wracać.

-Nie wrócisz, obiecuję - ucałowałem jej dłoń - ochronię cię przed nim.

-Przepraszam, że byłam taka głupia.

-Nie myśl już o tym, odpocznij. Jutro mi wszystko powiesz, dobrze? - czekałem na jej odpowiedź, ale ona przygryzła tylko wargę.

-Będziesz zły, jeśli nie będę chciała? - powiedziała ledwo słyszalnie, ale wystarczająco żebym usłyszał.

-Nie będę, ale nie płacz już - pogłaskałem jej głowę - jutro spędzimy czas razem, obiecuję. Tylko we dwójkę.

Przytaknęła.

-Dobranoc - ucałowałem jej głowę.

----------------------------------

*Trzask*

-T/I! - szybko się wybudziłem. Rozejrzałem się dookoła, ale nie było jej.

Znowu usłyszałem ten sam dźwięk.

-T/I! - zerwałem się z łóżka, na którym nieświadomie zasnąłem. Pociągnąłem za klamkę od drzwi prowadzących do łazienki.

Były zamknięte.

-T/I! Co się dzieje? Wszystko w porządku? - uderzyłem parę razy w drzwi.

Odpowiedziała mi cisza.

-T/I! Otwórz drzwi! - bałem się, że mogła coś sobie zrobić - Proszę!  Nie rób nic głupiego! - szarpałem za klamkę.

Usłyszałem jak odblokowała drzwi i po sekundzie otworzyła je.

-Nic mi nie jest - wyszła ze spuszczoną głową. Spojrzałem w głąb łazienki. Na podłodze było szkło.

-Rozbiłaś lustro?

-Nie - wyminęła mnie i weszła do środka.

-Może ja się tym zajmę, a ty załóż buty - zatrzymałem ją i zabrałem to co miała w rękach.

Bez sprzeciwu poszła zrobić to co powiedziałem.

Przykucnąłem do szkła i wszystko posprzątałem. Lustro było całe, a po zapachu zgadywałem, że to były perfumy.

-To moja wina, to ja powinnam to zrobić.. - obejrzałem się.

-To nic takiego - posłałem jej uśmiech.

Wyrzuciłem wszystko do kosza i odstawiłem rzeczy na swoje miejsce.

-Dobrze spałaś? - przybliżyłem się, żeby pocałować jej czoło, ale odsunęła się.

-Przepraszam.. - poszła w przeciwnym kierunku.

-Nie jestem zły - poszedłem za nią - próbuję zrozumieć, powiesz mi o co chodzi? To moja wina? Zrobiłem coś nie tak?

-To nie twoja wina. Przepraszam, że to robię. Nie kontroluje tego..

Czułem, że ona nie czuje się z tym dobrze.

-Rozumiem - odpowiedziałem. Chciałem, żeby czuła, że ma we mnie wsparcie - Chodźmy na dół, zjemy coś - zaproponowałem.

Cicho przytaknęła.

-Załóż ją na wszelki wypadek - podałem jej maskę - może on wie kim jesteś, ale reszta nie - założyła ją - mogę? - wystawiłem do niej rękę. Przytaknęła i podała mi swoją. Uśmiechnąłem się do niej, chciałem żeby się rozchmurzyła.

||ONE STEP||JIMIN X READER||Où les histoires vivent. Découvrez maintenant